środa, 23 lipca 2014

Rozdział 13.

*Laura*
Wyszłam z łazienki trzymając w trzęsących się dłoniach mały przedmiot, który mógł zrujnować mi życie. Taka byłam przejęta i wystraszona tym wszystkim, że nawet nie spojrzałam na wynik. Podałam Dove test. Blondynka wyrwała mi go z rąk i przez dłuższą chwilę przyglądała się mu.
-Laura..-zaczęła-Ty..-widziałam jak jej klatka piersiowa unosi się w górę i w dół coraz szybciej aż ostatecznie jej oczy zabłysnęły, a usta wyraziły uśmiech pełen euforii.
-Co?-spytałam patrząc na nią. Robiłam taki test po raz pierwszy więc nawet jeżeli widziałabym czy znajduje się tam, jedna czy dwie kreski, nie wiedziałabym czy jest pozytywny czy nie.
-Nie zaszłaś!
-Co?!-krzyknęłam pełna radości i przytuliłam dziewczynę. Boże jak ja się bałam.. nie mogę pozwolić by ktoś znowu mnie skrzywdził-On to zrobił do końca.. czułam jak.. dzięki ci Jezu.
-Widać koka i hasz zmniejszają jego szansę na płodność i całe szczęście- Blondynka usiadła na krześle i odetchnęła z ulgą. Po chwili opadłam zmęczona na łóżko zastanawiając się od czego wymiotowałam? Na pewno dlatego iż, nie jadałam długo i teraz połknęłam posiłek niczym smok. Cameron siedziała zaniepokojona jakby chciała mi coś powiedzieć. Ufałam jej, ale nie byłam pewna czy chciałaby mi się zwierzyć. Ciekawiło mnie to czy ktoś nas szuka.. czy Dove i Ansel utrzymywaliby z nami kontakt po tym jakbyśmy stąd jakoś uciekli. Brzmi jak więzienie.
-Dove.
-Nie znasz mnie długo a wiesz że coś mnie dręczy-uśmiechnęła się.
-Więc.. słucham na pewno to coś złego ale mów.... Ross nie żyje?!
-Zwariowałaś?!-krzyknęła. Podniosła się z krzesła i usiadła obok mnie przełykając ślinę. Zapadła cisza, jedyne dźwięki to jej niespokojne oddechy z każdą chwilą coraz głębsze. Była zdenerwowana tak jak ja.
-Więc..-zaczęła niepewnie-- Jak już mówiłam nikt z członków gangu nie może już zrobić wam nic wbrew waszej woli, nie możecie opuszczać tego miejsca bez pozwolenia Shane'a, nic nie możecie robić bez jego pozwolenia. Jeśli dostaniecie od niego polecenie musicie je wykonać, jeśli nie pewnie nie wyjdzie to na waszą korzyść ..I jest jeszcze coś...Nie możecie się wydać i zwracać uwagi na misjach...
-Jakich misjach? -zmarszczyłam brwi.
-Chyba będziecie musieli zabijać-powiedziała szeptem.
-C..co? -spytałam. Dove wyglądała na zmieszaną. Nie odezwałam się. Te słowa wdarły się w głąb mnie. Będę musiała zabijać bym sama nie została zabita? To jakaś chora odmiana Igrzysk Śmierci? Tylko w tej grze nie ma zwycięzców Słyszę głos, znajomy głos, rozglądam się po pomieszczeniu, ale nie widzę nikogo kto mógłby wypowiedzieć te słowa .
-Laura?-dziewczyna popchnęła mnie.
-Tak? -jąkam się unosząc na nią wzrok.
-Musisz podpisać-podstawia mi dokument na którym widnieje już staranny podpis mojej przyjaciółki. Wahając się trzymałam długopis nad kartką.
-Tak będzie lepiej..-spokojny głos blondynki zabrzmiał nad moim uchem. Odetchnęłam głęboko i złożyłam podpis na dokumencie nawet go nie czytając. Po prostu nie miałam na to siły.
-To jakaś parodia igrzysk śmierci?-spytałam.

-Przepraszam cię nie wiem o co mu chodzi-pocałowała mnie w czoło i przytuliła co odwzajemniłam. Dźwignęła się na nogi i wyszła. Znowu zostałam sama nie wiedząc co mam myśleć..znowu. Wreszcie wyszłam z pokoju i chciałam się przespacerować. Szłam korytarzem z rękoma założonymi na piersi, nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Według Dove powinnam się niczym nie martwić i przestać się bać. Jednak ja nie mogłam, nie mogłam być spokojna kiedy tu byłam. Nie mogłam bo w każdej chwili bałam się o swoje życie.
-Laura?-zapytał zachrypnięty głos za mną.Odwróciłam się, przede mną stał Ansel, ubrany i uczesany jak zwykle nienagannie.
-Tak?-zmarszczyłam brwi nie mając pojęcia czego może ode mnie chcieć. 
-Shane chce cię widzieć..- powiedział i zaczął iść w nieznanym mi kierunku.Stałam tak i patrzyłam na jego plecy, nie wiedziałam czy mam za nim iść, po za tym strach odebrał mi zmysły..znowu. Co jeśli ten psychol każe mi kogoś zabić? 
-Na co czekasz? Chodź za mną..- warknął-Bo on cię zabiję.-Wzdrygnęłam się i niechętnie poszłam za nim, szliśmy przez te ciemne korytarze, zastanawiałam się dlaczego tu o każdej porze dnia jest tak samo, zimno i ciemno jak i w nocy. Brunet otworzył drzwi i wszedł nie zważając na to że idę za nim, ale czego ja się mogłam spodziewać? Że przepuści mnie w drzwiach? Na pewno nie przy jego bracie.
-W końcu... gdzieś tu kurwa był ? -warknął w stronę Ansela.
-To ona się gdzieś włóczyła....-powiedział.
-Ona ma imię...Laura tak-Shane spojrzał na mnie.
-Umm..tak- powiedziałam cicho pocierają swoje ramie. 
-Elgort możesz już wyjść, a ty siadaj -wskazał na krzesło na przeciwko swojego biurka. W tamtej chwili wolałabym żeby Ansel został w tym pomieszczeniu, żeby ktokolwiek tu był, żebym nie była sam na sam z mordercą. Przygryzłam wargę i usiadłam na krześle, z zainteresowaniem oglądając czubki swoich butów.
-Spójrz na mnie skarbie..Boisz się?- powiedział kpiąco.Odetchnęłam głęboko i spojrzałam na niego, wiedziałam że w moich oczach widnieje strach, ale przecież bać się to rzecz ludzka, a ja jestem tylko człowiekiem.*-Czyli się boisz...i bardzo dobrze -uśmiechnął się.
-Nie martw się nic ci nie grozi.. na razie -mruknął. -Oboje dobrze wiemy, że nie nadajesz się do zabijania, prawda? - uniósł brwi patrząc na mnie. Przytaknęłam jedynie skinieniem głowy patrząc na niego z nadzieją.
-Nie będziesz tego robić -powiedział. Moje źrenice się rozszerzyły,byłam mu naprawdę wdzięczna, jednak wiedziałam że jeśli nie to, to co innego, tutaj nie było tak łatwo.
-Więc..co będę robić? -spytałam cicho. 
-A to jest bardzo proste panno Marano..- potarł swoją twarz pokrytą kilku dniowym zarostem. Shane Harper był naprawdę przystojnym mężczyzną, jednak myślę że każda kobieta która zagłębiła się w jego historie nie uważa go za idealnego jaki się wydaje.-Tęsknisz za Rossem?

-Tak-powiedziałam a po moich policzkach popłynęły łzy.

-Wczoraj coś mi uświadomił.. a wiesz że jestem typem człowieka który najpierw zrobi a potem pomyśli.-zastanowił się i zapalił.. boże zlituj się papierosa.-pobiłem go ..bardzo teraz tego żałuję.

-Jaki to ma z..
-Nie przerywaj-uderzył pięścią w stół-Pierwszy raz w życiu dręczy mnie sumienie i ..masz podejście do dzieci?
-Nigdy nie opiekowałam się małym dzieckiem ale bardzo lubię dzieci jak Ross-powiedziałam najczystszą prawdę bo bałam się co ten dupek mi zrobi, zastanawiałam się dlaczego zadaję takiego typu pytania.
-Ross będzie z tobą w pokoju.-otworzyłam szeroko oczy i uśmiechnęłam się nie mogąc uwierzyć w to co usłyszałam. Czy ja śnię?
-Naprawdę ?-spytałam na co ten pokiwał głową.
-Na kilka dni.
-A.. jaki jest haczyk?-spytałam odważniej.
-Nie ma żadnego haczyka-powiedział. W pokoju ponownie zjawił się Ansel. Harper spojrzał na niego.
-Zaprowadź ją do pokoju i przyprowadź do niej Lyncha-rozkazał.Brunet lekko zdziwiony wziął mnie pod rekę bo byłam w takim szoku że nie potrafiłam zejść z krzesła. Udaliśmy się do mojego pokoju wymieniając między sobą po drodze zdziwione spojrzenia.
*Ross*
W jednej chwili zdałem sobie sprawę że Shane wogóle nie ma serca. Jak można być aż tak oschłym i zimnym? Chciałem tylko powiedzieć mu że mimo tego jaki jest Demi kocha go całym sercem i bardzo za nim tęskni. Ona potrzebuję ojca nie gangstera!. Obudziłem się tuląc małą jak własną córkę. Podniosłem się i ziewnąłem. Otarłem swoje zaspane oczy i spojrzałem na małą.
-Lynch skończony dupku gdzie jest!!!!!!!?..-wrzeszczał Harper który wpadł do pomieszczenia z Anselem. Zamknął się gdy zobaczył Demi.
-Tatuś? Cze..czemu krzyczycie? I..i czemu wujkowi leci krew..-spytała mała Dove zacierając oczka ,  z misiem w dłoni.  Wujek? Chyba chodziło o mnie bo miałem rozcięty policzek.
-Kochanie...bo wiesz wujek się przewrócił, my nie krzyczymy, zdawało ci się..-wziąłem ją na ręce i z gniewem spojrzał na Shane'a.
-Cześć Demi skarbie..- Ansel powiedział do dziewczynki.
-Wujek Ansel..-podbiegła do niego i przytuliła się. Chłopak w odpowiedzi na to szeroko się uśmiechnął.Ta dziewczynka ma na nich niesamowity wpływ, każdy ją kocha... przy niej byli innymi ludźmi. 
-Wujek..czemu jesteś smutny?-spytała siadając mi ponownie na kolanach i przytulając misia.Wzrok pozostałych padł na mnie, potarłem niezręcznie rękę.
-Nie jestem smutny kochanie..-odpowiedziałem zachrypniętym od wczorajszego ciosu w gardło głosem. Shane szepnął coś Elgortowi do ucha ten zaraz zniknął. Między nami zapanowała niezręczna cisza.. raczej to on powinien trzymać teraz małą na kolanach nie ja.
-Co nic nie gadacie? Jestem głodna...- mała wyrwała mi się z rąk i usiadła na kolanach bruneta. 
-To ja ci coś zrobię.. To znaczy czy mogę coś zrobić? - spojrzałem na chłopaka.
-Jasne ale potem gdzieś cię zaprowadzę- Pewnie znowu mnie pobije.. ale nie chcę by mała głodowała.
-No ale kto się zajmie małą?
-Ja i Dove-zszokował mnie tym trochę..może przemyślał sprawę?
-To chodź pomożesz mi..-wyciągnąłem rękę do Demi.Dziewczynka ochoczo złapała ją i zaciągnęła mnie do kuchni.
-Zrobimy naleśniki? -spytała. 
-Takie z czekoladą?- uśmiechnąłem się.
-Tak !!!-ucieszyła się .
*30 minut później*


Po oczyszczeniu mojej rany i upieczeniu naleśników, nałożyłem porcję na trzy talerze.
-Skarbie, zanieś tacie..-podałem jej talerz z największą ilością naleśników. 
-Ty nie możesz ?-spojrzała na mnie słodkimi oczkami, przełykając kawałek dania.
-Ja..ja cóż, twój tata i ja nie za bardzo się lubimy..-szepnąłem.
-No jak już muszę..-westchnęła i wzięła naczynie z moich rąk.Dziewczynka wróciła, kiedy ja zdążyłem ,,posprzątać" swój talerz.
-No dalej tatku, chodź tutaj !-mała krzyknęła i wyjrzała za drzwi.
-Nie ma mowy Demi, nie zrobię tego -jęknął.
-Obiecałeś, to przez ciebie jest smutna....- dziewczynka wydęła dolna wargę.
-Nienawidzę jak to robisz maluchu - ojciec zjawił się przy dziewczynce i poczochrał jej włosy.
-No dalej..- popchnęła go swoimi drobnymi dłońmi.
-Ugh....Dobra. Przepraszam..- jego wzrok spoczął na mnie-Przepraszam, że krzyczałem i podniosłem na ciebie rękę, przepraszam. że cię pobiłem wiem jak ci to wynagrodzę.-powiedział.Jego oczy mówiły co innego, robił to tylko dla niej, dla małej. Jego oczy wciąż mnie nienawidziły. Ale co miałem mu powiedzieć? Co miałem mu powiedzieć, kiedy ona patrzyła na nas z uśmiechem? Że nienawidzę go? Że się nim brzydzę?
-Taa... jest ok- wymusiłem z siebie uśmiech i kończyłem zmywać naczynia.-Idź spać królewno.
Zaraz po naszej rozmowie ,Shane zabrał mnie do pokoju małej, Oznajmił, że takie było życzenie jego córeczki, a on spełnia wszystko czego chce dziewczynka. Byłem tu już dobre kilka minut, mała powinna spać, a nadal biegała jak opętana, przysięgam to dziecko jest nadpobudliwe! Jednak co się dziwić, jej ojciec nie jest lepszy.
-Kochanie powinnaś się położyć..- mruknąłem po raz 5 do małej.
-Niee-ee -dziewczynka zaśmiała się skacząc na łóżku.
-Ktoś tu jest niegrzeczny..- usłyszałem rozbawiony głos ojca dziewczynki.
-Tatuś bo ja nie chce spać...- powiedziała oburzonym tonem. 
-Kotku twoje małe oczka mówią co innego...- zaśmiał się biorąc dziewczynkę na ręce i odkrywając kołdrą.
-No dobra..-mruknęła. 
-Tatuś a Ross tu zostanie ?-spytała przecierając oczka.
-Nie skarbie nie zostanie spędzisz kilka dni z tatusiem-ułożył ją i pocałował w czoło.
-Powiem ci sekret...-szepnęła jednak słyszałem to siedząc na pufie naprzeciwko jej łóżka.
-Dobrze..-również szepnął uśmiechając się.
-Bardzo lubię Rossa..- powiedziała na co się uśmiechnąłem.
-On też na pewno cie lubi..wszyscy cię lubią..-zaśmiał się.
-Wujek Luke mówi że mnie nie lubi jak ruszam jego włosy..-oburza się na co on tylko się uśmiechnął. On przy swoim dziecku, jest całkiem innym człowiekiem, jest opiekuńczy , miły, troskliwy, czuły a bez niej ?Jest totalnym dupkiem. 
-Tatuś...moge cie o coś zapytać?- powiedziała już naprawdę sennym głosem.
-Oczywiście...
-Czy wypuścisz Rossa?- spytała.Zdziwiłem się bardzo, przecież dziewczynka znała mnie bardzo krótko, jednak byłem ciekawy odpowiedzi Shane'a. Chłopak pochylił się nad dziewczynką i szepnął jej coś na ucho uśmiechając się, nie byłem w stanie tego usłyszeć.
-Tylko bądź dla niego miły tato..- szepnęła za nim zamknęła oczy.
-Dobrze-. Jak tylko Demi zasnęła czekaliśmy aż zjawi się jego brat. Kiedy brązowooki pojawił się w ,,lepszej" części budynku Shane natychmiast kazał bym zabrał kilka swoich... ich koszulek i spodni i poszedł z chłopakiem.Znów znalazłem się w tym pieprzonym miejscu innym zakątku budynku, nienawidziłem tego wszystkiego. Jedyne co mnie tu ciągnęło, to chęć sprawdzenia czy z Laurą i Carrie wszystko w porządku. Zwłaszcza z Laurą. Szedłem jednym z tych ciemnych korytarzy, Ansel zniknął gdzieś zaraz po wejściu tutaj, zostawiając mnie na własną rękę przed jakimiś drzwiami. Naprawdę nie miałem pojęcia czy wejść. Po chwili wrócił.
-No dalej na co czekasz wejdź-powiedział.Usłyszałem damski głos z za ściany..Bardzo znajomy i od dawna nie słyszany mi głos. Nie przecież to nie możliwe.. słyszałem moją małą Laurę.. Otworzyłem drzwi i miałem rację .. Laura siedziała na łóżku zmieniając opatrunek na nadgarstku. Zwróciła wzrok w moją stronę. Spojrzałem na nią i lekko się popłakałem.
-No idź do niej-usłyszałem głos Shane'a za plecami- Zamknę was nie macie prawa wyjścia i żadnego seksu. Momentalnie odwróciłem się do niego i ze łzami w oczach wyszeptałem.. dziękuje. Kiwnął głową. Wszedłem do środka a chłopak zamknął za mną drzwi.
-Lau.-powiedziałem.
-Ross-podbiegła do mnie i przytuliła mnie z płaczem tak mocno że żebra zaczęły mnie boleć.
Pocałowała mnie w zraniony policzek i wtuliła się jeszcze bardziej przestając płakać. Oboje byliśmy w szoku. Nie mogłem uwierzyć że on pozwolił mi z nią zostać. Co jeśli to tylko pozory a potem zrobi mi coś o czym nawet nie myślałem?
-Tu jest strasznie-powiedziała nie puszczając-Oni mnie bili Luke mnie zgwałcił.
-Wiem kochana wiem-zacząłem ją głaskać żeby starała się o tym zapomnieć. Usiadłem z nią na łóżku, jeżeli w ogóle można to nazwać łóżkiem. Cienki koc rzucony na zużyty i niewygodny materac z dwiema poduszkami które za czyste nie były. Laura objęła mnie nogami wokół bioder, położyła mi jedną rękę na torsie, drugą obejmowała mnie i przytulała się do mnie twarzą. Jej łzy dosłownie spływały po moim torsie a tuż do rzęs plamił nowo nałożoną białą koszulkę.
-Wszystko okay?-spytała.
-Ze mną tak ale co z tobą-spojrzałem na zawinięty w bandaż nadgarstek.
-Nie martw się nic mi nie będzie-długo nie wypuszczaliśmy się z objęć. Tęskniłem za nią cholernie za nią tęskniłem! Miałem nawet chęć powiedzieć jej że ją kocham. Dove weszła do pokoju z wodą utlenioną w dłoni i kiedy zobaczyła mnie w pokoju Laury momentalnie ją upuściła.
-Ross idź stąd kto ci pozwolił wyjść przecież Shane cię zabiję!.-krzyknęła.
-Pozwolił mi z nią ,,pomieszkać" przez kilka dni.-odezwałem się.
-Co ty mu zrobiłeś?-spytała.
-Nie wiem.. ale twoja córka ma u mnie ogromny dług-uśmiechnąłem się. Laura dosłownie ze mnie zeszła i dała zmienić sobie opatrunek. Jej rany nie wyglądały ciekawie. Cięcia były głębokie a cała ręka zaczerwieniona.
-Boli-krzyknęła zabierając rękę.
-Nie ruszaj się Laura-krzyknęła blondynka polewając jej nadgarstek wodą utlenioną.
-Skąd wiesz tyle na temat medycyny?-spytała szatynka.
-Jestem pielęgniarką-westchnęła-Źle to wygląda muszę cię zawieść do szpitala.
-Jak chcesz to zrobić?-spytałem.
-Coś wymyślę-powiedziała-Martwie się że trzeba będzie to szyć.
-Dlaczego? Ja .. ja nie chcę panicznie boje się lekarzy-Laura zaczęła panikować.-Dove ja tu nie wytrzymam... chcę stąd uciec.
-Niby jak?-spytała blodnynka.
-Wiesz co...?-przeciągnęła dziewczyna patrząc na ścianę-Chyba mam pewien pomysł jak to zrobić..
********************************************************
Boring day ;3
Napisałam rozdział który kompletnie zawaliłam :D
Nie jestem z niego dumna niestety XD
Akcja z gangiem powoli się kończy.
Kawałek napisała Jade ♥
Przez ten gif prawie cały tekst jest na białym tle ???
Lubicie pamiętniki wampirów?
Następny rozdział w niedzielę lub w poniedziałek.
Zależy od was komentujcie :*
Pisałam na szybkiego bo zakochałam się w "Gwiazd naszych wina".
Ludzie ta książka to coś pięknego!
Naprawdę ją polecam.
Gus i ten jego niezapalony papieros ;3
Hazel i Gus ♥
Do napisania ♥
 
 
 

 
 
 


19 komentarzy:

  1. Błagam !! Niech uda im się uciec !!! Kocham tego bloga ! On jest ... WoW .. !! Plooosee niech uciekną * szczenięce oczka * czekam na nexta <333

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej :)Wynik pozytywny.Bardzo się cieszę:)
    Boski rozdział

    OdpowiedzUsuń
  3. Niech oni uciekną :( czekam na next xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Awesome *-*
    Mam nadzieję, że uda im się uciec :)
    Czekam na next ❤

    OdpowiedzUsuń
  5. Ejj rozdział cuudny c;
    Matko Boska przybyj pjone ja też zakochałam się w GNW , wchłonęłam ją w 2 dni ;d na przyszłość polecam też inne książki Johna Greena ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział cudy miech uciekną. Uwielbiam Pamiętniki Wampirów to jeden z moich ulubionych seriali . Niemoge sie doczekać nexta

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdzial super <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten rozdział jest po prostu zajebisty. Kocham go i tego bloga.

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział świetny <3
    Proszę niech uda im się uciec.
    Czekam na naxt XD

    OdpowiedzUsuń
  10. Czemu jest tak mało komow pod tym rozdziałem?;/
    Super czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Zajebisty! Yeeey, Ross i Laura razeem ♥ To teraz może tak Rossy wyznaj jej tą miłość? ;33
    Czekam na kolejny ;d

    OdpowiedzUsuń
  12. Super czekam na next :-)
    Niech uciekna i bedzie wszystko oki :-)
    Agata

    OdpowiedzUsuń
  13. Niech uciekną!! Kocham tego bloga całym swoim serduszkiem :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeju *-* Cudny ;* Najlepszy, najlepszy :* Szkoda, ze nie jest z nim w ciąży :(

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  16. Cudownie <3 Zakochałam się w tym blogu **

    OdpowiedzUsuń
  17. Głosuj na KONCERT R5 W POLSCE! http://www.gazetawroclawska.pl/plebiscyt/555,kto-powinien-wystapic-na-stadionie-wroclaw-w-2015-roku-glosuj,id,t.html?cookie=1

    OdpowiedzUsuń
  18. Nominowałam Cie do LBA. Szczegóły u mnie: http://better-is-together.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń