sobota, 10 maja 2014

Rozdział 1.

*Laura*

Kolejna "pierwsza noc" w nowym domu.Piątym już w sumie odkąd skończyłam trzynaście lat.Tym razem trafiłam do pięknego Los.Angeles.Mam już dosyć tych ciągłych przeprowadzek!-krzyknęłam sobie w myślach i znowu zaczęłam wiercić się po łóżku.Muszę przyznać że ta noc jest jakaś wyjątkowa.Strasznie ciepła i jasna.Mamy wkońcu czerwiec,więc nie wiem dlaczego się tak dziwie.Właśnie jest czerwiec,ale moja mama i tak zapisała mnie do liceum na miesiąc "Laura powinnaś mieć wykształcenie co ci zależy?"-co miałam zrobić zgodziłam się!.Moja mama jest raczej moją kumpelą,oczywiście bez przesady.Tata również!A Vanessa niby mam ją gdzieś ale bardzo ją kocham jest w końcu moją siostrą!.Nie wiem co bym bez niej zrobiła.-Zamknęłam swój pamiętnik i postanowiłam że pójdę spać.Nie wiem czy uda mi się zasnąć ale spróbuję jutro mój kolejny "pierwszy dzień" w nowej szkole.Teraz chodzę do L.A Champs.Szkoła z opisu jest bardzo fajna.Mają zajęcia muzyczne i teatralne a to właśnie to!To chciałabym robić w życiu.Pewnie i tak za jakieś 3 tygodnie znowu się wyniesiemy.Będę mogła krzyczeć,płakać i tupać nogami jak dziecko,ale w tej kwestii moje zdanie nie jest brane pod uwagę.Przez te wszystkie ciągnące się bez końca przeprowadzki nigdy nie miałam prawdziwej przyjaciółki.A...dar od boga..najpiękniejsze uczucie na ziemi potocznie nazywane przez innych miłością..omija mnie szerokim łukiem i skazuję na dość smutną i bardzo bolesną samotność.Spojrzałam na zegarek który wskazywał godzine 2:00.Laura co ty robisz spać!-krzyknęłam i wślizgnęłam się pod kołdrę.Zaczęłam cicho śpiewać piosenkę nad którą pracuję od 3 dni i zasnęłam.Następnego dnia obudził mnie budzik który ustawiłam na 7:50.Do ósmej leżałam przeciągając się od niechcenia,aż wreszcie wstałam i wyjęłam z szafy strój na dzisiaj.Zajęło mi to dłuższą chwilę więc nie zdziwiłam się gdy do mojego pokoju wpadła Vanessa.
-Kochana wstaje...!!!-krzyczała zamknęła się kiedy zobaczyła mnie układającą włosy przed lusterkiem.
-Cześć Van.-odeszłam od lusterka i pocałowałam ją w policzek.
-Laura jakaś ty śl..
-Nie wysilaj się-powiedziałam-wiem,że wyglądam jak padlina.
-Jesteś piękna jak zawsze-powiedziała i posłała mi promienny jak zwykle uśmiech.
-A ty słodko kłamiesz jak zawsze-przytuliłam ją.
-Pośpiesz się zrobiłam śniadanie-Vanessa wyszła z pokoju ja podbiegłam do łóżka po torbę i zaraz wybiegłam za nią.Usiadłam przy stole i szybko zjadłam śniadanie które zrobiła Vanessa.Zrobiła mi nawet kawę.Widocznie widziała że jestem zmęczona.
-Źle się spało.?-spytała siadając naprzeciwko mnie.
-Tak-odpowiedziałam krótko-Van ja nie chce tego znów przerabiać.
-Wiem skarbie-powiedziała-Nie dałam ci łyżki-zorientowała się i szybko odeszła.
-Ale Van!-krzyknęłam bo łyżka leżała koło mojej ręki.Moja siostra po chwili wróciła z torbą w ręku.
-Najlepszego!-powiedziała.Spojrzałam na nią niezrozumiałym spojrzeniem.-Halo dzisiaj drugi czerwca.-Wciąż patrzyłam na nią tym samym wzrokiem.-13 lat odkąd zostałaś pianistką!
-O matko zupełnie o tym zapomniałam-przyznałam-chodź tu do mnie-przytuliłam ją.
-To ja o tym pamiętałam a ty nie?-zaśmiała się.
-Van..-usiadłam znów przy stole-Wiesz ,że ja o tym nie myślałam wczoraj!-uśmiechnęłam się-Ciekawe jak przyjmą mnie w L.A Champs-zastanowiłam się.
-Na pewno świetnie.-powiedziała.Spojrzałam na zegarek.
-Jezu dziewiąta spóźnie się!-zerwałam się na równe nogi i podbiegłam ją przytulić.-Wrócę o 13.
-Pa skarbie.Kocham cię.
-Ja też cię kocham pa-powiedziałam i zamknęłam za sobą drzwi.Jestem totalnie uzależniona od muzyki!-pomyślałam wyciągając słuchawki.Włożyłam je do uszu.Szłam powoli nie śpieszyłam się bo wiedziałam że zdąże do szkoły.Mogłabym słuchać Pink-Try bez końca!Niedługo szłam,zza rogu, widać było już budynek szkoły.Spostrzegłam poruszające się kartony.Wyłonił się z nich mężczyzna ,było od niego czuć alkohol chyba był bezdomny.W pewnej chwili złapał mnie za nogę.Bardzo się przestraszyłam więc odskoczyłam wpadając na ulicę.Kilka samochodów gwałtownie zaczęło trąbić.Jeden się zatrzymał.Wybiegła z niego szczupła kobieta około 30-tki.O coś spytała ale miałam w uszach słuchawki.
-Przepraszam co?-spytałam.
-Nic ci nie jest?
-Nie..-zaczęłam-Jest w porządku.
-Dlaczego go ruszyłaś?-spytała.
-Sprawdzałam tylko czy nie potrzebuje pomocy.-odpowiedziałam najgrzeczniej jak umiałam.
-Nie którym ludziom nie da się pomóc kochanie.Co tu robisz?-spytała.
-Idę do szkoły.L.A Champs.jestem nowa-powiedziałam.
-Jak masz na imie?-spytała.
-Laura Marano-powiedziałam.
-Rita Desjardin-przedstawiła się podając mi ręke.-Właśnie poznałaś nową wychowawczynie-uśmiechnęła się co odwzajemniłam-Wsiadaj to cię podwiozę.
-Dobrze-Chyba polubiłam swoją nauczycielkę.Czy to jest możliwe?Kwadrans później dotarłyśmy do szkoły.Nauczycielka kazała mi udać się pod klasę.Naturalnie nie miałam gdzie to jest!Wstydziłam się zapytać pani Desjardin a co dopiero kogoś ze szkoły...Rozbrzmiał dzwonek..mój stres stał się jeszcze silniejszy.Zaczęłam krążyć bez najmniejszego sensu po całej szkole.Minęło już 10 minut a ja wciąż krążyłam jak obłąkana.Korytarzem zaczęło biec dwóch uczniów chłopak i dziewczyna.
-Calum!!!!!!-krzyczała szatynka miała z lekka obcy akcent.-Rusz jesteśmy już spóźnieni!-złapała go za rękę i zaczęła biec szybciej.
-Raini spokojnie Desjardin przecież nas nie zje!-krzyknął.Obydwoje wbiegli do klasy na końcu holu w którym stałam.Desjardin to przecież moja wychowawczyni a ja mam teraz godzinę wychowawczą!Pobiegłam za nimi i weszłam do klasy.
-Dzień dobry-powiedziałam skrępowana-Przepraszam,że się spóźniłam ale nie mogłam znaleźć klasy.
-Rozumiem-powiedziała z uśmiechem-Lauro usiądź sobie za Rossem-chłopak podniósł rękę.Zrobiłam to co mi kazała.
-Chyba już cię polubiła-odezwał się do mnie szeptem.Nie zły z niego przystojniak-jesteś pierwszą osobą która nie została zkatowana gadaniem desjardin za spóźnienie od kilku miesięcy-uśmiechnął się.
-Jest aż taka zła?-spytałam.Chłopak znów się uśmiechnął.
-Oczywiście że nie-powiedział.
-Klasa spokój-powiedziała i zaczekała na ciszę-Jak widzicie mamy nową uczennice.
-Ładna dupcia-odezwał się jakiś chłopak za mną.
-Panie Dylan niech sobie pan daruję-powiedziała nauczycielka-I wypluj gumę.Więc..-kontunowała.-Laura Marie Marano...przywitaj się z klasą.
-Cześć jestem Laura jestem nowa-powiedziałam wstając.-W mieście też więc..
-Dobrze Laura..powiedz coś więcej o sobie-zachęciła mnie-Każdy ma jakąś historię opowiedz nam swoją.
-Ok..umm co chcecie wiedzieć?
-Czy wszystkie ubrania masz z darów?-dogryzła mi dziewczyna siedząca koło Rossa.Klasa wybuchła śmiechem kilka osób po prostu to olała.
-Maia!-wrzasnął oburzony.
-Wiecie co?-spytałam-Ułatwie wam sprawę.To już moja piąta szkoła odkąd skończyłam trzynaście lat.Często się z rodzicami przeprowadzamy,więc mam to "obcykane"-zaczęłam-Nie łudźcie się żeby zapamiętać moje imie bo ja waszych nie zapamiętam.Nie będzie rozmów ani przyjaźni-zaczęłam wyliczać-Nie będzie facebooka,twettera czy czytania blogów.I darujcie sobie to co planujecie bo już to przerabiałam-powiedziałam-Nie podejrzewam żadnego z was o zbytnią oryginalność-spojrzałam na brunetkę siedzącą koło Rossa-A kiedy dowiecie się o mnie czegoś co warto wiedzieć,to z pewnością już mnie tu nie będzie-skończyłam-może być?
-Imponujące-powiedziała panna Desjardin i kontynuowała lekcję.Myślałam że zanudzę się w szkole na amen.Nie to żebym spała na lekcjach ale,na przerwach myślałam że umrę!.Jestem za bardzo samotna.Postanowiłam,że pójdę do domu.Obejrzę jakiś film z moją kochaną Vanessą a potem pójdę z nią na nocną zmianę.Nessa pracuje jako recepcjonistka w hotelu.Współczuję jej bo tak samo jak ja ma zadatki na aktorkę.
*Ross*

 Nie miałem już siły siedzieć w domu z rodzeństwem i ciągle robić to samo!.Albo mieć próby z resztą R5 ,albo grać na konsoli w te ich 4story.Postanowiłem że pójdę do 96 Shades.-To club który prowadzi Maia i jej brat Oliver.Carrie,Dylan i Cody pomagają im po szkole.Ja się do tego nie paliłem,nie mam nieraz czasu na głupoty.Razem z resztą R5 pracujemy nad albumem "R5 Louder".Ciekawe czy Raini i Calum są w klubie.Po kilku minutach doszedłem na miejsce.Po drodze zastanawiałem się nad przemową tej nowej..Laury.Rozumiem,że często się przeprowadza ale żeby z nikim nie gadać.?
-Oliver pierdolony idioto gdzie są kieliszki do shootów?!-wrzasnęła Maia przewracając wszystko na ladzie.
-Boże musisz tak bluźnić?-spytałem.
-Ross!-krzyknęła nie za bardzo ciesząc się na mój widok.Podeszła do mnie i cmoknęła mnie w policzek.
-Oliver!!!!!!!!!!-krzyknęła znów-Pieprzony idiota...-Nie dostaliśmy odpowiedzi więc poszliśmy na zaplecze.Chłopak siedział na obrotowym krześle bawiąc się telefonem.
-Pewnie-wrzasnęła Maia uderzając Olivera w głowę-Ja jeżdże na mopie od rana a ty się opierdalasz!!!-chłopak nawet nie zareagował-Oliver no co tak siedzisz pomóż mi jestem sama na dole bo Dylan,Carrie i Cody,pojechali po towar!.-nawrzeszczała na niego.-Do wieczora kilka godzin.
-Spokojnie już idę mała-powiedział i potargał ją po głowie uśmiechając się głupawo.
-Miłość przeważa-zaśmiałem się i tym razem to ja dostałem po łbie.
-Faceci..Wiesz co?-spytała Maia przyciskając Olivera do ściany.-Gdybyś nie był moim bratem..nie żył byś!Moich włosów się nie dotyka pajacu i nie mów do mnie mała kretynie!-wrzasnęła puszczając go i poprawiając włosy.
-Kochanie jak ty możesz przecież to twój brat!-powiedziałem.
-Niestety...misiaczku...-zaczęła jeżdżąc palcem po moim torsie.
-Co tym razem?-spytałem.
-Kroi się dzisiaj niezła imprezka pomożesz mi i Oliemu ogarnąć?-spytała-Możesz zaprosić rodzeństwo.
-Zgadzam się-powiedziałem i dostałem za to buziaka w policzek.Zeszliśmy do clubu.Czekaliśmy chwilę na Olivera.Kiedy wreszcie wrócił Maia zaczęła "rozkazy".
- Na początek powycieraj stoliki i powiedz mi gdzie są kieliszki do shotów,bo mam wszystko tylko nie to,cały club przeszukałam -rzuciła szmatkę w kierunku Olivera.
- Kieliszki do shotów powinny stać w zmywarce nr.3 na zapleczu,sprawdzałaś?-zapytał wycierając pierwszy stolik.
-Nie bo ty..!!!!!!!!-krzyknęła Maia lecz ja jej przerwałem.
-To może ja pójdę-powiedziałem i cmoknęłem ją w policzek-Oli...Do twarzy ci z tą szmatą-zaśmiałem się.Poderwałem się i zaczęłem uciekać chłopak mnie gonił.
-Oliver!!!!!!!!-krzyknęła Maia.Chłopak uśmiechnął się do mnie i poszedł do Maii.Znalazłem kieliszki i wróciłem do nich.
-To już setna impreza-powiedziała Maia pomagając mi myć kieliszki-
Nie wieże,że to wszystko zaszło tak daleko, że 96 Shades stał się najlepszym klubem w całym mieście . To całkiem satysfakcjonujące . Pamiętam jak zakładaliśmy ten club, mieliśmy nadzieję ,że rozsławi się na pobliskie dzielnice,tymczasem jesteśmy najlepsi. To wspaniałe uczucie,miedzy innymi dlatego , że sami na to zapracowaliśmy i nadal to robimy,piątka przyjaciół i żadnych pomocników.
-Cieszysz się co?-spytałem.
-Każdy ma swoje zadanie.-zaczęła- Ja i Carrie jesteśmy barmankami i kelnerkami , jak ona stoi na barze ja latam z tacką i odwrotnie . Oliver jest szefem tego wszystkiego i czasami pomaga Dylanowi i Codyemu z muzą , nasi DJ, hahah. -zaśmiała się-Nie, oni naprawdę są dobrzy w tym co robią. Do tego dochodzą jeszcze tancerki i kilka pomocników przy obsłudze klientów.  Jeszcze też plusem pracy tutaj jest , wymyślony przez Olivera , strój roboczy , że tak powiem. Naprawdę go lubię czarna skórzana mini , gorset i lity , bardzo dziwkarsko.-Uporządkowaliśmy we trójkę wszystko jak trzeba.Kiedy skończyliśmy wrócił Dylan i reszta.
-Siema siema jest towar-powiedziała Carrie-Rany jak tu czysto!
-Miło że ktoś docenił naszą pracę-powiedziałem.Przytuliłem ją i przybiłem chłopakom po piątce.
-Ej Ross może miałbyś ochotę wystąpić razem z R5 u nas?-spytał Oliver.
-No jasne-powiedziałem-Dzięki stary.
-Dzwoń bo Raini i Caluma no i Rylanda,bez nich impreza nie może się odbyć!.Kiedy nasz "walnięty" rudzielec i nasza kochana Raini się zjawili czas do wieczora zleciał nieubłaganie szybko.Calum jest kamerzystą zna się też na różnego typu sprzętach więc podłączył nam wszystko.Moje rodzeństwo i Ell podejchali pod club samochodem Rydel.Naturalnie rózowy.Ah ta Delly.
-Ross!
-Rocky!-podbiegłem do niego i zaczęliśmy szarpać się jakbyśmy nie widzieli się latami.
-Ci to się kochają-parsknęła Maia.
-Jak się pozabijają zatańczę z tobą-powiedziała Rydel i przytuliła Maię.
-Daj mu spokój-powiedział Ryland.
-Właśnie-krzyknęli Riker i Ell.
-Co za debile-powiedziała Carrie.
-Właśnie-powiedzieli znowu i wszyscy wybuchnęli śmiechem.Oczywiście każdy musiał się z każdym przytulić więc trochę to zajęło.Niedługo potem już stałem z resztą R5 i pierwszą zaśpiewaną przez nas piosenką był "Loud" potem było "Ain't no way we going home" i kilka innych.Po występie byłem cały mokry.Naskakałem się trochę po scenie.Ale ci ludzie te wrzaski!Jestem najszczęśliwszym chłopakiem na ziemi kiedy gram po klubach.Nie wiem więc co bym czuł grając w trasie.Przebrałem się i znalzłem miejsce sofach obok Mai.Oglądaliśmy występ.
-Zobacz mój ulubiony moment.
-Ja pierdole sam sex-powiedziała.
-Bez przesady.-zaśmiałem się.Chciała mnie pocałować ale się odsunęłem.Nie chciałem tego bo nie całowałem się jeszcze.Dobra impreza nie może obyć się bez jakiegoś picia.Nie piję dużo ale dziwnie czuje się kiedy każdy coś wypiję a ja nic.Dobiegła 23:00.Połowa z nas miała już "zgon" jesteśmy pełnoletni więc nikt nie przejmował się ile już wybił.Potańczyłem trochę z Maią.Byłem już lekko zmęczony i bolała mnie głowa.Wydziwialiśmy z Ellem i Rikerem,na całego!Carrie nagrywała nas.
-Dawać chłopcy pocałujcie się-powiedziała.
-Ty już dzisiaj nie pijesz skarbie-powiedziała Rydel zabierając jej kieliszek z wódką.Wszyscy poszli tańczyć,tylko ja zostałem na kanapie.Dołączyła do mnie Maia.
-Idziemy na górę?-spytała.No tak od 2-mcy męczy mnie o seks.Ona ma za sobą już kilka razy a ja ..nawet się nie całowałem i kochać też się narazie nie chcę czekam na tę wyjątkową.
-Maia jestem zmęczony-powiedziałem.Brunetka usiadła mi na kroczu i objęła mnie nogami.Zaczeła całować po szyji..było to dosyć przyjemne uczucie.Moja męskość zaczęła brać nademną górę gdy Maia zaczęła poruszać się.Czułem że jak jej nie zrzucę to mój członek..
-Przestań-powiedziałem łagodnie.I wstałem.
-Co się z tobą dzieje?-spytała-Nigdy w życiu nie miałam chłopaka który nie miałby na to ochoty!
-Słuchaj nie chcę zrobić nic głupiego..
-Głupiego?!-wrzasnęła-Odkąd cie znam nigdy w życiu nawet mnie nie pocałowałeś!!!!!
-Maia..
-Co Maia?!!!!!-zaczęła drzeć się jeszcze bardziej-Chce mi się ciebie jak mężczyzny a nie szczeniaka!
-To może powinnaś zaczekać?!-krzyknąłem.
-Albo cię zostawić i poszukać kogoś innego!
-Dobra jak chcesz idź i zacznij szukać!-wrzasnęłem.
-No i pójdę!!!!!
-To idź!!!!!!!!!-krzyknąłem.To nasza kolejna kłótnia z powodu seksu.Powiedziałem wszystkim,że jestem zmęczony i wyszedłem z clubu.Postanowiłem że pójdę na spacer a potem do domu.Musiałem trochę ochłonąć.
*Laura*
Miałam zostać z Vanessą do końca do 6:00,ale jest 23:30 a ja juź nie daję rady.Żeby trochę się "obudzić" wyjęłam laptop Van z jej torby i postanowiłam pogadać sobie z sharon przez lapka
-Co ty będziesz robić kotku?-spytała Nessa.
-Pogadam sobie z Sharon-uśmiechnęłam się.
-Z naszą kuzynką?-zdziwiła się.Poznałaś dzisiaj może kogoś ciekawego?-spytała.
-Z tą szkołą będzie jak z każdą inną...nie poznam nikogo-westchęłam-I tak niedługo znów się wyniesiemy.
-Wiesz tata rozważa czy by tu nie zostać na stałe-powiedziała.
-Wiem..-powiedziałam-Nie wiem jaką decyzję podejmię razem z mamą.
-Będzie dobrze zobaczysz-powiedziała.
-Vanessa?
-Tak?
-Myślisz że prawdziwa miłość istnieje?-spytałam nagle.
-Oczywiście że tak-odpowiedziała.
-Już od bardzo dawna marze o tym,że któregoś dnia jakiś chłopak wyzna mi miłość..-uśmiechnęłam się-że będę miała swój pierwszy pocałunek z nim...i pierwszy raz.
-Spotkasz go.
-To chyba niemożliwe-zaczęłam-Ciągle się wyprowadzamy a mnie żaden chłopak nawet nigdy nie przytulił.
-Kiedy dwójka ludzi jest sobie przeznaczona..-zaczęła Nessa-to prędzej czy później i tak się spotkają.-uśmiechnęła się.Poczekałam na mamę jeszcze 10 minut.Zjawiła się.
-Cześć Laura!-powiedziała.
-Cześć Sharon-powiedziała-Boże ale ja cię dawno nie widziałam!
-Nawzajem szogunie!
-Wygladasz na zmęczona jesteś z Van na nocce?
-Jestem zmęczona... ale chcę pobyć z Vanessą.
-Rozumiem-powiedziała-Jak pierwszy dzień w nowej szkole?
-Ogółem ok-powiedziałam-A klasa wydaje się nawet fajna..poza kilkoma osobami.
-Poznałaś kogoś?
-Tak sharon nawet się zakochałam i wychodzę za mąż za 4 dni!
-Co?-spytała przerażona.
-Musisz zrozumieć próbowałam mówić sarkazmem!-powiedziałam-ale jestem oczywiście okropna w sarkazmie.
-Jaja sobie robisz?-spytała z uśmiechem-Uwierzyłam ci głupku!
-Serio?
-Tak!-krzykneła-Wiesz co sorry,ale muszę lecieć.
-Ok dobranoc-powiedziałam.
-Pa kochana-Długo się z nią nie nagadałam ale co zrobisz nic nie zrobisz.Schowałam laptopa na miejsce i stanęłam obok Vanessy opierając się o ladę w hotelu.
-Idź do domu-przytuliła mnie.
-Nie chce być sama-powiedziałam.
-Przecież są w domu rodzice no idź-nalegała-Dam sobie radę.Zadzwonić po taksówkę?
-Nie trzeba przejdę się-powiedziałam i puściłam ją.
-Słodkich snów-cmoknęła mnie w policzek.Wyszłam z hotelu i dopiero teraz zorienowałam się że zostało mi 3%baterii.No cóż spacerek bez muzyki.Przechodząc przez park zaobserwowałam coś dziwnego.Grupa osób stała i wpatrywała się z zaciekawieniem na jakąś akcję policyjną.Podeszłam bliżej żeby zobaczyć co się dzieje.
-Odsunąć się na bok!-krzyknął jednen z funkcjonariuszy.Na noszach do karetki wieziono kogoś kto był zakryty.
-Zaczekajcie ma w kieszeni portfel-odezwał się następny i podbiegł do niego.-Douglas Cartland prywatny detektyw..szukał nie jakiego Olivera Mitchella i jego siostry.
-Wiesz o co może chodzić?-spytał kolejny.
-Niestety nie-powiedział.
-Co się stało?-spytał jakiś chłopak odwórciłam się i..-Ross!!!
-Co tu robisz Laura o tej godzinie?-spytał-Chyba znaleźli tam trupa widziałaś?
-Tak..ja muszę iść-powiedziałam.Ross zaczął za mną biec.
-Ej no zaczekaj!-krzyknął.
-Co ci się stało?-spytał-Co tu robisz?
-Wracam do domu,ale chyba trochę się zgubiłam-przyznałam.
-Pomogę ci.-powiedział-Przemarzłaś gdzie masz kurtkę?-spytał.Ściągnął swoją bluzę i włożył ją na mnie.
-Dziękuje ale..Serio nie trzeba-powiedziałam.
-Daj spokój aż się trzęsiesz.-powiedział.
-Ross..-zaczęłam-Moja przemowa miała konkretny cel,nie chcę tu nikogo poznawać.
-Ok ale pozwól się odprowadzić nie ściągaj tej bluzy-powiedział.Uległam mu bałam się wracać sama.Szliśmy chwile w ciszy.Blondyn namówił mnie,żebym pojechała z nim do domu autobusem liniowym.Usiedliśmy wygodnie na miejscach.Był bardzo miły zapłacił nawet za mój bilet!.
-Więc gdzie jest twój dom?-spytał.
-Kilka przecznic stąd.-powiedziałam.
-Chodziło mi przed L.A.Skąd pochodzisz?-spytał.
-Urodziłam się w Miami-powiedziałam-Mieszkałam tam 13 lat,potem mieszkałam w Nowym Jorku,w Seattle,w Pitsburgu i Denver aż wkońcu trafiłam tutaj.-skończyłam-Dużo z rodzicami podróżujemy.
-Musi cię to męczyć-stwierdził.
-Trochę..-zaczęłam.-Myślisz że marzenia mogą się spełnić.-Ross zaśmiał się.
-A gdzie gatka szmatka?-spytał-Twoja ulubiona kapela,czy jesteś na fejsie?Nic z tych rzeczy?
-Pieprzyć fejsa-zaśmiałam się.-Co do mojego pytania co myślisz?
-Nie wiem..nigdy się nie zastanawiałem-zaczął.
-A o czym marzysz?-spytałam.
-Najbardziej na świecie chciałbym naprawdę się w kimś zakochać..i pojechać w trasę z zespołem.-powiedział.-A ty?
-O miłości-powiedziałam krótko-Grasz?
-Tak mam zespół R5 razem z resztą mojego rodzeństwa Rikerem,Rockym,Rydel i kumplem Ellem.-powiedział-Nawet śpiewam.
-Ja też mam pasję do muzyki-powiedziałam.
-Widzisz fajnie nam się rozmawia-powiedział.-Pozwól się poznać.
-Nie wiem Ross...-zaczęłam-Zaprzyjaźnimy się a potem wyjadę jak zwykle..-Jechaliśmy jeszcze kilka minut dysjutująć o wszystkim.On jest taki miły!Dowiedziałam się bardzo okropnej rzeczy mianowicie jego dziewczyna to Maia Mitchell to która dziś tak na mnie naskoczyła.Autobus zatrzymał się wysiedliśmy.
-Oto moja ulica.
-Serio?-spytał.
-No tak-powiedziałam-A co masz daleko do domu?
-Mieszkam pod nr.28.
-A ja pod 19!-obydwoje się zaśmialiśmy.Ponieważ miał dom po drodze mogliśmy pójść dalej razem.Pierwszy raz poznałam kogoś takiego jak on!.Po kilku minutach doszliśmy pod mój dom.
-Wiesz co?-spytałam-Nie nawidzę swojego życia.
-Ja je lubię-powiedział-Fajnie być mną.
-Nie zaprzeczę-uśmiechnęliśmy się.Ściągnęłam jego bluzę i podałam mu ją.
-Jesteś piękna jak..kwiat paproci wiesz?-dotknął mojego nosa.
-Hahaa-zaśmiałam się-Ale denny tekst któraś na niego poleciała?
-Mówię go pierwszy raz-uśmiechnął się-Jak podziałał?
-To zbrodnia na tekstach na podryw-powiedziałam.
-Jesteś zabawna Lau..-stwierdził-Lekko popieprzona,ale sam nie wiem ..-zaczął-Chyba lubisz durne wygłupy.
-Durne wygłupy-zastanowiłam się-Fajnie by było dla odmiany.
-Dziękuje za odprowadzenie.
-Chciałbym to kiedyś powtórzyć-powiedział.
-Przepraszam cię Ross ale chyba nie chcesz mnie znać-powiedziałam.
-Mylisz się chcę-powiedział.
-Nie nie chcesz.-Cmoknęłam go w policzek nie wiem co mnie do tego pchnęło.Zaczęłam iść w stronę drzwi.
-Zadzwonie jutro!-krzyknął.
-Nie dałam ci numer przystojniaczku-zaśmiałam się i weszłam do domu.Byłam naprawdę na maksa zmęczona więc odrazu poszłam do łazienki.Bardzo cicho żeby nie obudzić rodziców.Umyłam się wskoczyłam w piżamę i wolnym krokiem z zamykającymi się prawie oczami poszłam do pokoju.Padałam na łóżko i dość szybko zasnęłam.
******************************************
Hej wszystkim!
Udało mi się napisać rozdział!
Cieszę się bardzo ;3
Jeżeli chodzi o kolejny rodział pojawi się z szablonem!
Zostawcie po sobie ślad w formie komentarza.
Moja tradycja czyli na końcu notki piosenka:

Sharon ♥




14 komentarzy:

  1. O ja piernicze :o to jest genialne ! Czekam na nexta ! Słodkie było to spotkanie Raury <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział! Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaa! ale ale ale super! ♥ czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak czytam początek i się zastanawiam czy tej przemowy Laury, (którą miała opowiedzieć cos o sobie) już gdzieś nie czytałam.... strasznie przypomina mi to Silent Hill.
    Ale rozdział świetny i nie mogę się doczekać kolejnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  6. Super czekam na next :-)
    Agata

    OdpowiedzUsuń
  7. SUPER sister <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialne *.*
    "Fajnie być mną" <333
    Ja też nie zaprzeczę.

    OdpowiedzUsuń