*Laura*
Moje zmysły po spotkaniu policjanta już zupełnie wróciły do normy. Jednak wydawał się dziwny, wyglądał na zdenerwowanego i zarazem szczęśliwego, że na niego wpadłam. ,,Im bliżej tym lepiej" bynajmniej tak mi się zdawało. Szeryf odnalazł budynek i spytał czy to tu. Odparłam, że tak ten zaczął walić głową w wiatrówkę, po czym łyknął duży łyk whiskey. Nie wiedziałam czy mogę mu ufać ale starałam się to zrobić i wyszło mi to na złe... Weszliśmy do środka. Mężczyzna strzelił w ścianę z której posypał się tynk. Opowiedziałam mu, że Shane i Luke próbowali mnie zgwałcić, ale uciekłam. Zaprowadziłam go do miejsca w którym owa sytuacja miała miejsce i próbowałam zrobić małą ,,Wizję lokalną" . Mężczyzna którego imienia nie znałam dostrzegł w kącie pokoju butelkę tej ohydnej i powodującej u mnie wymioty-Wódki.
-To pani wódka?-spytał. Odezwał się pierwszy raz odkąd go spotkałam.
-Nie-odpowiedziałam.-To oni ją pili.- spojrzał na mnie chłodnym wzrokiem i zaśmiał się głupawo przypominając mi Shane'a.
-I któryś z nich był wysmarowany szminką?-zakpił.
-Dobra napiłam się ale dlatego że mi kazali!-uniosłam się. Miałam szansę na uratowanie życia naszej trójce a on robił dochodzenie w sprawie butelki pierdolonej wódki, zamiast szukać tych podłych gwałcicieli i kryminalistów?! Spojrzałam na niego zdziwionym i pełnym niepokoju wzrokiem. Otworzył szafkę w której znajdowało się co najmniej 20 butelek wódki i kilka paczek papierosów mentolowych. Obejrzał każdą butelkę dokładnie i znalazł woreczek z marihuaną.
-To pewnie też ich?-spytał na co pokiwałam twierdząco głową. Szeryf wzruszył ramionami wyciągając krótkofalówkę.- Przyślijcie mi tu posiłki znalazłem coś co was zaciekawi.- Nie usłyszałam odpowiedzi w urządzeniu przez co zaniepokoiłam się jeszcze bardziej.
-Co pan zamierza zrobić?
-Jesteś oskarżona o handel narkotykami i alkoholem-powiedział-Powodzenia w poprawczaku.
-Co to jest chyba jakiś obłęd!-warknęłam-To pojeby mnie napadli musi mi pan uwierzyć niech ich pan poszuka!
-Proszę się tak do mnie nie zwracać-rozkazał-Nie radziłbym ci się tak odzywać.-uniósł brew-Stań tyłem i ręce na ścianę muszę cię przeszukać.-byłam totalnie oszołomiona tym, że ten mężczyzna w ogóle mógł mnie o coś takiego osądzać. To absurd!- No już. Popchnął mnie. Oparłam się o ścianę totalnie zdezorientowana.
-Delikatnie jestem cała pobita-powiedziałam.
-Nogi w rozkroku- rozkazał. ,,Przeszukiwanie" mnie zaczął od barków. Zjechał dłońmi na talię dotykając jej. Przejechał po pośladkach na dół nóg aż do stóp. Po chwili złapał mnie za tyłek mocno przyciskając do ściany. Zlękłam się on musi być jednym z nich..
-Myślałaś że to jest kurwa śmieszne dziwko?!-pokazał mi małą kasetkę z kamery teraz byłam już pewna że należy do gangu-Ktoś przysłał te taśmę do mnie do domu .. mojej żonie!- pchnął mnie na ziemię i przytrzymał za nadgarstki.- Wiesz co na niej jest?-spytał uderzając mnie z liścia- Jak Luke cię gwałci i jak ja gwałcę Ashley! Żryj te pierdoloną taśmę!-zaczął wpychać mi ją do ust aż się dławiłam. Po chwili mnie puścił i odszedł biorąc kolejny łyk whiskey. W pokoju unosił się ten sam nieprzyjemny zapach a mój nadgarstek zaczynał coraz bardziej szczypać. Strasznie bolały mnie cięcia. Facet usiadł na krześle i przyjrzał się mi, wciąż siedziałam przestraszona na ziemi. Potężne drewniane drzwi otworzyły się i pojawił się w nich Ansel, Luke, i Shane.
-Tata?-zdziwił się Harper-Co ty tu robisz?-Usiadłam w kącie pokoju i skuliłam się nie mówiąc ani słowa. Ojciec Shane'a spojrzał gniewnym i pełnym nienawiści wzrokiem na blondyna.
-Co?-spytał.-Ja nic nie zrobiłem.
-Kto przysłał tę taśmę do mnie do domu?-spytał pokazując ją i wstając-Co by było gdyby twoja matka to otworzyła!-popatrzył na Ansela.
-To nie ja-powiedział.
-Jeszcze jeden taki wybryk-podszedł do Luke'a obdarzając go swym obrzydliwym spojrzeniem-A urwę ci kutasa i przyczepie sobie do wozu ale najpierw was wszystkich nim wyrucham!
-Lepiej weź ją jędrna i młodziutka dobra jest-blondyn spojrzał na mnie puszczając mi oczko. Myślałam że puszczę pawia.
-Się okaże-powiedział pseudo szeryf i podszedł do mnie-Pokaż zęby- powiedział szarpiąc mnie do góry za bolący nadgarstek.
-Nie chcę-powiedziałam-Za co? Zostawcie mnie błagam.
-Zęby suko-powiedział. Otworzyłam szeroko usta wymuszając uśmiech żeby zobaczył żeby. Następny zboczeniec. Zaczął mi je sprawdzać tak samo jak robił to Harper. Uderzyłam go w twarz .Wszyscy zaczęli się śmiać . Mężczyzna złapał się za policzek.-Nerwista jesteś-oberwałam kopniaka w brzuch. Zaszedł mnie tyłem i skrzyżował mi moje ręce na plecach.
-Ansel chodź rozprawiczymy cię-rzucił mną jak dziwką w chłopaka który spojrzał na mnie przerażonym wzrokiem który mówił Zabiją nas jeśli cię nie zgwałcę. Z jego oczu znów pociekły łzy. Niespodziewanie do pokoju wbiegła mała dziewczynka a za nią Dove.
-Tato tato a ten nowy pan czytał mi wczoraj bajkę-przytuliła Shane'a a ja stałam jak wryta w totalnym szoku-Pobawimy się?
-Aniołku tatuś nie ma czasu leć do Rossa-pocałował ją w czoło. On ma córkę ..Ross przeżyje teraz to wiem ..mogę być spokojna. Byłam wdzięczna bo blondynka uratowała mnie od kolejnego brutalnego gwałtu. Ojciec "tatuśka" odwrócił się do mnie i powiedział.
-Jeszcze z tobą nie skończyłem- uderzył mnie wiatrówką w głowę. Znów zapanowała ciemność...
*Ross*
Mała dziewczynka biegała po swoim pokoiku, pokazując mi swoje zabawy zabawki, "jej" pokój był wielki i urządzony w nowoczesny sposób. Ściany nie były różowe jak się spodziewałem tylko przybierały różne odcienie szarości , łóżeczko trzylatki znajdowało się w samym środku pokoju dookoła było pełno przeróżnych zabawek. Przy jednej ze ścian stała wielka szafa z lustrem na którym widniały odciski małych łapek.Ta dziewczynka byłą na prawdę słodka, nie pasowała do tego wszystkiego w co zamieszany jest jej Ojciec. Dziewczynka promieniała radością. Nie przejmowała się tym jak wyglądam i jak chłodny dla niej byłem na początku naszego spotkania.
-Wiesz Tatuś mówił ze dzisiaj późno wróci, będziesz tu ze mną -Zapytała szukając czegoś w dużym pudle.
-Oczywiście kochanie - uśmiechnąłem się ciepło.Pewnie i tak nie mam wyjścia, pokój zamknięty był na trzy spusty, wiem bo kiedy powiedziałem Małej Dove że idę do toalety, sprawdziłem to.
-Tatuś często cię tak zostawia? -zapytałem siadając na kufrze przed łóżkiem.
-Tak ale ... Tatuś bardzo mnie kocha, ja bardzo kocham tatusia -Jak na trzylatkę była całkiem mądrą dziewczynką.
-Jesteś wtedy całkiem sama? -spytałem nie wierząc że 25-letni koleś zostawia trzyletnie dziecko Bez Opieki.
-Tak. - Wyrzucała Jakieś zabawy zabawki z pudła.
-Kto cię karmi, ubiera?
-Ja sama się potrafię, tatuś mnie nauczył- matko przecież ONA MA TYLKO TRZY LATA!.
-I ty masz tylko trzy lata? -Spytałem z niedowierzaniem.
-Właściwie, tak-powiedziała.
-Twoja mama co z nią?- dziewczynka nie pewnie na mnie spojrzała.
-Mama? Jest zawsze zajęta- powiedziała podchodząc do mnie i podając lalkę. Postanowiłem nie męczyć jej więcej pytaniami ostatnie jakoś sprawiło mi przykrość.
-Twoja lalka to Marcela a moja Katie-powiedziała prowadząc mnie za rękę do dużego rozmiaru domku dla lalek.-to będzie twój pokój a to mój-dodała wskazując na dwa pomieszczenia w domku dla lalek.
-Nie no zapowiada się ciekawie .. -jęknąłem kucając koło Demi.Lepsze to niż siedzenie z tymi psycholami W ICH miejscówie. Tylko martwiłem się o Laurę, moja,, malutką'' Laurunie. Co jeśli te ciołki coś jej zrobiły? Nie... nie mogli jej zabić. Trzeba mieć nadzieje, że jest cała i zdrowa. Nie miałem pojęcia czy będę potrafił odbudować nasze relacje po tym jak jakoś stąd wyjdziemy. Kocham ją ..i powiem jej o tym kiedy będę miał okazję poza murami tego okropnego miejsca.
-Hej ... miałeś się ze mną bawić -Demi zamachała mi ręką przed nosem.
-Już .. już przepraszam, zamyśliłem się-odetchnąłem głęboko i wziąłem do ręki "Marcelę"
*5 godzin później*
Mała zasnęła w moich ramionach oglądając jakąś bajkę na telewizorze, wyglądała tak słodko, że szkoda było mi ją budzić. Podniosłem ją i układając na łóżku przykryłem kocykiem. Nie miałem pojęcia co ze sobą zrobić. Więc położyłem się obok dziewczynki. Ta mała wesoła trzylatka poprawiła mi humor,biło od niej tyle szczęścia i dobrej energii że nie sposób było się przy niej nie uśmiechać, polubiłem ją i to nawet bardzo, nie zadała ani jednego niezręcznego pytania typu,, skąd znasz tatusia?'' czy ,, co z twoimi ranami? '' Opowiadała mi dużo o tym, że Tatuś przyprowadza do "Domu" dużo pań, ale tylko zamyka się z nimi w Pokoju że żadna z nich jej nie lubi, że Tatuś czasami jak ma zły dzień to na nią krzyczy. Na Boga ona ma trzy lata koleś nie dość, że nie poświęca jej uwagi to jeszcze lasko sprowadza za ścianę. Biedna Demi. Dziewczynka wydawała się nie przejmować tym wszystkim, ale przecież to tylko dziecko potrzebowała uczucia miłości i Ciepła ojcowskiego, Prawda? Tego jej niestety nie dawał. Musiałem coś z tym zrobić, przynajmniej spróbować. Przymknąłem oczy przytłoczony myślami, nienawidziłem stanu w którym czułem się bez silny a z dniem kiedy tu trafiliśmy stało się trudniejsze. Moje oczy gwałtownie otworzyły się na dźwięk, który dotarł do moich uszu. Skrzypienie schodów. Wrócił Shane .Pośpiesznie podniosłem się i otworzyłem drzwi, był tam, skanował moje Ciało ostrym wzrokiem od Góry do dołu. Miał na sobie obcisłe czarne dżinsy zwykły podkoszulek i skórzana kurtkę. Tak nawiasem co oni maja z tymi skórami?
-Możemy porozmawiać na dole? -spytałem niepewnie bojąc się że oberwę.
-Rozmawiać? Ty chcesz Ze mną rozmawiać?-zaśmiał się.
-Chodzi o Demi - powiedziałem przestał się śmiać.Jego spojrzenie złagodniało.
-Coś z nią nie tak to żart? -Jego ton był.. zmartwiony?! Nie..nie możliwe, aby ktoś taki jak on miał uczucia.
-Wszystko z nią dobrze, ale porozmawiamy -Spytałem krzyżując ręce na piersi. Czułem że powinienem co najmniej uderzyć się w głowę. Właśnie zaproponowałem coś człowiekowi, który w każdej chwili może mnie zabić za rozmowę. Na prawdę jest coś ze mną nie tak.
-Dobra -. Warknął i skierował się na schody.Uf ... łatwo poszło? Zamknąłem po cichu drzwi. Szedłem za chłopakiem, utrzymując Bezpieczną odległość.
-Więc czego chcesz? -spytał
-Jak możesz taki być?-warknąłem.
- O co ci chodzi?
- Jaki ty dajesz jej przykład?-spytałem-Przyprowadzasz sobie jakieś dziwki czy co, nie ma cię przy niej cały czas, a to dziecko ma na Boga tylko 3 lata sama robi wszystko. Jak możesz zostawiać ją samą na cały dzień-Podniosłem głos ,,na mojego pana i władcę"
-Nie masz prawa mówić mi że źle wychowuję własne dziecko!-krzyknął rzucając mną o ścianę. Jęknąłem próbując utrzymać równowagę. Zbliżył się do mnie i uderzył mnie w twarz. Złapałem się za bolący policzek, patrząc na niego z niedowierzaniem. A czego ty się spodziewałeś Rozmowy Przy herbatce .. -pomyślałem.
- Myślisz że jak mnie pobijesz do utraty przytomności to będzie okay?-Warknąłem.
Zamknąłem powieki widząc że ,,Tyran" przygotowuję się do następnego ciosu. Oberwałem kilka razy, po czym położyłem się obok małej Demi.
*Laura*
Moja głowa bolała tak bardzo, że nie miałam siły myśleć, nawet nie mam pojęcia co było przyczyną mojego bólu. Kolejna noc tutaj i kolejny raz budzę się z niewiedzą z omdlenia. Otwieram oczy i widzę, że znajduję się w ,,moim’’ pokoju, rozglądam się. Koło mojego łóżka, na krześle, siedzi chłopak. Miałam głupie wrażenie, że go znam. Obraz w mojej głowie znów wrócił do normy i nie był już tak zamazany. Tak nie myliłam się to Ansel.
-Laura masz niezłego pecha, znowu odleciałaś..-zaśmiał się brązowooki.
Ten sam chłopak który mnie wtedy pilnował i wybiegł z płaczem. Teraz widzę go znowu, czy czuję strach? Nie. Obiecałam sobie, że będę silna i nie dam się skrzywdzić, ale to nie znaczy że czuję się bezpiecznie. Jednak coś w tym chłopaku mi nie pasowało. Śmiał się, był jakby dobrze nastawiony do mnie?
-Wow... pierwszy raz ktoś na wstępie nie nazwał mnie dziwką i suką – powiedziałam podnosząc się-Nie licząc Dove.
-Nie mam do tego powodu, nie znam cie – odpowiedział jakby zdziwiony.
-Twoi koledzy też mnie nie znają, a dla nich jestem suką i dziwką – warknęłam.
-Powiedzmy, że jestem inny – w pokoju rozniósł się jego wyrazisty śmiech. Nagle zaczęły powracać wspomnienia, z wczoraj ? Ja wpadająca na tego szeryfa. On popychający mnie na ścianę. Zmartwiona twarz Dove która mu ,,przeszkodziła".Kłótnia jej i Luke'a.
"One są po to żeby spełniać wasze zachcianki nie po to by je gwałcić i bić do nieprzytomności to tylko dziewczyna Luke!" jego głupawy uśmieszek i zdanie:
"I co z tego to zwykła dziwka". Dove Cameron.. jest jedyną osobą w tym cholernym miejscu której ufam, która chciała dla mnie dobrze, która mi współczuła.
-Ty wcale nie jesteś inny.. twój szef na pewno kazał ci być ,,miłym".-powiedziałam robiąc niewidzialny cudzysłów w powietrzu.
-Mylisz się dziewczyno-uśmiechnął się.
-No jasne Elgort-również się uśmiechnęłam. A był to pierwszy szczery uśmiech od długiego czasu.
-Nie ładnie tak po nazwisku złotko-powiedział słodko i uniósł jedną brew w akt ,,focha". Nie można mu zarzucić że jest brzydki, bo wygląda strasznie seksownie. Czarne włosy ładnie rozczochrane na jego głowie, biała koszulka na ramiączkach z wizerunkiem tygrysa, ukazująca jego muskularny tors , do tego czarne spodnie i buty za kostkę. Miał też bardzo ładne duże brązowe oczy.. ale nie było w nich tego wyjątkowego czegoś i tego błysku.. który miał Ross.
-Jesteś bardzo ładna wiesz?, ale twoja przyjaciółka jest najpiękniejszą dziewczyną jaką kiedykolwiek widziały moje oczy-westchnął poprawiając się na krześle. Czy on się zadurzył w Carrie?
-Powiedz mi dlaczego tak naprawdę tu jesteś-poprosiłam.
-Okay strasznie uparta i nieustępliwa jesteś-W ogóle nie sprawiał wrażenia gangstera.. Jest zupełnie inny niż cała reszta. Boże i co ja mam o nim myśleć czy mu zaufać???
To tylko zmyłka Lau, nie daj się oszukać usłyszałam głos w mojej głowie. Rozejrzałam się po pokoju, moją uwagę przykuły otwierające się powoli drzwi w których ujrzałam Ashley! Przecież ona nie żyję to nie możliwe! Potrząsnęłam głową jakby chcąc wypędzić halucynację z głowy.
-Ej wszystko dobrze?-spytał-Odfrunęłaś w myślach, słuchałaś mnie?-usiadł obok mnie na łóżku ,odruchowo się odsunęłam gdy ten chciał dotknąć mojego policzka.
-Nie..-przeciągnęłam-Nie słucham cię ale okay też nie jest..
-Powiem od początku jeszcze raz-zaproponował-Dove kazała mi z tobą zostać dopóki nie wróci, strasznie się zmartwiła tym że zemdlałaś. Bardzo cię polubiła-powiedział-A że tylko ja i Hemmings byliśmy wolni to w podskokach przyleciała i poprosiła o to ,,popilnowanie ciebie" mnie.-na samą myśl że ten blondynek miał ze mną siedzieć robiło mi się nie dobrze i strasznie się bałam-Nie chciałem żebyś została sama z tym gwałcicielem był na ciebie wściekły i znając go brutalnie by cię zgwałcił.-Wdzięczna chłopakowi mocno go przytuliłam, odwzajemnił mój gest poczułam się przy nim bezpieczna.
-Powiesz mi dlaczego coś z tobą nie tak?-spytał.
-Nie..ja ..ja jeszcze ci w pełni nie ufam-posłałam mu uśmiech.
-Powiesz mi gdzie my w ogóle jesteśmy?-spytałam odrywając się od jego muskularnego ciała.
-Obrzeża Los.Angeles.. właściwie trochę dalej, miejsce nie dostępne dla policji, miejsce którego nie ma na mapie,miejsce w którym nikt nas nie znajdzie.. prościej jakieś zadupie w środku lasu-zaśmiał się. Objął mnie ramieniem a ja .. zaufałam mu w pełni. Pocałował mnie w czoło i zapewnił że nawet jeżeli będą, mu kazali nie zgwałci mnie. Dowiedziałam się też że Ross ma pełny etat w pracy niani. Zawsze wiedziałam że ma podejście do dzieci wszyscy go kochają.
-Jestem już, możesz iść Ansel-Dove weszła do pokoju zakładając soczewki i trzymała coś pod bluzką. W ręce miała kawę z mlekiem.
-Okay-powiedział lekko zawiedziony-Do zobaczenia kwiatuszku-uśmiechnął się. Blondynka spojrzała się na niego z lekkim zdziwieniem i posłała mu łagodne spojrzenie.
-Jak się czujesz?-spytała siadając obok mnie i kładąc kawę na podłodze bo nie było tam żadnego stolika.
-Głowa mnie boli.. i jestem strasznie zagłodzona..poza tym jest dobrze-skłamałam.
-Masz przemyciłam ci coś dobrego mam nadzieję że się najesz-podała mi dużą bułkę z sałatą i szynką i kubek ciepłej kawy z mlekiem którą przyniosła.
-Bardzo mocno cię uderzył-obejrzała moją głowę podczas gdy ja napiłam się kawy i jadłam-Masz dużego rozciętego guza ..boli?-spytała dotykając.
-Nie-powiedziałam krótko przełykając kolejny kęs bułki.
-Mimo to nie martw się to się więcej nie powtórzy-cmoknęła mnie w policzek.
-Jak to?-zmarszczyłam brwi.
-Na razie Shane postanowił dać ci spokój więc ty i Carrie jesteście bezpieczne-powiedziała- Gorzej z Rossem..Harpera się nie poucza..-nawet nie chciałam pytać co mu robią.
-Dziękuję naprawdę dziękuje-przytuliłam się do dziewczyny która lekko zaskoczona oddała uścisk.
-Ross ma szczęścia że moja córka go polubiła.
-Masz córkę?-spytałam prawie dławiąc się kawą.-Z kim?
-Wynik gwałtu-powiedziała krótko. Skończyłam jeść. I położyłam się na łóżku. Dove poszła po apteczkę bo ona jedyna zauważyła moje głębokie rany na nadgarstkach. Delikatnie wzięła moją rękę i opatrzyła mi ją.
-Szczypie-powiedziałam.
-Wiem skarbie.-spojrzała na mnie i zamyśliła się lekko-Czy pomiędzy tobą a Rossem coś jest?
-Ja..ja w sumie..-zaczęłam.
-On ciągle o ciebie pyta-powiedziała wstając i podchodząc do szafki w celu schowania apteczki-Możesz mnie znienawidzić ale musiałam mu powiedzieć o gwałcie.
-Jesteśmy przyjaciółmi-powiedziałam-Ale jest pomiędzy nami coś więcej..znaczy przynajmniej ja tak myślę.
-Kochasz go?
-Tak-powiedziałam-Ale proszę cię nic mu nie mów.
-Nie martw się nie pisnę nawet słowa-powiedziała puszczając mi oczko. Zakręciło mi się w głowie i pędem pobiegłam do łazienki gdzie zwymiotowałam. Miewam częste mdłości i bóle głowy nie wiem co się dzieje. Wyszłam z łazienki płucząc usta szklanką zimnej wody.
-Laura ja nie chciałam ale ..masz-powiedziała podając mi test ciążowy.-Będę się modlić o to by nie był pozytywny.- Dłonie mi się trzęsły wzięłam małe ,,urządzenie" i poszłam do łazienki. Cały czas miałam tylko jedną prośbę do boga.
Nie w ciąży błagam cię Jezu o negatywny wynik!. Poczekałam chwilę na mój ,,gwóźdź do trumny" wynik ...lekko mnie zdziwił....
**************************************************************
Hej wszystkim ;3
Wysiliłam swój mózg (i nos) do tego żeby nie bolał i napisałam rozdział już dzisiaj.
Tak wiem miał być jutro ale nie chciałam żebyście czekali :)
Nie sprawdzałam błędów bo już mi się nie chciało :D
Totalnie na niego ,,zasłużyliście" że tak powiem ♥
Boże nie widzieliście mojej miny jak moja Oliwia przeczytała mi że mam komentarz od ..
Żelko Jadka!
Nigdy wcześniej nie komentowała moich bzdur więc byłam w szoku.
Bardzo ci dziękuje Żelko Jadku ♥
Mój nos wrócił do formy :)
To chyba dzięki Blue Lynch bo pożyczyła mi zdrowia w komentarzu więc też ci dziękuje :*
Nie powiem zabieg bolał ale jakoś się tym nie przejęłam.
Nie wiem kiedy kolejny rozdział ale raczej do środy powinnam go napisać.