*Laura*
Obudził mnie budzik,który trąbił bo dzisiaj znowu poniedziałek.Ross wczoraj wogóle się nie odzywał.Nie wiem o co mogło chodzić.Podniosłam się z łóżka i poszłam się ubrać.W domu nie było już nikogo.Dość szybko się ogarnęłam i czekałam na Raini i Caluma.Razem mieliśmy wyjść po Rossa i pójść do szkoły.Po kilku minutach ktoś zapukał do moich drzwi otworzyłam je i ujrzałam moich przyjaciół.
-Hej kochana-powiedzieli razem.
-Hej-przytuliłam ich oboje.-Ross się wczoraj do was odzywał?-spytałam.
-Nie ..przynajmniej do mnie-odezwał się Calum.
-Do mnie też nie-powiedziałam-dziwne..Idziemy?
-Tak chodźmy.-Wyszliśmy z domu i od razu udaliśmy się w kierunku domu blondyna.Dzisiaj miałam swój kolejny dziwny sen...jakaś kobieta która zabrała zakonnicy dziecko i skoczyła z nim z urwiska.Ah..ta moja wyobraźnia.!Kiedy doszliśmy do domu chłopaka drzwi otworzyła nam Stromie.
-Dzień dobry.
-Cześć kochani-jak zwykle mama Rossa musiała nas wycałować.
-Ross jeszcze śpi?-spytał Calum.
-Powiem wam że z nim nie najlepiej..
-Dlaczego?-spytaliśmy razem.Z domu wyszła Rydel,która prawdopodobnie wybierała się na praktyki.
-Co z Rossem?-spytałam ją.
-Nie jest z nim dobrze ..wczoraj wrócił do domu..i nic się nie odzywał-powiedziała.
-Idźcie do szkoły-powiedziałam-Pani Lynch mogę do niego wejść.?
-Powinnaś raczej pójść do szkoły.
-Proszę-powiedziałam patrząc na nią.
-Ok-powiedziała.Zostawiłam przyjaciół i poszłam do chłopaka na górę.Zapukałam 3 razy..nie otworzył więc postanowiłam się "wprosić".Pomyślałam,że śpi więc drzwi otworzyłam po cichu i weszłam do środka.Blondyn leżał w łóżku przykryty cienką kołdrą i miał zasłonięte rolety.
Usiadłam obok niego,po chwili nachyliłam się i pocałowałam go w policzek.
-Mamo daj spokój-powiedział.
-Dlaczego się wczoraj nie odezwałeś?-spytałam.
-Lau?!-krzyknął-Boże a ja w samych gaciach.
-Nie szkodzi-przytuliłam go.-Co się dzieje?
-Nic.-rzucił krótko i padł na łóżko,przykrywając się.
-Nie znam cię długo ale widzę,że coś się dzieje-położyłam ręke na jego ramieniu.
-Daj mi spokój-powiedział.
-Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć?!-krzyknęłam-Możesz mi zaufać.-Ross podniósł się z łóżka.Odsłonił rolety i oparł się o szafkę.
-Nie chcę o tym mówić.-Podeszłam bliżej niego.
-Zrobiłam coś nie tak?
-Nie chodzi o ciebie!-wrzasnął lekko zdenerwowany.-Nie wiem dlaczego zawracasz sobie tyłek mną!Lepiej idź i poszukaj jakiegoś chłopaka bo znowu zaczniesz narzekać że nikogo nie masz!-wrzasnął.Do moich oczu napłynęły łzy,zabolało bardzo.
-Jak możesz?-spytałam.Chłopak zobaczył jaką mam minę..chyba zrobiło mu się głupio bo poderwał się i mocno mnie przytulił.
-Lau cześć!-podbiegła i przytuliła mnie.
-Boże co ty masz z okiem?-spytałam.
-Miałam wczoraj taki mały wypadek-powiedziała.-Szłaś do szkoły?Nie idź oceny wystawione chodź do parku..albo do centrum-powiedziała.
-I tak nie miałam ochoty już tam iść-powiedziałam-Chodź do parku.Kiedy trafiłyśmy na miejsce usiadłyśmy na fontannie.
-Wiesz dlaczego Ross jest taki przybity?-spytałam-Wczoraj nie odezwał się do mnie słowem.
-Może ...-zaczęła-Wczoraj Maia miała powiedzieć mu coś ważnego.
-Myślisz...-Blondynka pokiwała twierdząco głową.
-Jej zawsze zależało tylko na seksie.
-Daj spokój Ross to niezły przystojniak..w tym na 100 % powinien ją zaspokoić-zaśmiałam się.
-Widzisz bo on..-zaczęła-On jeszcze nie..no wiesz.
-Serio?-spytałam niedowierzając.
-On się nawet z nią nie pocałował.-powiedziała-nigdy może to dziwne ale Ross to uczuciowy chłopak..jest typem romantyka ..jego dziewczyna będzie szczęściarą.
-On cierpi..mimo to że nie był pewny czy ją kocha.-Po rozmowie z Carrie poszłam do domu.Szczęście że była już 13 bo o tej godzinie wracam do domu ze szkoły,a w domu byli już moi rodzice.Byłam lekko zła tą całą sprawą z Rossem więc nic się nie odzywając poszłam do swojego pokoju,tym samym wywołując zdziwienie na twarzy moich rodziców.Usiadłam na balkonowej huśtawce i wzięłam do ręki gitarę.Zaczęłam bezsensu coś na niej brzdąkać.Spojrzałam na swój telefon i zauważyłam że wyświetlacz się zapalił.Ross wysłał mi wiadomość która nie za bardzo mnie ucieszyła.."Lau wybacz...nie chcę byś przychodziła muszę pobyć trochę sam..".Pogodziłam się z decyzją chłopaka.Przecież Ross nie może wiecznie się ze mną spotykać.
-Hej kochana-powiedzieli razem.
-Hej-przytuliłam ich oboje.-Ross się wczoraj do was odzywał?-spytałam.
-Nie ..przynajmniej do mnie-odezwał się Calum.
-Do mnie też nie-powiedziałam-dziwne..Idziemy?
-Tak chodźmy.-Wyszliśmy z domu i od razu udaliśmy się w kierunku domu blondyna.Dzisiaj miałam swój kolejny dziwny sen...jakaś kobieta która zabrała zakonnicy dziecko i skoczyła z nim z urwiska.Ah..ta moja wyobraźnia.!Kiedy doszliśmy do domu chłopaka drzwi otworzyła nam Stromie.
-Dzień dobry.
-Cześć kochani-jak zwykle mama Rossa musiała nas wycałować.
-Ross jeszcze śpi?-spytał Calum.
-Powiem wam że z nim nie najlepiej..
-Dlaczego?-spytaliśmy razem.Z domu wyszła Rydel,która prawdopodobnie wybierała się na praktyki.
-Co z Rossem?-spytałam ją.
-Nie jest z nim dobrze ..wczoraj wrócił do domu..i nic się nie odzywał-powiedziała.
-Idźcie do szkoły-powiedziałam-Pani Lynch mogę do niego wejść.?
-Powinnaś raczej pójść do szkoły.
-Proszę-powiedziałam patrząc na nią.
-Ok-powiedziała.Zostawiłam przyjaciół i poszłam do chłopaka na górę.Zapukałam 3 razy..nie otworzył więc postanowiłam się "wprosić".Pomyślałam,że śpi więc drzwi otworzyłam po cichu i weszłam do środka.Blondyn leżał w łóżku przykryty cienką kołdrą i miał zasłonięte rolety.
Usiadłam obok niego,po chwili nachyliłam się i pocałowałam go w policzek.
-Mamo daj spokój-powiedział.
-Dlaczego się wczoraj nie odezwałeś?-spytałam.
-Lau?!-krzyknął-Boże a ja w samych gaciach.
-Nie szkodzi-przytuliłam go.-Co się dzieje?
-Nic.-rzucił krótko i padł na łóżko,przykrywając się.
-Nie znam cię długo ale widzę,że coś się dzieje-położyłam ręke na jego ramieniu.
-Daj mi spokój-powiedział.
-Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć?!-krzyknęłam-Możesz mi zaufać.-Ross podniósł się z łóżka.Odsłonił rolety i oparł się o szafkę.
-Nie chcę o tym mówić.-Podeszłam bliżej niego.
-Zrobiłam coś nie tak?
-Nie chodzi o ciebie!-wrzasnął lekko zdenerwowany.-Nie wiem dlaczego zawracasz sobie tyłek mną!Lepiej idź i poszukaj jakiegoś chłopaka bo znowu zaczniesz narzekać że nikogo nie masz!-wrzasnął.Do moich oczu napłynęły łzy,zabolało bardzo.
-Jak możesz?-spytałam.Chłopak zobaczył jaką mam minę..chyba zrobiło mu się głupio bo poderwał się i mocno mnie przytulił.
-Przepraszam-pocałował mnie w policzek-Po prostu coś przeżywam..nie chcę o tym gadać teraz.
-Powiesz mi kiedy wrócę ze szkoły..?-spytałam-Bo ty chyba nie idziesz co?
-Nie..ale przyjdź po południu-odchylił się odemnie i wytarł mi łzy.
-Ok-przytuliłam go jeszcze raz i wyszłam żegnając się ze Stromie.Nie za bardzo chciało mi się iść do szkoły.Spotkałam Carrie.-Lau cześć!-podbiegła i przytuliła mnie.
-Boże co ty masz z okiem?-spytałam.
-Miałam wczoraj taki mały wypadek-powiedziała.-Szłaś do szkoły?Nie idź oceny wystawione chodź do parku..albo do centrum-powiedziała.
-I tak nie miałam ochoty już tam iść-powiedziałam-Chodź do parku.Kiedy trafiłyśmy na miejsce usiadłyśmy na fontannie.
-Wiesz dlaczego Ross jest taki przybity?-spytałam-Wczoraj nie odezwał się do mnie słowem.
-Może ...-zaczęła-Wczoraj Maia miała powiedzieć mu coś ważnego.
-Myślisz...-Blondynka pokiwała twierdząco głową.
-Jej zawsze zależało tylko na seksie.
-Daj spokój Ross to niezły przystojniak..w tym na 100 % powinien ją zaspokoić-zaśmiałam się.
-Widzisz bo on..-zaczęła-On jeszcze nie..no wiesz.
-Serio?-spytałam niedowierzając.
-On się nawet z nią nie pocałował.-powiedziała-nigdy może to dziwne ale Ross to uczuciowy chłopak..jest typem romantyka ..jego dziewczyna będzie szczęściarą.
-On cierpi..mimo to że nie był pewny czy ją kocha.-Po rozmowie z Carrie poszłam do domu.Szczęście że była już 13 bo o tej godzinie wracam do domu ze szkoły,a w domu byli już moi rodzice.Byłam lekko zła tą całą sprawą z Rossem więc nic się nie odzywając poszłam do swojego pokoju,tym samym wywołując zdziwienie na twarzy moich rodziców.Usiadłam na balkonowej huśtawce i wzięłam do ręki gitarę.Zaczęłam bezsensu coś na niej brzdąkać.Spojrzałam na swój telefon i zauważyłam że wyświetlacz się zapalił.Ross wysłał mi wiadomość która nie za bardzo mnie ucieszyła.."Lau wybacz...nie chcę byś przychodziła muszę pobyć trochę sam..".Pogodziłam się z decyzją chłopaka.Przecież Ross nie może wiecznie się ze mną spotykać.
*Ross*
Nie chciałem ,żeby Lau była na mnie zła.Potrzebowałem trochę czasu w samotności.Nie wiem ..zapadłem w depreseje?Bardziej mam doła.Poprostu to co zrobiła Maia trochę mnie zabolało.
-Ross!-krzyknął Riker który wpadł jak strzała do mojego pokoju.
-Co się stało?-spytałem.
-Załatwiłem nam koncert w bardzo ważnym klubie!-zaczął-Będą tam producenci muzyczni.Pan Andre z Hollywood Records.
-Rik..-zacząłem-Ja nie mam na to nastroju.
-Co?!-krzyknął-Jaja sobie robisz chodź!!!!!
-No..
-Jak pozwole ci zabrać Lau to pójdziesz?-spytał.Zastanowiłem się chwilkę i zgodziłem się.
-Ok-powiedziałem.Brat przybił mi piątke.-A tak w ogóle..
-No.
-Ty totalnie lecisz na siostrę Laury co?-spytałem a chłopak zarumienił się.
-Cooooo?-przeciągnął.Znam go to mój brat-Ok dobra..zakochałem się w niej po uszy.
-Powiedz jej.
-Zwariowałeś-walnął mi "z liścia" w głowę-Nawet nie wiem czy to odwzajemnia i czy w ogóle ma kogoś..
-Zapytam Lau jeśli chcesz-powiedziałem.
-Dziękuję stary!.Po kilku minutach złapałem gitarę w dłoń i wyszedłem z domu.Odrazu udałem się w stronę domu Laury.Zapukałem do drzwi i pochwili dziewczyna otworzyła je.
-Ross?-spytała zdziwiona-Co tu robisz?
-Przyszedłem zaprosić cię na mój najważniejszy w życiu koncert.-powiedziałem.
-Miałeś niedawno doła.
-A wiesz co..-zastanowił się-Już mi przeszło jej strata.
-Mogę wziąć Van?-spytała.
-Pewnie.-uśmiechnąłem się-Riker będzie zachwycony.Koncert rozpoczął się o 19.Riker odważył się zagadać z Vanessą i zostali parą!.Wszyscy się z tego cieszyli.Nawet moja biedna Lau,która jest singielką.Może to i dobrze bo spotka na pewno kogoś wyjątkowego..kto będzie na nią zasługiwał.Podczas koncertu dawaliśmy z siebie wszystko,a cel był na wyciągnięcie ręki bo Andre-właściciel Hollywood Records stał w trzecim rzędzie i uważnie
Co chwila zerkałem na Lau,która krzyczała moje imię najgłośniej ze wszystkich dziewczyn.Humor mi wrócił.Zapomniałem o moim nieudanym związku,utwierdziło mnie to również w przekonaniu,że dobrze zrobiłem nie kochając się z nią.Wciąż czekam na moją jedyną.Koncert dobiegł końca.Stałem za ladą i rozmawiałem z Lau.
-Więc to prawda że z tobą zerwała-powiedziała.
-Skąd coś podejrzewałaś?
-Widziałam się dzisiaj z Carrie.-powiedziała-No i powiedziała jej że chce z tobą pogadać.
-Jej strata..ważne że już mi przeszło.-W pewnej chwili zauważyłem pana Andre,który podchodził do mnie.-Lau to jest on.
-Kto?
-Ten właściciel Hollywood Records.
-Pogadaj z nim-powiedziała i zostawiła mnie samego.Mężczyzna podszedł do mnie i podał mi dłoń.
-Witam cię Ross.
-Dz..dz...dzień dobry-byłem okropnie zestresowany.
-Możesz zebrać całe R5 i wrócić za chwile?-spytał.
-Dobrze-szybko pobiełem na parkiet szukać mojego rodzeństwa i Ella.Wszyscy po niecałych 10 minutach staliśmy przed ladą w clubie.
-To był kawał dobrej roboty-zaczął Andre-Naprawdę jesteście świetni..i podjąłem dezyję.
-Jaką decyzję-spytaliśmy razem podekscytowani.
-Chcę nagrać z wami płytę...
****************************************************
Ta dam!!
Napisałam rodział po wielkich staraniach.
Dziękuję wam że tak dużo komentujecie!
Niestety rozdział dopiero za tydzień...
Mam szlaban na lapka i mogę usiąść na internet tylko 2 razy w tyg. ;'(
Laura ♥