sobota, 12 lipca 2014

Rozdział 9.

*Narrator*
Dobrze że Ross, zostawił Lau swoją koszulkę bo ta nie obudziła się w nocy.Nie myślała o przyjaciółce tylko spokojnie spała.Za to Ross..on nie spał do czwartej rano.Znał Carrie White już od ośmiu lat i była ona dla niego jak siostra.Chłopak wiercił się po łóżku nie potrafiąc znaleźć sobie miejsca.Wreszcie położył się na boku i przytulił do poduszki na której wcześniej leżała Laura i po kilkunastu minutach zasnął.Następnego ranka oboje obudzili się mniej więcej o 10 rano.Chłopak poszedł umyć zęby a Laura postanowiła jeszcze trochę poleżeć.Dziewczyna zdziwiła się bo obudziła się wtulona w koszulkę swojego przyjaciela.Przetarła zaspane oczy i ziewnęła..nagle przez jej głowe gwałtownie przeszedł impuls przypominający wczorajsze wydarzenia.Laura westchnęła i podeszła do szafy w celu wyjęcia z niej rzeczy.Po krótkim zastanowieniu ubrała krótkie spodenki i koszulkę Rossa, którą chłopak u niej zostawił.Wyglądała w niej dość dziwnie bo koszulka blondyna wisiała jej do kolan.Kiedy już się ubrała nawet nie chciała nic zjeść.Ubrała trampki i wybiegła z domu prosto do swojego przyjaciela.Po kilku minutach była już u chłopaka przed drzwiami.Nawet nie zapukała tylko weszła do środka.
-Cześć wszystkim-powiedziała niezbyt szczęśliwa.
-Hej Laura-odezwał się Riker siedzący w salonie.-Nie będę pytał dlaczego jesteś taka smutna bo już wszystko wiemy.
-Rydel?
-Rydel.-uśmiechnął się do niej.Przytuliła go i udała się do pokoju Rossa,myśląc że tam głupka zastanie..jednak go nie było.Usłyszała coś w jego łazience.Otworzyła drzwi i zobaczyła chłopaka myjącego zęby.
-Hej-powiedziała opierając się o ścianę.Chłopak tylko zabawnie kiwnął do niej głową i uśmiechnął się bo miała na sobie jego ulubioną koszulkę.

Kiedy skończył mycie swoich śnieżnobiałych zębów wytarł usta,podszedł do Lau dał jej całusa w policzek i rzucił:
-No proszę nawet ci w niej do twarzy.-przytulił ją.
-Dziękuje mokry łbie-uśmiechnęła się i odwzajemniła jego gest.-Ross pójdziemy na policje zobaczyć czy czegoś nie wiedzą?-Chłopak puścił dziewczyne i spojrzał jej w oczy.Złapał jej twarz w obie dłonie.
-Pod jednym warunkiem-zaczął-Nie będziesz płakać.
-Dobrze-odpowiedziała.Kiedy wyszli z łazienki udali się na dół do kuchni ponieważ brzuch Rossa ostro dawał o sobie znać.Chłopak zjadł na "szybkiego" dwa tosty które popił sokiem pomarańczowym.Laura natomiast siedziała smutna podpierając się ręką o blat stołu i oglądając naszyjnik z logo zespołu Rossa.
-Uśmiechnij się będzie dobrze-pocieszył ją.Dziewczyna podniosła wzrok i spojrzała na chłopaka smutnym i bolesnym wzrokiem.Wzięła naszyjnik i założyła go na szyję.
-Jest mój-powiedziała.Chłopak uśmiechnął się do niej szeroko i skończył jeść śniadanie.Wyszli z domu około dwunastej.Obydwoje bali się tego co usłyszą od oficer.Cybil (sywil) Bennet która zajęła się tą sprawą.Dotarli wreszcie na komisariat policji w Los.Angeles i musieli zaczekać na kobietę.
-Jestem już-powiedziała policjantka kiedy tylko zobaczyła Rossa i Laurę siedzących ,zniecierpliwionych na korytarzu.-Zapraszam.-Przyjaciele weszli do środka.
-Czy już coś wiadomo?-spytała Laura.
-Niestety nie mam dla was dobrych wieści-odpowiedziała.-Nie znaleźliśmy nic.
-Jak to nic?-spytał Ross.
-Szukaliśmy naprawdę długo ale nic nie udało nam się ustalić.
-To co wy do cholery robicie zamiast jej szukać!!!-wrzasnęła szatynka poderwała się z płaczem na nogi i wyszła z pokoju oficer Bennet trzaskając drzwiami.Ross wstał i chciał pójść za dziewczyną ale kobieta pchnęła go na krzesło.
-Niech pan posłucha panie Lynch-zaczęła-Dwa lata temu porwano chłopca...facet wywiózł go 3 stany dalej w las,tam gwałcił go i bił aż chłopak tracił przytomność..po 6 dniach znalazłam go.-powiedziała-Podtrzymywałam go przy życiu przez 2 dni aż dotarła karetka,chłopak nie może chodzić ale żyje my naprawdę znamy swój fach.
-Nie wątpie w to i przepraszam za Laurę-odpowiedział grzecznie chłopak-Ona bardzo to przeżywa.
-Spróbuj ją uspokić nie wiem przytul poca...
-To nie jest moja dziewczyna-przerwał jej chłopak.
-Przepraszam-odezwała się kobieta.-A ty niczego nie podejrzewasz?-Ross zastanowił się i coś wpadło mu do głowy.
-Kiedy pierwszy raz spotkałem się z Laurą..-zaczął-Była noc ..grubo po 23 wracałem z clubu 96 Shades..spotkałem ją w parku, stała wśród ludzi i przyglądała się czemuś.
-Jaki to ma związek z twoją przyjaciółką?-spytała Cybil.
-Postanowiłem tam podejść i zauważyłem że wywożą z parku trupa.
-To był Douglas Courtney?-spytała.
-Tak miał w dokumentach niby jakiś prywatny detektyw.
-On nie był detektywem-przerwała chłopakowi-To był członek niejakiego gangu Yardies ..został zabity przez chłopaka imieniem Oliver Derek Mitchell.
-Co?!-spytał zszokowany.
-Znasz go?-spytała.
-Chodziłem z jego siostrą pół roku ale nie znałem go dobrze-powiedział-Był właścicielem 96 Shades.
-Nie wiesz gdzie teraz jest?
-Nie mam bladego pojęcia-powiedział-Ale może jest w klubie.
-On i jego siostra mieli poważne problemy z narkomanią.
-Czyli dobrze myślałem że Maia ćpie-przyznał-Jak ich złapiecie ona pójdzie do więzienia?
-Nie nie ma takiej opcji-odpowiedziała-Ale Oliver może dostać 25 lat za zabójstwo i handel narkotykami..-dodała-Serio nie miałeś o niczym pojęcia?-Chłopak pokręcił przecząco głową.
-Muszę już iść-powiedział-Poszukam Lau i pójdziemy do clubu.
-To mój numer-powiedziała Cybil zapisując go chłopakowi na kartce-Wiem że to twój przyjaciel ale musisz nam pomóc być może gang porwał waszą przyjaciółkę.
-Dobrze..spróbuję-powiedział chłopak i wyszedł.
*Laura*
Siedziałam na zewnątrz na schodach komisariatu.Co za kretyni!Prędzej ja sama ją znajdę niż oni coś zrobią!A Ross?Od 20 minut siedzi sobie tam w gabinecie zamiast od razu za mną wyjść.Byłam na niego zła..ale mi przeszło.Drzwi się otworzyły i zobaczyłam Rossa.Odwróciłam się w przeciwną stronę i nawet nie wstałam.Chłopak usiadł za mną i przytulił mnie.
Po chwili wyrwałam mu się i wstałam.Niech pomyśli sobie że mam go gdzieś.Udałam się w kierunku domu a on dalej siedział na schodach.Obróciłam się i rzuciłam:
-Ross no co tak siedzisz chodź ze mną!
-Dlaczego wybiegłaś?-spytał.
-Wiesz, że bardzo to przeżywam nie utrudniaj mi tego.-powiedziałam.Blondyn podniósł się i podszedł do mnie.
-Dokąd idziesz?-spytał.
-Nie wiem..-zaczęłam-Pójdę do domu i wypłacze się w poduszkę!
-Chodź ze mną do clubu 96 Shades-powiedział.
-Po co?-spytałam.
-Chodź szczegóły opowiem ci po drodze-powiedział.Kiedy szliśmy do tego całego clubu Ross opowiedział mi coś czego nigdy w życiu bym się nie domyśliła.Natomiast w jednym miałam racje ..Maia jest narkomanką.Gdyby normalnie ze mną rozmawiała pomogłabym wyjść jej z nałogu..ale cóż.Wciąż nie rozumiem jak Ross może podpierdolić policji swojego przyjaciela.Ludzie znowu przeklinam!Po kilku minutach kiedy wreszcie doszliśmy na miejsce czekała na nas nie miła niespodzianka...club się palił.Wybiegł z niego młody brunet trzymający związaną i zakrwawioną Carrie.
-Jezu Carrie!-krzyknęłam.Biegłam za Rossem w stronę odjeżdżającego auta. Dogoniłam go, gdy zatrzymał się zrezygnowany. Podążaliśmy wzrokiem za samochodem, ale niewiele widzieliśmy przez dym, który strasznie piekł w oczy.
-Kto to był?Widziałeś ich?-spytałam Rossa dusząc się dymem.Chłopak był roztrzęsiony zupełnie jak ja.Usłyszałam syreny i odwróciłam się w stronę dobiegającego dźwięku.Strażacy natychmiast wysiedli z wozu i zaczęli gasić pożar.Wraz z Rossem staliśmy najbliżej palącego się budynku.
-Nie, nie mam pojęcia kto i po co ją porwał.-odpowiedział po chwili ze łzami w oczach.Nie wiem czy wywołał je dym czy przejęcie tą całą sytuacją,ale raczej i to i to.Pierwszy raz widziałam jak płacze.Łzy zaczęły spływać mu po policzkach.Przytuliłam się do niego.Przysięgłam sobie że zemszczę się na tym kto to zrobił.-Co teraz z nią będzie?.-spytał nagle.
-Nie płacz,będzie dobrze-powiedziałam mu to co on zwykle mówił mi.Poczułam wibrację w jego kieszeni,odsunęłam się od chłopaka.Ross odebrał telefon.
-Cybil!-krzyknął.
-Już wiemy co się stało-powiedziała-Jesteście jeszcze pod clubem?
-Tak i widzieliśmy Carrie porwali ją!!!.
-Nie ruszać mi się stamtąd na krok!-rozkazała.Siedzieliśmy jak na szpilkach.Ciszę przerywały pojedncze szlochy.To moje,to Rossa.Oczekiwanie na oficer.Bennet ciągnęło się w nieskończoność.Wystraszyłam się, gdy przyjechała i wszyła z auta trzaskając drzwiami.
-Co się dzieje?-spytałam podbiegając do niej.Dopiero kiedy dym opadł byłam w stanie zauważyć jej podkrążone i zmęczone pracą oczy.Można w nich było również dostrzec strach i ból.Ross wciąż nie ruszał się ze schodów pokrytych pyłem.Policjantka objęła mnie i zaprowadziła do blondyna usiadła razem z nami i powiedziała:
-Yardies..to oni to zrobili..
-Te gangi?-spytał zapłakany Ross.
-Tak-przytaknęła-Wszystko spieprzyłam-powiedziała zakładając ręce na głowę.Odwróciła się w drugą stronę. Położyłam dłoń na jej ramieniu i zmusiłam do spojrzenia na mnie.Nie zareagowała.
- Ale jak to spieprzyłaś?-nie odpowiedziała.-Ross dlaczego oni to zrobili? – spytałam,ze łzami w oczach ale on uciekał wzrokiem. Ross Shor Lynch, mój nieustraszony przyjaciel, mój obrońca i bohater bał się czegoś potwornie się bał. Zawsze mogłam na nim polegać, ale teraz? Bał się, bał się jak nigdy wcześniej. To on dawał mi tę pewność siebie, bo wiedziałam, że zawsze mi pomoże… ale nie w tej chwili. Nigdy go takiego nie widziałam. Był zwykłym, słabym, nawet nie mężczyzną, ale chłopcem. Nie czułam się już taka pewna. Zrobiło mi się słabo.-Cholera Ross powiedz coś!
-Narkotyki!Pierdolone narkotyki! No i jeszcze club… Oni pomagali. Club był bezpieczny dzięki nim. Oliver musiał mieć długi–wybuchnęła oficer.Bennet – i miał czas do wczoraj żeby zapłacić, ale nie zjawił się w umówionym miejscu. Nie mógł, nie miał pieniędzy.
-Dlatego ją porwali?!-spytałam trochę wystraszona jej wybuchem, ale czego mogłam się spodziewać? Że zacznie mi wszystko wyjaśniać spokojnie, jakby mi czytała bajkę na dobranoc?
-Dlaczego nic ci nie powiedział?-spytałam Rossa.
- A co miał powiedzieć?! „Jestem pierdolonym ćpunem i nie mam kasy na długi, przykro mi, ale musimy uciekać bo rozwalą nam po kolei łeb”? – odpowiedział mi wstał i zaczął nerwowo krążyć po ziemi.
-Wiem że byś mu pomógł.-odpowiedziałam łapiąc go za rękę.
- Jak? Może mi powiesz jak ogarnąć siedemset tysięcy w tydzień?-spytała nagle Cybil.
-To kupa kasy-odezwał się Ross.
-Chodź do mnie kochany-Blondyn usiadł obok mnie,a ja przytuliłam go.-Zarabiasz dużo na pewno mógłbyś go jakoś powstrzymać cokolwiek zrobić!
-Nie aż tak dużo-westchnął.
-Oni to dokładnie zaplanowali… To była sytuacja bez wyjścia-stwierdziła Cybil.
- Gdyby nie brał od nich narkotyków to wszystko byłoby dobrze!-krzyknął Ross.-Mówił, że z tym skończył.
-Kłamał co do narkotyków-przyznała Bennet.-Dorwę go!Zapłaci za cierpienia tej biednej dziewczyny.
-Na początku 96 Shades nie dawał rady..potem był najlepszy..-przeciągnął Ross i puścił mnie.-Fakt było to dziwne.
*Carrie*
Obudziłam się w opuszczonym miejscu.Dookoła były powybijane szyby i rozwalone krzesła.Ten mężczyzna znowu musiał bardzo mocno mnie uderzyć bo straciłam przytomność.Widziałam Laurę!Biegła do mnie próbowała mi pomóc!Tak bardzo się boję..nie mam pojęcia gdzie jestem.Obok mnie siedział przystojny brunet..miał w ręku spluwę ale był przestraszony.Usłyszałam pukanie do drzwi. Chłopak szybko wstał, i otworzył je,mężczyzna wszedł do pokoju.
-Shane-powiedział.-Nie biłem jej nie każ mi tego robić proszę.-Znał go.
-Jesteś moim przybranym bratem a większej cioty nie znam-pchnął go.Dopiero teraz zorientowałam się że jestem przykuta kajdankami do ściany.To był ten mężczyzna który mnie pobił i tu wywiózł.Ten cały Shane swobodnie przeszedł przez pokój i podszedł do mnie. Był niewiarygodnie przystojny, ale bił od niego chłód. Był niebezpieczny, to na pewno. Serce zaczęło mi szybciej bić.
- Jak dobrze pamiętam to Oliver wisi nam kasę. – odezwał się.
- Ty i twoi ludzie spaliliście nasz club, cały nasz dobytek, więc czego jeszcze chcesz?! –Tamten drugi stał w drzwiach i przyglądał się na nas ze strachem.
- Mógł zapłacić to niedoszło by do tego. Zresztą nie obchodzi mnie to.-rzucił-chce pieniędzy, teraz-Domyśliłam się, że to chyba ich szef.
-Jak ja i Maia mamy teraz zapłacić, po tym jak wszystko spaliliście.?
-Maia.?-zaśmiał się jak reszta tych mężczyzn-Zostawiła cię!Uciekła gdzieś z Oliverem i resztą.-Jak mogła mi to zrobić?
-I tak nie zapłacę to za dużo!
- Przewidzieliśmy to. W  inny sposób spłacisz dług. Wszyscy go spłacicie. – spojrzał na mnie.-Ty ten blondaskowaty diabeł i ta seksowna laska która biegła dzisiaj za samochodem.-Był spokojny, bardzo spokojny kiedy to wszystko mówił. Oni wszystko dokładnie zaplanowali. Wiedzieli, że Oliver nie da rady zapłacić. Ale… O co chodziło, o zapłatę długów w inny sposób? Nie miałam odwagi zapytać. Nie miałam odwagi choćby się ruszyć...
-O czym ty mówisz?-spytał ten przerażony brunet.
-Zamknij się Ansel!-tak ma na imię..ślicznie.Wzrok Shane'a znowu spoczął na mnie.Zimny i pozbawiony jakiegokolwiek uczucia.-Przyprowadzę tu te dwójkę...Blondasek będzie dla mnie zabijał a ty i ta brunetka będziecie moimi dziwkami..spełnicie każdą zachciankę.
-W twoich snach brutalu!-krzyknęłam uderzył mnie z pięści w twarz.Upadłam na ziemie i rozpłakałam się z bólu..
-Myślisz że piekło jest tam na górze?-spytał-Nie, piekło jest tutaj, na ziemi...
*Narrator*

 Ross i Laura wciąż nie wiedzieli co mogą jeszcze zrobić dla Carrie.Obydwoje bali się, że coś jej się stanie.Szatynka pierwszy raz widziała swojego przyjaciela tak zmartwionego.Siedzieli u niej w pokoju.Nastał wieczór.Ross siedział na łóżku patrząc się w jeden punkt na ścianie,Laura chciała by chłopak ją przytulił ale sama nie chciała tego zrobić."Pewnie pomyśli że jestem nachalna"-pomyślała.
-Jesteś dziwna-powiedział nagle Ross.
-Co?-spytała zdziwiona-Czasami nie mogę cię pojąć.
-Widzę że masz ochotę się do mnie przytulić ale tego nie zrobisz-Dziewczyna znów spojrzała na niego ze zdziwieniem w oczach.-Pamiętasz co ci powiedziałem?
-Tak.
-Więc nie rozumiem dlaczego tego nie zrobisz-odpowiedział-Powiedziałem, że nigdy cię nie odepchnę.Zaufaj mi w końcu.-Laura mimo to nie przytuliła się do Rossa."Zachowujemy się jak para, nie chcę żeby miał przez to problemy".Wymienili kilka zdań na temat ich przyjaciółki i razem doszli do wniosku,że mogą tylko czekać.
-Moje biedactwo-rozpakała się.-Kto wie co jej tam robią.
-Nie myśl o najgorszym dobrze?-spytał.
-Postaram się-powiedziała.Do pokoju Laury wszedł jej ojciec.Widok Rossa w pokoju córki nie zabardzo go ucieszył.
-Co on tu robi?-spytał.
-Już wychodzi-powiedziała Laura z wyrzutem.Chłopak przytulił przyjaciółkę.
-Laura pamiętaj nie wychodź sama z domu-powiedział-Nawet nie waż się jutro do mnie przyjść sam do ciebie przyjdę jak tylko się obudzę-wyszedł.Laura spojrzała na ojca z gniewem w oczach.Damiano usiadł obok córki i położył jej rękę na ramieniu.
-To nie jest chłopak dla ciebie-powiedział.
-Skąd możesz wiedzieć nie znasz go!-krzyknęła.
-Sam znajdę ci chłopaka.
-Mam 18 lat!-wrzasnęła znowu-I kocham go!Wierze że kiedyś on też poczuje coś do mnie!
-Ja go nie zaakceptuję-powiedział-On cię skrzywdzi.
-Są źli ludzie ale nie on Ross jest dobry!.-krzyknęła-Mama go lubi a ty nie musisz ważne że ja go kocham!
-Laura.
-Wyjdź tato chcę być sama-Damiano spojrzał na córkę-Nie rozumiesz zostaw mnie samą!-Jej ojciec wyszedł a Laura rzuciła się na poduszkę i zaczęła płakać.Ross natomiast szedł powoli do domu i próbował ponownie dodzwonić się do Carrie.Niestety na próżno.Fakt, Laura miała rację chłopak się bał strasznie się bał.Cały czas czuł jak ktoś go obserwuje.Wydało mu się to dziwne, w pierwszej chwili pomyślał że, zaczyna popadać w obłęd.Lecz kiedy usłyszał kroki za swoimi plecami i nikogo nie dostrzegł kiedy się odwrócił przez jego ciało przeszedł dreszcz.Przyśpieszył lekko kroku lecz nagle został mocno uderzony w głowę.Chłopak upadł i zauważył nad sobą Shane'a którego jeszcze nie znał i dwóch jego napakowanych pomocników.Ross próbował wstać lecz był zbyt mało silny żeby wyrwać się z rąk 2 mężczyzn którzy brutalnie pobili go nie do przytomności.Chłopak ocknął się dopiero przez wstrząsy i zorientował się że leży związany w bagażniku jadzącego auta.Samochód nagle zatrzymał się.Ross usłyszał trzaśnięcie drzwiami.Bagażnik otworzył się.Blondyn ujrzał Shane'a i chciał coś powiedzieć ale usta miał zaklejone taśmą.
-Witamy w piekle panie Lynch-uśmiechnął się..
To be continued
****************************************
No hej misiaczki ♥
Napisałam rozdział udało się wcześniej :D
Skoro wróciłam dzisiaj i skończyłam go to proszę ^^
Dziękuję _Unpredictable_ za nominację.
Wiem że może wam się nie spodobać ten kilku rozdziałowy kryminał.
Ale taka fabuła ;)
Nie opuszczajcie mnie plosse :D
Proszę was o komentarz dla was to tylko chwila a dla mnie wielka radość ♥
Im więcej komentarzy tym rozdział szybciej.
Dodałam nowych bohaterów min.Dove Cameron zajrzyjcie.

Do napisania ♥



17 komentarzy:

  1. Wow... Czytam dużo blogów o Raurze i sama prowadzę, więc mniej więcej jestem obeznana w tym temacie i z czystym sumieniem mogę napisać, że masz naprawdę talent :D
    Świetnie piszesz i do tego kryminały^^
    Końcówka dramatyczna, a rozmowa Lau z tatą superowa. Szkoda, że Ross tego nie słyszał, bo by się facet opamiętał:D
    Z niecierpliwością czekam na nexta XD
    Pozdrawiam^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlaczego mi to robisz??! D: (oczywiście rozdział świetny i w ogóle, ale teraz nie o tym XD)
    Boże, co ta Carrie przeżywa! A ten Shane? UGH. JESZCZE TO ZDANIE O TYM PIEKLE. NIENAWIDZĘ GNOJKA!
    A nawiasem mówiąc lubię kryminały :)
    Czekam na ciąg dalszy.
    ♥Blue

    PS. Pierwszaa? XD Czy nie?

    OdpowiedzUsuń
  3. Superowy rozdział :*
    Zaciekawiasz mnie coraz bardziej :D
    Ja się nie dziwie, dlaczego zostałaś nominowana przez _Unpredictable_ . Masz talent :D
    Czekam NIECIERPLIWIE na next.

    OdpowiedzUsuń
  4. Niesamowity...zaskakujący..przepiękny..wzruszający...smutny.....normalnie wspaniały nie do opisania....zakochałam się w nim od razu...piszesz GENIALNIE....już nie mogę się doczekać nexta...całuski<3

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow, wspaniały ❤ Niepowtarzalna historia ❤ Czekam na next ❤

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudny ♥ Czekam na naxt ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. wow! Zajebisty rozdzial :D uuu bedzie sie działo :p czekam z niecierpliwoscia na next...

    OdpowiedzUsuń
  8. NIE!
    NIE ROSS! ;___________;
    Czemu mi to robisz?! YGH.
    Rozdział jest zajebisty!
    Mam dziwne przeczucie, że Laura będzie czekać, czekać, czekać... Ross nie przyjdzie... Ona się wkurzy... I mam dwie wersje. Albo przyzna racje swojemu tacie (Janusz Chrystus nie zgadzam się!), albo do nich pójdzie lol.
    W każdym razie czekam na next ^ ^
    Pozdrawiam :D
    ~Annabeth-nowa xD

    OdpowiedzUsuń
  9. Biedny Ross:(
    http://musicforevoroflauraandross.blogspot.com/ Zapraszam i przepraszam za spam

    OdpowiedzUsuń
  10. Historia się coraz bardziej rozkręca... Mam nadzieję, żę Lau, Rossowi i Carrie nic nie będzie.
    Rozdział super. Czekam na nexta!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja wczoraj czytałam ten rozdział, grubo po północy, ale nie miałam siły go komentować dlatego teraz to zrobię: Rozdział cudny! Yeah! Przynajmniej jest jakaś akcja!

    OdpowiedzUsuń
  12. Czekam na nexta. I spróbuj mi Raurę zabić.

    OdpowiedzUsuń
  13. Jedno wielkie WOW!!! Może uda im się uciec uratuje ich ten brat czy coś, ale wtedy złapią Laurę i Ross będzie musiał wykonywać zadania jak w "Szklanej pułapce" . Tik tak ... czas ucieka...

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeest rozdział 9 <333 Jest akcja

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie nawidzę Shane"a co za skurwiel z niego -,-

    OdpowiedzUsuń
  16. swietny rozdzial sister <3

    OdpowiedzUsuń