sobota, 8 listopada 2014

Rozdział 23.

*Laura*
Zasypianie w ramionach Rossa, stało się dla mnie normalnością. Za każdym razem kiedy moja twarz spocznie na jego torsie, mam gwałtowny odlot pierwszą klasą w objęcia Morfeusza. Obudziłam się rano w swoim łóżku. Ponieważ nie miałam pojęcia jak się tu znalazłam i spostrzegłam na sobie ubrania z wczoraj, postanowiłam wziąć krótki prysznic i zejść na śniadanie, o które mój żołądek zaczął się właśnie domagać. W kuchni zastałam tatę pijącego kawę, mama z pewnością bierze prysznic przed wyjściem do pracy. A Vanessa? Jest 10:30 więc na sto procent śpi. 
-Hej tato-przywitałam się całując go w policzek.
-Cześć skarbie-odpowiedział. Podeszłam do lodówki i wyjęłam z niej jajka i szczypiorek. Zrobiłam sobie jajecznicę i usiadłam obok taty.
-Co czytasz?-spytałam.
-Lokalna gazeta.. same bzdury-śmieje się odkładając ją-Mogę cię o coś spytać?
-Um.. okay.-mówię.
-Wczoraj Ross przyniósł cię do domu i powiedział że zasnęłaś mu w ramionach.
-To tak się tu znalazłam!-uśmiecham się-A myślałam że mi się śniło.
-Zaniósł cię do pokoju, nakrył i pocałował w czoło szepcząc 'Dobranoc skarbie'.
-Serio?-pytam lekko zdziwiona biorąc do ust pierwszy kęs-Kochany jest prawda?
-Z pewnością tak...-przeciągnął-Lubię go i .. powiedz mi czy wy jesteście parą?-wzdycham odkładając kubek z kawą.
-Nie tato.. kochamy się ale to trochę skomplikowane.
-Dlaczego?-spytał.
-Naprawdę chcesz słuchać tych głupot?
-Głupot?-uśmiechnął się-Oczywiście że nie ja po prostu chcę wiedzieć co dzieje się z sercem mojej córeczki.
-Okay,-zaczynam-Więc kilka dni temu, wtedy kiedy tak padał deszcz Ross mnie pocałował.., poprosił bym została jego dziewczyną, chciałam to przemyśleć więc nie zostaliśmy parą. Następnego dnia w domu blondyna odbyła się mała prywatka i..
-Mała?-tata przerywa mi-Dove musiała cię tu przyprowadzić bo miałaś zgon!-śmieje się.
-Oj tam-uśmiecham się podnosząc nos do góry-Ross wypił tylko jedno piwo.. a na drugi dzień okazało się że przespał się taką Jess i na dodatek szmata chciała go wrobić w ciąże.
-On się przespał z jakąś dziewczyną?
-Wiesz ja Rydel, Raini i Carrie postanowiłyśmy wszcząć własne śledztwo i wyszło, że Ross w ogóle się z nią nie przespał a ta cała ciąża to ściema.
-Dzieci!-krzyknął-Ja na jego miejscu po takiej aferze od razu rzuciłbym ci się w ramiona.
-Ross powiedział że chcę żebym dała mu tydzień..-dodałam na koniec-Wiec dałam mu tydzień...
-Jesteś moją śliczną księżniczką i zasługujesz na księcia-podchodzi do mnie i przytula mnie.
-Wolałabym być królową.
-Nie wolałabyś-powiedział-Księżniczki są młodsze i piękniejsze.-całuje mnie w policzek-Muszę niestety wyjść do pracy.
-Pa tato-mówię. Skończyłam śniadanie i musiałam poczekać na mamę, by oznajmić jej że wyjeżdżam na weekend. Pomyślałam że pomogę mamie i zmyję tonę naczyń które aż wylewały się ze zlewu. Kiedy skończyłam swoją 'robotę' mama wyszła z łazienki.
-Hej-mówię tuląc ją.
-Mhym.. coś się stało?-spytała-Ostatni raz przytulałaś mnie gdy byłaś małą dziewczynką.
-Mamo wyjeżdżam.-na szczęście udało mi się coś zrobić z Maią (pojechała do szpitala i tam zatrzymają ją jeszcze tydzień)
-Dokąd?!-krzyknęła wystraszona.
-Spokojnie nie wyprowadzam się-uspokoiłam ją-Jedziemy z R5 i resztą, za miasto tam gdzie kiedyś zabieraliście mnie i Vanessę jak byłam mała.
-Ross też tam będzie?-spytała.
-O co wam wszystkim chodzi?!-śmieje się.
-Tak tylko mówię..ale ostatnio ostro między wami iskrzy.-powiedziała.-Nie zróbcie nic głupiego-powiedziała mama kiedy ja zaczęłam wiązać na stopach moje różowe conversy.
-Wychodzę-śmieje się.
-Laura tylko się zabezpieczcie.
-MAMO!-krzyczę wyolbrzymiając to słowo, po czym wychodzę do domu chłopaka. Blondyn stał oparty o kuchenny stół a całe jego rodzeństwo oglądało kolejną edycję programu 'So you think you can dance?'. 
-Siema!!!!!!-krzyczę i dopiero teraz zauważam brak Rydel w pokoju.
-No hej-odpowiadają chórem.
-No bardzo entuzjastycznie!-oburzam się i podchodzę do Rossa. 
-Hej Ross.
-Dzień dobry Lau-uśmiechamy się do siebie po czym mocno go przytulam.
Chłopak chciał po chwili puścić jednak ja wtulam się mocniej i chłopak znów kładzie dłonie na moich plecach. 
-Awww słodziaki-słyszę za plecami głos Delly. Nie puszczam jednak chłopaka i wciąż się tulimy-Um.. Ross?... Laura.. Puść ją już!-krzyczy. Puszczam chłopaka, posyłając mu uśmiech. Przytulam moją przyjaciółkę. -Mam nadzieję że już się spakowałaś-mówi.
-Um.. wiesz..
-Tsssa wczoraj znów kochaś musiał cię nieść do domu, więc mam swoją odpowiedź-śmieje się.
-U Ross-rzuca Rocky.
-U kochaś-dodaje Riker śmiejąc się i przybijając piątkę brunetowi.
-Gorzej niż dzieci-Ross wytyka język do chłopaków na co ci tylko zabawnie ruszają nosami.
-To może ja powinnam pójść się spakować i za chwilę do was wrócę.
-Pójdę z tobą-mówi Ross.
-Dobrze.
-Macie namioty?-spytała.
-Tak ja mam swój trzyosobowy.
-Więc całe te biwakowanie w dziczy nad jeziorem-śmieje się-Będzie wyglądało tak: Rocky, i Ryland śpią razem w dwu osobowym namiocie bo wiecie wciąż single.
-Ej!-krzyczą oburzeni.
-Ja i Elluś mamy namiot razem, Riker chcę spać w dwu-osobówce z twoją siostrą, Dove nie może jechać, Carrie i Ansel też mają namiot razem podobnie jak Calum i Raini i zostajecie jedynie wy.
-Dla mnie to nie robi problemu, mogę spać z Lau-powiedział Ross.
-Tak ja chyba też.-powiedziałam-Mówię chyba bo nie wiem czy będzie chrapał.
-To jak Ross będzie chrapał możesz spać z nami-mówi Rocky z uśmiechem.
-Ja nie mam nic przeciwko-dodaje Ryland.
-Bardzo śmieszne-Ross mówi ironicznie-Chodź już stąd bo dłużej z nimi nie wytrzymam!-denerwuje się chłopak. 
-Czekajcie a jak z dojazdem?-spytałam.
-My się wciśniemy wszyscy w busa, wynajmiemy go a ty i Ross moto..
-Nie!-protestuję!-Nie wsiądę na tą zabójczą maszynę!
-Jak pojedziesz ze mną to zrobię ci budyń-Ross próbuje mnie przekupić.
-Jaki budyń?-pytam.
-Z czekoladą i truskawkami... mhym?
-Dobra wygrałeś-trącam go w ramię.-To my już pójdziemy.- wyszłam z chłopakiem do mojego domu. Ross bał się że moje pakowanie się zajmie kilka godzin, ale ja nie jestem typem laluni. Wezmę ze sobą kilka fajnych ciuchów i to co najpotrzebniejsze. Po wejściu do pokoju, jak każda dziewczyna, nie wiedziałam za co mam zabrać się najpierw. Postanowiłam więc wyjąć walizkę, następnie otworzyć wielką szafę z ciuchami i wybrać kilka z nich. Zajęło mi to około 40 minut czym zdążyłam zdenerwować Rossa. Na wierzch walizki wrzuciłam kilka kosmetyków (bo ja bez makijażu to nie ja) i oczywiście soczewki. Całe to pakowanie się zajęło mi około 1.45 na mnie i tak jest to niezły rekord, wyprowadzając się z miasta do miasta potrafiłam siedzieć nad pustą walizką 4 godziny, chociaż wystarczyło wrzucić do niej po prostu wszystkie rzeczy. Nigdy nie lubiłam się pakować i z pewnością nigdy nie polubię. Taka już jestem, otworzona walizka, sterta ciuchów do spakowania i niepotrzebny mętlik w głowie, potrafił doprowadzić mnie do stanu rozpaczy. To było dla mnie coś jak pozostawienie pustych i nic nie znaczących wspomnień dla innych ludzi. Pożegnałam się z rodzicami i tatą który jak się okazało, miał dzisiaj dzień wolny od pracy. Idąc do domu chłopka zabrałam ze sobą również Vanessę, która wlekąc za sobą walizkę jeszcze bardziej denerwowała Rossa. Chłopak w końcu wyrwał dziewczynie walizkę i sam zaczął ją nieść, po chwili zorientował się że moja walizka też jest ciężka, więc wziął bagaż również ode mnie i ruszył w przód.
-Co mu się stało?-spytała moja siostra.
-Jest gwiazdą rock'a!-uśmiechnęłam się krzycząc specjalnie by chłopak mnie usłyszał-Nie wiesz że Ross nie lubi czekać?
-Powiem ci coś, ale obiecaj że nie wsypiesz mnie mamie.
-Umm.. okay.
-Mama martwi się że ty i blondynek zrobicie coś głupiego.
-Co?!-krzyknęłam-Boże my nawet nie jesteśmy razem!
-Ale iskrzy między wami i świat huczy od Raurafeels!-powiedziała pokazując mi komentarze na instagramie i twiterze chłopaka 'Jesteście słodcy!;'Raura♥♥♥;'Umieram ! RauraForever¦!'
-Ross!-krzyczę.
-Tak?
-Publikujesz moje zdjęcia w sieci?-chłopak zatrzymuje się. Dochodzimy do niego, chłopak chwyta mnie pod ramię.
-Nie twoje, tylko nasze.
-Mnie tam się podobają-rzuciła Nessa.
-Jedna która nie robi z tego afery-chłopak zarzuca grzwyką i wchodzi do domu. Zabrał tylko swoją walizkę i po chwili czekaliśmy na Rikera i Rocky'ego którzy pojechali po  Bus'a. W sumie ja i Ross mogliśmy już tam jechać, byliśmy spakowani i gotowi do drogi, ja jednak chciałam przedłużyć trochę swoje życie na ziemi. Z domu wyszła również Rydel razem z Stromie. Wymieniliśmy wszyscy kilka mało znaczących coś w tej historii zdań i po chwili dało się słyszeć pisk opon i dźwięk rapu Eminem'a-Without me. Zauważyłam znaną mi blond czuprynę wystającą przez okno busa a za kierownicą Rockego.
-Tak ja obiecałem!-krzyknął Riker-Podróżujemy z klasą albo w ogóle!-Chłopaki wysiedli z samochodu trzaskając przy tym drzwiami.
-Podoba się?-spytał Rocky.
-Fajny-Ross poklepał maszynę jak psa.
-I ma automat z napojami!-krzyknęli chłopcy. Reszta zespołu w tym ja i moja siostra zapakowaliśmy torby do auta i czekaliśmy tylko na Raini i Caluma, oraz Carrie i Ansela których nawet nie było widać. Zjawili się po 20 minutach, tłumacząc że 'było im zbyt ciężko'. Moi przyjaciele ruszyli, na koniec ja i Ross pożegnaliśmy się ze Stromie. Chłopak poszedł po kluczyki do garażu by wyprowadzić z niego motocykl.
-Uważajcie na drodze-powiedziała jak zwykle opiekuńcza i troskliwa mama chłopaka.
-Spokojnie, Ross nigdy nie jechał by ze mną wyżej 90 na godzinę.
-Nie wierzę by był aż tak odpowiedzialny-zaśmiała się.
-Nie jest, po po prostu po moim darciu się pęka mu głowa i bębenki.-uśmiecham się na co kobieta odpowiada tym samym. Chłopak podjeżdża po mnie z gitarą na plecach. Niechętnie podchodzę do narzędzia zagłady (mówiłam już że nie nawidze tej maszyny?!). Blondyn powiedział bym usiadła przed nim, może mniej będę się bała. Położyłam dłonie na dłoniach chłopaka. Ten po chwili ścisnął je i dał mi buziaka w policzek.
-No nie bój się przecież tu jestem, nie wiezie cię jakiś pijany wariat tylko ja-chłopak odpalił, po tym co powiedział poczułam się trochę bezpieczniej i obyło się bez 'koncertu' podczas jazdy. Jednak muszę się wam przyznać że na każdym zakręcie wbijałam swoje pomalowane na niebiesko paznokcie w duże dłonie chłopaka i chyba sprawiałam mu tym ból. Kiedy dotarliśmy na miejsce Rydel i Ellington próbowali złożyć swój namiot a reszta wyciągała torby i jedzenie z bus'a. Znaleźliśmy spokojne miejsce w zaciszu jeziora. Od dawna marzyłam o tym by odpocząć. Po rozłożeniu namiotów i w miarę ogarnięcia wszystkiego zaczęliśmy leniuchowanie. Chłopaki wraz z Rydel grali swoje piosenki jedną z nich była 'Pass me by' kocham ten numer!. Nim się obejrzeliśmy wybił wieczór. Słońce zaczęło zachodzić a my zaczęliśmy odczuwać lekkie zmęczenie. Postanowiłam pójść na kładkę by pobyć przez chwilkę sama. Zanurzyłam nogi w ciepłej jeszcze wodzie jeziora i spojrzałam na zachodzące niebo. Po moim ciele przeszedł dreszcz, chciałam wrócić po bluzę, jednak było tu teraz zbyt pięknie by sobie stąd pójść. Czasami myślę że Ross i ja mamy jakąś głupią telepatię, bo chłopak po chwili dołączył do mnie.Usiadł a ja położyłam głowę na jego ramieniu.
-Pięknie tu prawda?-spytałam-Tak cicho.. i to świeże leśne powietrze.
-To idealne miejsce żeby się schować przed światem.-chłopak zaczął wplątywać palce w moje włosy. Musiałam od razu zacząć zasypiać (of course).-Nie śpij-zaśmiał się szturchając mnie.
-To przestań mnie głaskać-odepchnęłam chłopaka-Z resztą nie możemy robić takich rzeczy, jesteśmy tylko zwykłymi przyjaciółmi.
-Wiesz..-zaczął-Właśnie po to tu przyszedłem.-Zdążyłam tylko na niego spojrzeć bo ktoś wciągnął mnie do wody za nogi. W panice zaczęłam się wiercić bo ktoś zaczął zanurzać mnie w wodzie. Przycisnął dłonie do mojej szyii. Ross spanikowany zdjął bluzę i wskoczył do wody. Wymierzył temu komuś cios w twarz.. to było ostatnie co pamiętam.
***
Czułam że ktoś poklepuje mnie po twarzy. Zerwałam się na równe nogi i zaczęłam wypluwać wodę z płuc. Ross momentalnie mnie przytulił. Na zewnątrz było już zupełnie ciemno, na niebie oprócz gwiazd dało się zauważyć sporo świetlików. Na środku tej 'polany' paliło się ognisko wokół którego stały gitary moich przyjaciół.
-Co się stało?-spytałam zauważając zapłakaną Rydel, Carrie i Raini... Ross też wyglądał na zapłakanego.
-Jakiś idiota z drugiej strony jeziora naćpał się i postanowił zabawić się w potwora z Loch Ness.
-Myślałam że nie żyjesz-Delly rzuciła się na mnie tuląc mnie z całych sił.
-Cała przemarzłaś-Ross zdjął bluzę i włożył ją na mnie. Ciepło i charakterystyczny zapach chłopaka sprawiły, iż po moim ciele przebiegł dreszcz. Spędziliśmy miły wieczór wspominając dobre czasy. Przypominaliśmy sobie wszystkie miłe i zabawne historie, pijąc piwo i śpiewając. Atmosfera między nami była niesamowita. Jesteśmy zgraną i kochającą się ekipą. Nie wiem czy potrafiłabym kiedykolwiek o nich zapomnieć. Około 23, wszyscy pomału zaczęli rozchodzić się do namiotów. Pierwsi poszli spać Riker i Vanessa, potem Car ze swoim chłopakiem i tak każdy po kolei. Nawet Ross poszedł się na chwilę położyć. Ja nie miałam ochoty iść spać. Kochałam te widoki i rześkie powietrze. Ognisko wciąż płonęło. Była 1:30. Wzięłam do ręki gitarę i dotykając strun, zagrałam pierwszy akord piosenki.

Potem polały się słowa. 'When you on your own, drowning alone, and you need a rope that can pull you in.. someone'll throw it. Zauważyłam Rossa, który po chwyceniu 'luny' usiadł obok mnie i również zaczął śpiewać. 'And when you afraid, that you're gonna break, and you need a way to feel strong again... someone'll know it. Resztę jakby połączeni telepatią zaśpiewaliśmy razem. 'And even when, it hurts to most, try to have a little hope, that someone's gonna be then when you don't.. when you don't... If you wanna cry i'll be your shoulder, if you wanna laugh i'll be your smile, if you wanna fly, i'll be your sky. Anything you need that's what i'll be.. you can come to me..
Piosenka wyszła nam genialnie. Łączy nas duże uczucie. Rozumiemy się bez słów.
-Nie wiedziałem że grasz na gitarze-uśmiechnął się stawiając gitarę obok ogniska.
-Trochę się od ciebie nauczyłam-odpowiedziałam robiąc to samo-Co chciałeś mi powiedzieć wtedy na pomoście?
-Ja..um.. -zacinał się-Boże od czego zacząć?
-Najlepiej od początku-szturcham go w ramię.
-Ufasz mi?
-Ross...-uśmiecham się.
-Pytam czy mi ufasz.
-T-tak-odpowiadam.
-Zawachałaś się-zauważył.
-Ufam ci Ross-zaczynam się śmiać i czuję że się rumienię.
-Zamknij oczy-poprosił.
-Nie nie zamknę oczu nie lubię.
-Zamknij oczy!-krzyknął na co rzuciłam Okay.-Daj mi rękę-podałam chłopakowi dłoń, za którą złapał. Zbliżył się do mnie. Był tak blisko, że dotykałam nosem jego nosa i czułam jak szybko bije mu serce, po chwili zrobił to czego bardzo chciałam, pocałował mnie. Z dużą czułością i pożądaniem. Weszłam chłopakowi na kolana cały czas go całując i kładąc dłonie na jego twarzy wczuliśmy się jeszcze bardziej. Całowaliśmy się jeszcze przez chwilę. Powoli odkleiłam się od chłopaka momentalnie się uśmiechając.-Zadowolona?
-Bardzo-uśmiecham się i znów całuję chłopaka. Przytulam się do niego. Blondyn po chwili poprosił bym go puściła, zrobiłam więc to niechętnie. Ten położył mi dłoń na policzku.
-Wiesz..-zaczął-Chciałem tylko powiedzieć.
-Nie bój się mówić o uczuciach-powiedziałam-Wyduś to.
-Ja..-zacinał się wciąż-Tak bardzo cię kocham Lauro Marie Marano.
-Ja ciebie też kocham Rossie Shor Lynchu-odpowiedziałam ze łzami w oczach-Bardzo, bardzo mocno. Chłopak przyciąga mnie do siebie i znów czule całuje.
-Jesteś tylko moja-powiedział w przerwie między pocałunkiem-Nikomu cię nie oddam.-wydawałoby się że bardzo siebie pragniemy.Całując go Zaczęłam lekko poruszać się na kroczu chłopaka.-Nie...nie przy nich.. chcę by ten naszy pierwszy seks był wyjątkowy, chcę krzyczeć z tobą w niebo głosy i choćby połamać łóżko!
-To..zaczynam jesteśmy teraz..
-Parą.-uśmiechnął się-Oficjalnie i nieodwołalnie.-z radości, z moich oczu pociekły łzy. Przytuliłam go mocno i zachciało mi się spać. Blondyn chyba poczuł to bo nie puszczając mnie podniósł się do góry i zaniósł mnie do namiotu. Przykrył i wrócił tylko na zewnątrz by schować gitary. Kiedy wrócił zdjął spodnie i koszulkę.
-Zmarzniesz-powiedziałam troskliwie.
-Jest gorąco-uśmiechnął się-A poza tym.. wiem że uwielbiasz spać na moim torsie.. będzie ci cieplej.-położył się i przyciągnął mnie do swojego torsu. Zmrużyłam z rozkoszy oczy i ostatnie co pamiętam to 'Dobranoc Kochanie'.
Następnego ranka.
Ta noc była najlepszą z tych nocy które spędziliśmy razem. Było tak tylko, dlatego że jesteśmy parą. Kiedy otworzyłam oczy, zobaczyłam tylko zamknięte oczy mojego chłopaka i postanowiłam jeszcze się przespać.
Chłopak jednak po chwili zaczął mnie głaskać i lekko mnie pocałował.
-Nie śpisz?-szepnął.
-Nie-odpowiedziałam również szeptem na co chłopak tylko się uśmiechnął.-Nie mam ochoty nigdzie się ruszyć.
-Ja też.-mruknął-Ciekawe jak zareagują na to te głupki co?
-Na co?-spytałam zdezorientowana.
-No na nas-powiedział cicho i czule mnie pocałował-Z pewnością dziewczyny i fani 'Raury' posikają się z radości.. dosłownie.-uśmiecham się i wtulam w niego.-Kocham cię.
-Ja ciebie też kocham Ross.
-Wyspałaś się chociaż?-spytał-Trochę tu ciasno... no i w końcu wczoraj aż trzęsłaś się z zimna.
-Przy tobie moje ciało zachowuje się inaczej.-uśmiechnęłam się. Zanim zdążyliśmy mrugnąć musieliśmy pakować się do wyjazdu, oczywiście kiedy tylko przyjaciele dowiedzieli się o tym że jesteśmy parą nie mogli pohamować radości. Wieczorem kiedy już wróciliśmy ja i Ross poszliśmy na spacer. Chodziliśmy po mieście trzymając się za ręce. Kiedy wróciliśmy byłam już lekko zmęczona.
-Idź do mnie zrobię nam coś dobrego i zaraz przyjdę dobrze?-chłopak całuje mnie w nos.
-Dobrze skarbie. -Ross po chwili wrócił z kubkami budyniu czekoladowego. -Dziękuje.-odwdzięczam się buziakiem.
-Nie ma za co, wszystko dla mojej ślicznotki-Zjadałam budyń dość szybko. Oglądaliśmy telewizję akurat była emisja MTV EMA 2014, kiedy reklamowali Kids Choice Awards R5 dostali nominację. Ross był tak szczęśliwy że wylał sobie ciepły (na szczęście nie gorący) budyń na tors plamiąc przy tym białą koszulkę. Ściągnął ją i musiałam trzymać mu lód na gołym torsie. Kręciłam tylko głową co chwilę na niego zerkając.
-Boli cię jeszcze?-spytałam czule.
-Nie możesz już zdjąć?-pyta. Ściągam zimne kostki lodu z ciała chłopaka i wreszcie mogę się do niego przytulić. W tempie natychmiastowym tule się do niego z całej siły. Leżeliśmy chwilę rozmawiając o "niczym" i wymieniając kilka zdań  na temat nominacji do KCA. Byłam bardzo zmęczona.. tuliłam się do mojej ulubionej 'poduszki' a jakby tego było mało Ross  wplątywał palce w moje włosy czym najzwyczajniej w świecie mnie usypiał. Zamknęłam oczy i słyszałam że zaczynam lekko chrapać.
-Lauruś nie śpij-chłopak szturcha mnie.
-To przestań mnie głaskać-mówię zaspana.-Kochanie mogę zostać u ciebie?
-Wiesz..ja.-zacinał się-Bardzo bym chciał ale.. nie chcę podpaść twojemu ojcu ..
-Mojemu tacie?-spytałam.-Ale o co ci dokładniej chodzi?-pytam.-Tata cię lubi
-Widzisz bo może to być dziwne-wyjaśnił-Oni nie wiedzą że jesteśmy parą.
-Ale moi rodzice wiedzą że cię kocham Ross-przytuliłam go mocniej.
-Obiecuję że jutro spędzimy razem dzień i noc okay?
-Okay.-odpowiedziałam niechętnie-Ale chodź mnie odprowadzić.
-Myślałaś że puszcze cię samą?-spytał całując mnie w czoło.-Nigdy-dodał. Zupełnie nie miałam pojęcia co powiem rodzicom.. spotykamy się?Ja chyba nigdy nie będę w pełni gotowa na etap ,,Poznaj moich rozdziców".  W mojej głowie panowała jednocześnie pustka i chaos. Wachaliśmy się jeszcze przez chwilę aż wreszcie weszliśmy do mojego domu niepewnym krokiem. W kuchni siedziała mama i tata. Van albo wyszła gdzieś z chłopakiem, albo jest na górze.
-Hej mamo, hej tato-przywitałam się tuląc każdego z nich.
-Witaj skarbie-odpowiedziała mama-Już myśleliśmy że znów nocujesz u Lynchów-mama bierze łyk herbaty i patrzy na mnie.
-Ross no co tak stoisz boisz się nas?-żartuje tata.
-Um..um..-chłopak zaczyna się denerwować. Wiedziałam to tylko dlatego że kiedy się denerwował ściskał naszyjnik. Tak właśnie zrobił w tej chwili. Podszedł do nas i zajął miejsce obok mnie.
-Co słychać u Strommie?-pyta nagle mama. Odkąd się poznały stały się najlepszymi przyjaciółkami, tata z Markiem także dobrze się dogadują. My chyba naprawdę jesteśmy sobie pisani.
-Świetnie-odpowiada krótko Ross zerkając na mnie wzrokiem "Chcę już mieć to za sobą".
-Mamo.. tato-zaczynam-Jest coś o czym powinniście wiedzieć.
-Jesteś w ciąży?!-krzyczą oboje.
-Co?!!-wybuchamy oboje nie opanowanym śmiechem.
-Jeżeli Laura jest wiatropylna to na pewno-chłopak próbuje opanować śmiech ale nie wychodzi mu to przez moich rodziców którzy o mało co nie mdleją z jego dowcipu. 'Bardzo śmieszne'-pomyślałam.
-Więc o co chodzi?-pyta mama.
-Chciałabym wam powiedzieć że Ross i ja..-mama zaczyna zachęcać mnie dłonią-Jesteśmy oficjalnie parą.-rodzice wymieniają spojrzenia a ich twarze przybierają poważny wyraz.
-Nie chciałbym tego ciągnąć bez pańskiej zgody-dodaje Ross łapiąc mnie za rękę. Ellen i Damiano nie odpowiadają na to nic  a nic. Nie sądziłam że zareagują aż tak negatywnie! Przecież wiedzą że bardzo go kocham! Uratował mi życie! Potrzebują jeszcze jakiś dowodów jego miłości? Chłopak patrzy na mnie. Z jego oczu wyczytuję 'a nie mówiłem?'. Puszcza mnie.-To ja już lepiej pójdę-całuje mnie w policzek nie zważając na rodziców-Dobranoc.-Ross chcę już złapać klamkę jednak odzywa się moja mama.
-Rossie zaczekaj-każe podchodząc do niego z tatą i prowadząc go na kanapę w salonie. Pośpiesznie podążam za nimi.
-Usiądź-mówi tata.-Kochasz moją córkę?-pyta.
-Laura jest wyjątkowa-zaczyna-Takiej dziewczyny nie spotyka się codziennie... jest mądra, zabawna i urocza. Do tego super zabawna chociaż tego nie widzi!-uśmiecha się-Nigdy nie chciała by uganiał się za nią każdy facet, chciała tylko jednego i go dostała. Może nie jest uwielbiana przez miliony facetów ale jest kochana i wielbiona przez jednego-patrzy na mnie a ja uśmiecham się szeroko-Kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy nie sądziłem że połączy nas tak głębokie uczucie.. i wie pan co?-pyta-Kocham ją, tak bardzo ją kocham! Boże jakie ja mam szczęście że ją kocham panie Marano. Moim jedynym marzeniem teraz jest by kiedyś budzić się przy niej każdego ranka a każdego wieczora zasypiać z nią. Chcę by nosiła na palcu obrączke z moim imieniem, pod sercem nasze dziecko a w dowodzie moje nazwisko-chłopak kończy.-Więc jeżeli chce pan wiedzieć jak bardzo ją kocham.. mogę mówić całą noc zabraknie mi lat by oddać moje uczucie.-tata zmierza chłopaka wzrokiem.. widziałam że się do niego przekonał Ross jednak mówił dalej-I wiem co pan o mnie myśli! Że jestem gówniarzem który chcę ją przelecieć i porzucić. Nie jestem proszę mi wierzyć. Dalej jestem prawiczkiem-mamie dosłownie wychodzą oczy z orbit-Pierwszy raz całowałem się z nią a mam 19 lat!. I wiem że mnie pan nie lubi, wiem też że z pewnością śmieje się pan w duszy z tego co mówię ale taki jestem. Skłamałbym również mówiąc że mało ją znam. Znam waszą córkę lepiej niż kto inny, Laura Marie Marano ma obsesję na punkcie książek i myśli że wie wszystko ale jest szczera.Zawsze dochowuje tajemnicy, rozumie i kocha mnie jak nikt inny... a ja kocham ją jak wariat.. szaleje za nią.
-Spytałem tylko czy ją kocha-tata śmieje się patrząc na mamę.
-Nie spodziewaliśmy się takiej odpowiedzi.-wzruszyłam się jego słowami, kładę głowę na jego ramieniu i łapię go za rękę.
-Tato jakiego jeszcze dowodu potrzebujesz?-spytałam.
-Okay.-mówi-Boże moja malutka córeczka dorosła! Nigdy nie chciałem by to się stało-tata wybucha płaczem-Zostawisz nas i zapomnisz że istniejemy.
-Tato-podchodzę do niego i tulę go-Nawet jak będę mieć 40 lat to dalej będę waszą córcią.
-Będziesz?-spytał.
-Zawsze tato, zawsze-mówię. Mama jak to mama od razu pyta czy nie jesteśmy głodni i wyciąga mnie do kuchni by zrobić naleśniki. Tata siada obok Rossa.
-To moja mała dziewczynka chłopie-klepie go w ramię-Lubie cię i widzę że ją kochasz ale pamiętaj.. Jak ją skrzywdzisz zawlokę twoją pedalską dupę na 164-tą rozwalę łeb gaz rurką.
-Dotarło-mówi lekko wystraszony blondyn. Tata przytula go i poklepuje po plecach-Dbaj o nią.
-Oczywiście. Zjedliśmy razem kolację. Około 22 Vanessa wróciła do domu oświadczając nam że była w kinie z Rikerem. Oboje nie mieli pojęcia gdzie reszta rodziny Ross'a wraz z naszymi przyjaciółmi. Żadne z nich nie odpisywało nam na sms'y. Dziwne.. Nawet bardzo. Nim się obejrzałam leżałam już w łóżku wykąpana i całkiem zmęczona. Przykryłam się a Ross usiadł obok mnie zapalając komórkę.
-Naprawdę jest już północ?!-krzyczy. Sprawdzam godzinę na moim iPhonie.
-Tak zdaje się że jest-śmieje się patrząc na niego-Powinnam chyba iść już spać.
-Tak-chłopak dotyka mojego policzka i pochyla się by mnie pocałować. Drzwi otwierają się i staje w nich tata.
-Ross nie wyganiam cię ale jest już 24.
-Właśnie wychodziłem-odpowiedział. Tata zamknął drzwi a chłopak wrócił do tego co chciał zrobić. Pocałował mnie czule.
-Dobranoc skarbie-"w bonusie" całuje mnie w policzek i przytula.
-Dobranoc...kochanie-przytulam go mocno i po chwili niechętnie puszczam.
*************************************************************

Hej miśki ;3
Zaskoczeni ja też!!!!
Tata zwiększył limit so.. mam neta again!
Nie wiem niestety na jak długo ale następny rozdział powinien być tu za tydzień.
Dziękuje wam za komentarze pod ostatnim rozdziałem.
Kocham was misiałki ♥
PS:Mógłby ktoś z was wejść na mój drugi blog?
Mam tam ustawiony nowy szablon ale on wyświetla mi się od połowy posta!
Nwm, co się stało xD
Pozdro moje małe potworki!



16 komentarzy:

  1. Nawet nie wiesz jak się zdziwiłam oczywiście pozytywnie gdy zobaczyłam że dodałaś rozdział.Raura jest razem.Wreszcie.Kocham ich po prostu

    OdpowiedzUsuń
  2. Super!!! Ogólnie nie przepadam za takimi blogami, bo wydają się banalne, ale twój jest genialny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale to sweetaśnie... aaa moja Raura... jak ja ją wielbie. Kochana czekam... jeszcze tylko zwiastun minionków, spoilery i A&A... głupawka gwarantowana.
    Czekam na nexta.
    :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział :*
    Raura <3 Sweet.
    Czekam na next ♡

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękne i takie wzruszające. Czekałam aż w końcu będą razem no i sie udało. A ta "przemowa" Rossa o miłości do Lau popłakałam się. Ale tego menela co chciał utopić Lau to tylko zabić. Ogólnie miodzio ;)
    Bardzo mi się podobało, czytam twojego bloga od dawna. Spodobało mi się czytanie, ale to dla mnie za mało więc też postanowiłam spróbować. I proszę bardzo: long-is-the-road-to-happiness.blogspot.com
    To mój nowy i pierwszy w życiu blog. Mam nadzieję, że znajdziesz czas, zostawisz po sobie ślad, a może kto wie udzielisz może jakiś rad? Ale mi się zrymowało ;) Będę wdzięczna za odwiedziny. Jak już mówiłam dopiero zaczynam więc "dobre rady" miło widziane ;) Dzisiaj pojawił sie prolog. :)
    Mea :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekolada a torcie...albo malinka czy jak to tam szło...WHATEVER. Żyję dla tej chwili...Raura TOGETHER...najlepsze zakończenie dnia...haha. Jestem taka dumna z Rossia...na fakcie. A to jak na końcu mówił ten swój kochany monolog to normalnie ryczałam ze wzruszenia. Soo romantic...LOVCIAM...<3 Jebłam po ostrzeżeniu pana Marano...hahaha...już widzę minę biednego blondaska. Wciąż nie mogę opanować swojego zrytego pysia...wciąż mam wykrzywiony ryj w uśmiech....JEJ moja RAURA. Jednak moje starania i błagania nie poszły na marne...The best thing EVER. Dobra muszę w końcu opanować hormony...hahaha. Dobra nie mogę...oni są tacy słodcy...umieram. Nie chce wiedzieć co będzie dalej...mi wystarczy ten rozdział...haha...nie no żartuje ja bym nie wytrzymała bez tych rozdziałów.
    Ale poza temat...jak ja się bałam o Lau tam na pomoście...już myślałam że to te dawne sprawy. Ojej dobrze ze Ross był w pobliżu. I widzisz Raura to po prostu moje kochane czekoladki...(już mi wali...i wyobraź sobie że to twoja wina...dostarczyłaś mi za dużo Raury...XD)
    Rozdział ubóstwiam całym serduchem...w końcu jest moja Raura...FINALLY...Czekam na nexta...bo ja musieć wiedzieć co będzie ino dalej. Życzę weny moja ty pisarko...buziaki<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O mój boże dziękuje kochanie ty moje ♥ Po każdym twoim komentarzu tarzam się po ziemi ! Dlaczego jest tak że tak bardzo uwielbiam i wyczekuje komentarzy od ciebie i Wiernej? BO MNIE ROZWALACIE OBIE GŁUPKI WY MOJE KOCHANE!♥♥♥ no nic to ja już wyjdę bo zamoczę łóżko ze śmiechu xD
      Pozderki ♥
      Hazelxx

      Usuń
  7. Wow rzeczywiście się nie spodziewałam, że go dzisiaj dodasz! Ale jestem bardzo happy, że jednak dodałaś. Pozdrów tatę, bo w sumie dzięki niemu jest dzisiaj rozdział :)
    Ekhem rozdział jednym słowem ZAJEBISTY! Raura yay! ❤ i w ogóle jak Rossiu mówił za co kocha Lau to takie było słodkie *.*
    Czekam na next ❤

    OdpowiedzUsuń
  8. YAY!!! I MAMY RAURE!!! <3
    Genialny rozdział! Cieszę się że masz neta i piszesz :)
    Czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetnie piszesz!
    Jestem oczarowana tym jak piszesz ;)
    Czekam na next! Jest Raura i mam zaciesz :3

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudo <3 <3 <3 Czekam na next .. :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny rozdział < 333
    Czasem pekam ze śmiechu, a czasem płacze ze wzruszenia. Raura it's soo cute ;*
    Czekam na next ^-^

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział jest przecudowny *-* Raura razem jeju aż się wyruszyłam, to było takie słodkie <3 Awww jak Ross mówił jak bardzo kocha Laure to po prostu się płakałam z niecierpliwością czekam na nexta :D /KOCHAM!!!!!!!!! <33

    OdpowiedzUsuń
  13. Uhu.. Alleluja!!! Wierna Czytelniczka przebiła się przez wszelkie zawieje i zamiecie, przepłynęła Atlantyk, przeszła Alpy i dotarła W KOŃCU tutaj --,--Jak już wspominałam, Alleluja normalnie brawa i okalski dla mnie. Dobra dość już, bo w samozachwyt wpadnę (czujesz tę ironię co nie?? --,--) Ach.. Cóż to za los... być zawsze do tyłu w tak cudownych rozdziałach...Dobra już mi przeszło ;) Prawda jest taka, że znowu jestem do tułu i znów muszę Cię błagać na kolanach o wybaczenie ;) Co ty na to? (wyobraź sobie, że robię oczy kota ze Shreka xD)
    Teraz gwóźdź programu: ROZDZIAŁ. Oczywiście wyjebany w kosmos, wszyscy szaleją, robimy impreske do rana, zapraszamy striptizerów, wszyscy tańczą nago i w ogóle ;D xD
    Wyjazd/ biwak czy jak kto tam woli był świetny ;D Te wszystkie romantyczne chwile ;) To wspólne śpiewanie piosenki przy blasku księżyca (ta... uwaga Wierna ma wenę xD) Ta ich miłość, która ich wszędzie otacza, gdzie w końcu po wszelkich przeciewnościach losowy mogą w końcu odpocząć wpadając w swoje ramiona i wzajemnie pielęgnować swą miłość (Nie pytaj ;D xD)
    Ach... A potem ta jakże przepiękna przemowa blondaska na temat miłości i Laury, tego ile ona dla niego znaczy, co by bez niej począł, czym ona jest dla niego... To wszystko było takie piękne, że wrąbałam dwie tabliczki czekolady i mi teraz nie dobrze, ale to szczegół xD ;D Ech... Mam nadzieje, że teraz nie zmienisz się w jakiegoś potwora bez duszy i nie rozdzielisz ich, bo tego nie zrobisz prawda? ;\
    Ufff... Przepraszam za to cuś u góry, ale przez czekoladę, a raczej dwie "trochę"(xD) mi odbiło ;D (powinni zamieścić takie ostrzeżenie np. jak to na papierosach czasem piszą. Coś typu"spożywasz na własną odpowiedzialność, nadmiar grozi przedawkowaniem" xD Muszę porozmawiać o tym ze Słodką ;* )
    Kochanie ten rozdział był zajebisty chcę takich więcej. Czytałam twój komcik pod tym co napisała "najsłodsza dziewczyna na świecie" ;D I nawet nie wiesz jak mi miło, że czekasz na te nasze głupoty. (głupoty na pewno w moim kontekście ;*) Też Cię kocham Skarbie <3 (Zdecydowanie za dużo czekolady xD) Tak więc lepiej już skończę zanim jeszcze bardziej się skompromituję xD (Jeżeli jeszcze bardziej się da xD) Dodam tylko, że czekam na next'cik i trzymaj się ciepło ;)
    Pozdrawiam
    ~ (Szalona xD) Wierna ~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS: Zapomniałabym ;) Jeszcze raz gratuluję z okazji tylu wyświetleń. To ogromane osiągnięcie, ale pamiętaj solidnie zapracowane i jak najbardziej Ci się należy ;) No, teraz to już wszystko ;)
      Całuski ;*

      Usuń