sobota, 25 października 2014

Rozdział 20.

                                                                         *Laura*

Pocałował mnie, ON, czekałam na to już od dawna więc odwzajemniłam to, jednak co on sobie myśli? Że tak od razu zostanę jego dziewczyną? Jeżeli powie że mnie kocha... zgodze się ale w innym przypadku będę musiała to przemyśleć. Całowaliśmy się jeszcze dłuższą chwilę. Kiedy skończyliśmy rzeczywistość uderzyła mnie jak grom z nieba i pędem zeszliśmy z ulicy. Spojrzałam w jego rozradowane oczy i powiedziałam:
-Co sobie myślałeś?-spytałam-Całujesz mnie i co?
-Chce być z tobą-powiedział-Możesz mnie odrzucić, ale ja wiem że nie jestem ci obojętny.
-Ross muszę to przemyśleć-rzuciłam.
-Co?-spytał chwytając mnie za nadgarstek-Myślałem że zgodzisz się zostać moją dziewczyną.
-Muszę to przemyśleć-powtórzyłam i zostawiłam zdezorientowanego chłopaka obok parku. Sama udałam się w jakieś ciche miejsce żeby pomyśleć nad wszystkim. Spodziewałam się po nim czegoś innego, sama nie wiem dokładnie czego ale nie zwykłego pocałunku! Zależało mi na tym że powiedział że mnie kocha lub coś a on? Rzucił zwykłe 'chce być z tobą'. Naprawdę spodziewałam się czegoś innego. A może się pomyliłam i to jednak nie on? Przez niego cierpię. Zostałam dotkliwie pobita i zgwałcona. Znalazłam wreszcie spokojne miejsce w którym mogłam pozbierać myśli. Chciałam się komuś zwierzyć jednak przełożyłam to na później.. Myśli tak kszątały mi się po głowie że nie wiedziałam co zrobić, za każdym razem jednak miałam przed oczami Rossa!. Co sprawia że zatrzymujemy wspomnienia? To pytanie zadawałam sobie nie raz po każdej przeprowadzce. Często rozmyślałam o tym nad ranem , z oczami pełnymi 'czarnego' braku światła, wspominając nieistniejących przyjaciół. Czasami w takich chwilach nachodzą mnie też inne refleksje. Myślę nawet o horyzoncie!. Bo za horyzontem znajduje się nieznany mi dotąd świat!. Ktoś mógłby powiedzieć że każdy czyn który stwarza świat na nowo zasługuję na miano bohaterstwa. Ja w każdym razie w to nie wierzę bo już raz się o tym przekonałam. Pamiętam z zajęć artystycznych historię pewnej dziewczynki, której imię jak na złość wyleciało mi z głowy. 'Laura skup się'-pomyślałam. Wyobraź sobie dziewczynkę, całkiem malutką . Niedługo minie 90 lat od dnia, kiedy ta dziewczynka spadła z rowerka, uderzyła głową o kamień i straciła pamięć. Zapomniała nie tylko jak się nazywa, ale wszystko, wszystko co wiedziała!. Trwało to jakiś czas, aż wreszcie opamiętała się na tyle, żeby wziąć w palce ołówek i przekreślić kartkę z bloku tę pierwszą niepewną linią. Był to horyzont!. Także szczelina przez którą przelała się jakby ciemność. Wyobraź sobie jednak tę małą dłoń dziesięciolatki, która unosi ołówek... Zamiera z wachaniem..a potem maluje. Wyobraź sobie ile trzeba mieć w sobie odwagi by stworzyć swój własny świat na nowo, rysując jego wizerunek. Zawsze będę się wzorować na tej dziewczynce. Nie mam innego wyboru! Obrazy to magia.. i każdy człowiek z marzeniami który wsłuchuję się w autobusie w piosenkę płynącą w słuchawkach i przeżywa każdy jej dźwięk.. sam wie że marzenia są najważniejsze. Zaczęło się rozjaśniać. Cieszyłam się zdążyłam już przemoknąć do suchej nitki. Po powrocie do domu od razu zrzuciłam z siebie mokre rzeczy i poszłam się przebrać. Wskoczyłam pod prysznic czując wibrujące bóle żołądka. Byłam chyba głodna ja jednak uznałam że to zwykłe mdłości i strach przed związkiem. Ale kiedy zmywałam z siebie mydło to już nie były skurcze tylko coś jak ryk potężnego silnika Optimusa Prime'a z 'Transformersów'. Byłam głodna. A jeżeli kiedyś w życiu czułam coś podobnego to nie pamiętam kiedy to było. Nabrałam ochoty na sałatkę z kawałkami piersi z kurczaka więc jak tylko wyszłam z pod prysznica popędziłam do kuchni. Przewracałam kawałki mięsa na rozpalonej patelni i zaczęłam liczyć do 120 iż miałam je smażyć tylko dwie minuty, nie chciałam by były ociekające tłuszczem tylko lekko podsmażone.
-Laura!-krzyknęła moja siostra.
-Vanessa!!-wybuchamy śmiechem.
-Jak ty mogłaś powiedzieć Rossowi że musisz to przemyśleć?!-wrzasnęła.
-Tak wyszło..skąd wiesz?
-Wiesz jak się nam wyżalał?-uśmiechnęła się i podeszła do mnie tuląc się tyłem.-Laur?
-Tak?
-Idiotka z ciebie-powiedziała.
-Wiesz liczyłam na to że powie mi coś więcej-powiedziałam-Chciałam usłyszeć 'Kocham cię' a nie proste 'Chce być z tobą'
-Wiesz czasami chłopcy nie rozumieją czego chcą dziewczyny.-starała się mnie pocieszyć-Ładnie pachnie zrób więcej-cmoknęła mnie w policzek i popędziła do swojego pokoju.
                                                                               ***
Tej nocy śniło mi się że leżę na łóżku w starej sypialni w Chicago ( to był mój pierwszy dom), którą dzieliłam ze swoją siostrą Vanessą. Brunetka spała obok mnie, nie słyszała że, w ciemnym domu rozbrzmiewa chrapliwy jakby głos, powtarzający bez sensu 4 słowa 'Mama, tata młoda para'. Brzmiał jak zacięta płyta na gramofonie z lat 80-tych albo inne urządzenie. Potrząsnęłam ją za ramię ale ona, tylko przekręciła się na drugi bok. Odwróciła się odemnie. Sny przecież po coś są i nie kłamią.... Prawda?. Wstałam z łózka i zeszłam na dół trzymając się poręczy obok schodów. Czułam się jednak jakoś dziwnie, kiedy tak sunęłam palcami po tej dobrze mi znanej listwie z polerowanego drewna. I na ostatnim schodku zrozumiałam dlaczego. Może to i niesprawiedliwe, ale światem rządzą praworęczni. Gitary robi się dla praworęcznych, tak samo szkolne pulpity i konsole amerykańskie w samochodach. Schody w domu, gdzie kiedyś mieszkałam razem z rodzinką, nie były wyjątkiem : miały poręcz po prawej stronie, bo chociaż dom zbudowała firma na zlecenie mojego taty, to moi rodzice i siostra są praworęczni- a kto ma większość ten rządzi. Czasami czuję że nie pasuję do tej rodziny. Tak czy inaczej dosłownie czułam przez sen jak przesuwam dłonią po zimnej poręczy. 'Przecież to sen'-pomyślałam.  'A może to nie jest sen?'-zastanowiłam się. 'To nie jest zwykły sen tylko jakieś wspomnienie'-odpowiedziałam sobie w myślach, a obcy który zakradł się do mojego domu (i był już chyba bardzo blisko mnie) powtarzał wciąż 'Mama, tata młoda para'. Wiedziałam że kimkolwiek jest znajdę go w salonie. Nie chciałam tam zaglądać.  Kiedy zbliżyłam się do drzwi brzmiał  jak głos pięcioletniego chłopczyka i śmiech dziewczynki który nagle ucichł. Czyli co umarli?! Czy to chciał mi powiedzieć ten głos? Bo w moim przekonaniu sama nie wiedziałam już o co chodzi! Po chwili znów było słychać dziewczynkę i chłopca,chyba bawili się lalkami lecz zaraz zaczęli płakać. 'Nie umarli tylko potrzebują pomocy'-takie było moje zdanie. Złapałam za klamkę i weszłam do salonu który kiedyś należał do mnie i do mojej rodzinki. Chyba nawet nie byłam świadoma że poruszam nogami które zrobiły mi się jak z waty. Szłam tak jak chodzi się we śnie, więc to raczej świat mnie mijał, zostawiając w tyle. Zauważyłam że na starym drewnianym fotelu na biegunach należącym jeszcze do mojego dziadka, siedziała moja laleczka z dzieciństwa 'Reba' nazwałam ją tak bo nie potrafiłam wymówić 'Rachel', była jednak większa jak prawdziwe 5 letnie dziecko! Miała upiornie różowe miękkie nóżki bez kości i wymachiwała nimi. Jej stópki wbite w czarne dziecięce pantofelki, śmigały tuż nad samą podłogą. Puste oczka z guzików były wbite we mnie. Zwiędłe kruczoczarne loczki kołysały się tam i z powrotem. Usta lalki były wysmarowane krwią, nie mam pojęcia czy była to ludzka krew. Lalkę bujał na oko też pięcioletni chłopczyk (nie myliłam się) miał blond włosy i był kropka w kropę podobny do Rossa. Reba sięga do ust. Wyjmuję z nich coś, pokazując mi mówi:
-Ta niedobra żaba nas goniła! Powiedz jej Ross!-Ross?!!!
-Ona miała zęby-dodał chłopczyk.
                                                                               ***
'Powiedz jej Ross', 'Ona miała zęby'- te słowa brzmiały mi w głowie nawet po przebudzeniu kiedy zerwałam się na równe nogi siadając na łóżku zalanym światłem sierpniowego księżyca, który tej nocy był w pełni. Musiał obudzić mnie jego blask więc cieszyłam się że akurat tej nocy nie zasłoniłam rolet. Po chwili jednak zrobiłam to i położyłam się spowrotem spać. Próbowałam wrzasnąć, ale zamiast tego wydałam z siebie tylko serię sapnięć. Serce waliło mi jak młotem. Sięgam dłonią do włącznika nocnej lampki, i szczęśliwym trafem udało mi się nie zwalić ją na ziemię budząc tym samym Vanessę śpiącą w pokoju obok. Chociaż kiedy zapaliłam już światło, zobaczyłam, że lampka jest wysunięta za krawędź stolika aż do połowy. Zegarek w moim iPhonie wskazywał godzinę 3:07. Usiadłam na skraju łóżka, opuszczając nogi na podłogę. Sięgnęłam po telefon. 'Dzwoń o każdej porze dnia i nocy'-przypomniał mi się Ross i gdyby nie to że bałam się rozmowy z nim z chęcią skorzystałabym z jego propozycji. W głowie miałam jedno: Reba siedząca w fotelu na biegunach, mojego nieżyjącego już dziadka, duża jak prawdziwe dziecko. Zębata żaba z niczym mi się nie kojarzyła. Natomiast co tam do cholery robił malutki Ross?! Może za bardzo się tym przejęłam? Zdziwiło mnie tylko to że znów skręcało mi żołądek z głodu. Musiałam więc znów się czegoś najeść a chciało mi się znów mięsa!.
                                                                             ***
Następnego dnia siedziałam przy stole w kuchni pijąc kawę. Myślałam że w ten sposób zlikwiduję okropny pulsujący ból głowy. Ross przysłał mi już 3 sms'y ja jednak nie miałam ochoty na żaden odpisać pierwszy brzmiał 'Laura proszę cię daj mi szansę obiecuję że nigdy cię nie skrzywdzę' drugi 'Odpisz proszę' a trzeci 'Okay.. rozumiem potrzebujesz czasu. Albo śpisz :)' Kochałam go bardzo to prawda. A prawda tkwi i szczegółach. Nie zależnie od tego, jak postrzegasz otaczający cię świat, niezależnie od żadnego punktu widzenia, od drogi którą przygotował ci los-prawda tkwi w szczegółach. Oczywiście w szczegółach tkwi jeszcze diabeł-wszyscy tak mówią-ale być może 'prawda' i 'diabeł' to dwie nazwy tej samej rzeczy. Wiesz co?-spytałam samą siebie-To całkiem możliwe. Wyobrażam sobie jeszcze raz tę dziewczynkę, tą która spadła z rowerka. Uderzyła o kamień prawą skronią, ale to lewa półkula jej mózgu ucierpiała najbardziej-na biologii mówiliśmy o przeciwwadze (od aut. Wybaczcie za tak dużo bezsensownych wycinków naukowych xD ). W lewej półkuli znajduje się pole Broca, chociaż w latach 20-tych mało kto jeszcze o tym wiedział. Tam mieści się ośrodek mowy. Odpowiednio mocne i celne uderzenie może odebrać człowiekowi mowę. Czasem na chwilę, a czasem na zawsze. Ale moim zdaniem mówić to nie to samo co wiedzieć, chodź są to chyba rzeczy bliskie sobie. Ta dziewczynka nie przestała widzieć. Widziała pięć swoich sióstr, ich sukienki i ich włosy które wiatr niemalże czesał. Widziała wąsy swojego taty. Widziała swoją nianię...jak jej tam było?-zastanowiłam się-Melda! Widziała nianię Meldę, która nie jest zwykłą gosposią, ale przybraną mamą, jedyną, jaka ta dziewczynka miała w życiu. Widziała chustkę którą niania zawiązywała sobie na głowie szykując się do sprzątania. Widziała złote bransoletki które w promieniach słońca mieniły się na jej nadgarstku jak gwiazdy!. Szczegóły, szczegóły-westchnęłam-Prawda tkwi w szczegółach. Tylko czy to prawda że 'widzieć' zawsze łączy się z 'mówić', nawet wtedy gdy mózg nam szwankuje? Czy zmysł wzroku domaga się czegoś, nawet wtedy, kiedy mózg jest uszkodzony? Na pewno tak. Na pewno! Ta dziewczyna mogła pomyśleć ,,Boli mnie głowa'' A potem mogła też pomyśleć ,,Stało się coś złego i teraz nie wiem, kim jestem.'' Wreszcie przypomniało mi się jej imię! Więc mogła też pomyśleć ,,Libbit?Tak się nazywam? Kiedyś to wiedziałam i znałam język którym się tu mówi, ale teraz moje słowa przypominają słowa rybek w wodzie. Chcę do tego pana z wąsem pod noskiem?" i dalej ,,To chyba jest mój tatuś, ale nie wiem jak do niego zawołać. Boli mnie głowa".  Myślała ,,W języku w którym kiedyś mówiłam, nazywałam bliźniaczki 'paskudnym rodzeństwem', tak mówiłam!" Nagle mogła sobie uświadomić że znów to wie. Kolejna rzecz przyszła jej wtedy do głowy. Kolejny szczegół że tak powiem. Libbit zdaje sobie sprawę, że na pewno, znów to wyleci jej z pamięci, ale kiedy kolejny raz to sobie przypomni będzie go pamiętać dłużej. Była tego prawie pewna. Myślała ,,Kiedy chcę powiedzieć Hannah mówię TAK kiedy chcę zawołać Maria wołam 'Iiitak' a one się tylko śmieją paskudy!. Płacze i chcę do tatusia jednak nie wiem jak zawołać by przyszedł! Słowa są dla mnie jak ptaki bo przylatują i odlatują. Kiedy mam sucho w gardle i chce powiedzieć woda mówię jedynie 'Dawado', ale one wciąż się śmieją. Krzyczę na nie głośno a te uciekają. Przychodzi niania Melda z czerwoną opaską na głowie. Mówię 'Dawado' ale ona też mnie nie rozumie! Więc próbuję znów 'Sik, sik' a ta sadza mnie na kibelku. Wybucham płaczem. Przybiega tatuś i pyta o co chodzi. Tatuś wie o co chodzi 'Chce się jej pić'-mówi i nalewa wody do szklanki. Piję, tata tuli mnie a ja próbuję powiedzieć tatuś i znów nie mogę. Więc skupiam się i widzę jego imię David, mówię to sobie w głowie i kiedy myślę David z moich ust wydobywa się Tatuś! a on ze szczęścia bierze mnie na ręce i kołyszę. Na końcu mogła pomyśleć ,,Stało się coś złego a TATUŚ to moje pierwsze słowo od chwili kiedy to złe się przytrafiło. Prawda tkwi w szczegółach! Ze schodów schodzi moja siostra.
-Cześć-wita się ze mną uściskiem.-Coś ci się wczoraj działo?
-Co?-spytałam.
-Sapałaś w nocy.
-Miałam dziwny sen-powiedziałam.-Pamiętasz Rebę?
-Twoją laleczkę sprzed 14 lat?-spytała.-Dla mnie to ona była upiorna ale ty spałaś z nią co noc aż pewnej jesieni zdecydowałaś się oddać ją bo miałaś już 11 lat.
-Dzisiaj w nocy śniła mi się Reba która była wielkości pięcioletniego dziecka i miała zakrwawione usta-powiedziałam a siostra spojrzała się na mnie jak na wariatkę-Mówię serio! Do tego bujał ją mały Ross!. Potem lalka wyciągnęła z ust żabę i powiedziała 'Ta niedobra żaba nas goniła! Powiedz jej Ross!' a on dodał 'Ona miała zęby'
-Co ty wczoraj brałaś?-pomachała mi dłonią przed przerażonym spojrzeniem.
-Daj spokój!-krzyknęłam.-Wiesz jak się przestraszyłam!
-Wybacz-powiedziała-Nie wiem co to może znaczyć.
-O i śnił mi się nasz pierwszy dom-przypomniałam sobie.
-Ten w Chicago?-spytała.
-Tak-powiedziałam. Rozległ się dzwonek do drzwi. Wstałam w celu otworzenia ich. Oczywiście stał za nimi Ross no bo kto inny!
-Hej kocha..Laura-powiedział.
-Cześć sk..Ross-oboje uśmiechamy się. Blondyn stał zdezorientowany i speszony nie wiedząc czy może mnie przytulić. Po chwili przytuliłam go i poprosiłam by wszedł do środka.
-Van możesz zostawić nas samych?-spytałam.
-Jasne-powiedziała moja siostra i rzuciła mi na ucho 'Zostańcie parą!'. Ross usiadł naprzeciw mnie. Jednak po chwili usiadłam obok niego kładąc mu głowę na ramieniu. Nie mogłam się powstrzymać.
-Chciałam zadzwonić ale.. sama nie wiem była 3 nad ranem.
-Co się stało że chciałaś zadzwonić o tej godzinie?-spytał zmartwiony poprawiając kosmyk moich loków opadający mi na oczy.
-Widzisz miałam dziwny sen.-zaśmiałam się-Jak horror i ty w nim byłeś ale byłeś malutki.
-Co?-zaśmiał się.
-Śniła mi się moja lalka Reba i..
-Reba?-spytał.
-Tak.-powiedziałam-Dlaczego pytasz.
-Widzisz w 2000 roku kiedy miałem 5 lat, przeprowadziliśmy się do Chicago.-powiedział.-Kupowaliśmy dom od małżeństwa a kiedy rodzice podpisywali formalności bawiłem się z malutką dziewczynką, nie pamiętam jak miała na imię ale jej lalka nazywała się Reba.
-My sprzedawaliśmy dom w tym roku!-krzyknęłam-To znaczy że my się już kiedyś spotkaliśmy! Jak rodzice mogli się nie połapać?
-Widzisz moja mama nie była wtedy taka 'przy kości' a tata miał długie włosy i nie był siwy, do tego nosił okulary.
-Zbieg okoliczności?-zaśmiałam się-Okay.. chrzanić ten sen.
-Dlaczego tak wczoraj zareagowałaś?
-Ross..-zaczęłam-Wiesz że.. ja chcę to przemyśleć okay?
-Okay.
-Dziękuje za zrozumienie.
-Nie ma sprawy-uśmiechnął się-Robimy dzisiaj imprezkę u mnie w domu świętujemy wydanie Ep'ki. Co ty na to wpadniesz?
-Kto tam będzie?-spytałam.
-Nasi znajomi i ta cała Jessica-powiedział-W końcu przyczyniła się trochę do tej płyty bo zagrała moją dziewczynę.
-Dobrze przyjdę.
-A teraz przepraszam ale zostawiam cię samą-powiedział Ross i pocałował mnie w policzek.-Musze się przespać bo jestem strasznie zmęczony.
-Dobranoc-uśmiecham się. Postanowiłam ubrać jakąś chłodną koszulkę na ramiączkach bo na dworze jest upał i przez wczorajszy deszcz jest też strasznie duszno, zawiąząłam na stopach trampki do kostek i wyszłam z domu, próbując ochłonąć po wczorajszej nocy. Kusiło mnie by pójść do parku, ale ja tam chodzę codziennie niemalże! Nogi więc zaniosły mnie na plażę. W butach miałam pełno piasku więc zdjęłam je i wyspałam z nich piasek. Plaża była tak gorąca że postanowiłam iść bez butów. Nigdy nie lubiłam siedzieć nigdzie sama. Samotność to okropne uczucie, chyba bym nie potrafiła żyć bez chłopaka, przyjaciół i rodziny. Wszędzie widzę zakochanych i bardzo mnie to boli. Czasem nawet potrafię wyjść ze sklepu widząc tam chłopaka i dziewczynę trzymających się za ręce. Kocham Rossa i bardzo chcę z nim być, ale chcę z nim być tak.. prawdziwie. Chcę żeby mnie kochał, nie by był ze mną dla przypału. Chłopak pewnie o mnie myśli, zawsze tak jest że kiedy ja pomyślę o nim on myśli i o mnie. Lecz... to wszystko wydaje mi się nierealne. Ross to przystojny blondyn, o głębokich i czekoladowych oczach, a do tego umięśnionym ciele.-mógłby mieć każdą dziewczynę w mieście.. tak samo ładną i fajną jak on. Jest romantyczny , czuły delikatny i wrażliwy. To ideał. Kiedy jest mi zimno daje mi bluzę, nie pozwala by ktoś mnie dotknął, przytula mnie i całuje a do tego rozśmiesza! Ale przede wszystkim te oczy.. on naprawdę mnie pociąga i w sensie seksualnym (ciało ma naprawdę nieziemskie) i jako chłopak..po prostu. Usiadłam sobie na plaży wpatrując się w ocean. Nad ocean mienił się oczywiście horyzont... czasami naprawdę marzę by zwiedzić cały świat. Ale moim największym marzeniem zdecydowanie jest spędzenie kilku dni w Paryżu i Amsterdamie z moim ukochanym. Ukochanym który jest... ale jednak nie do końca. Mój odpoczynek nie trwał długo bo lodziarz jeździł ze swoją budką z lodami po całej plaży z tą irytującą melodyjką. Natychmiast podbiegło do niego rodzeństwo chłopczyk i dziewczyna, byli identyczni więc wywnioskowałam że to bliźniaki. 'Ostrożnie' krzyknęli ich rodzice. Kiedy mężczyzna podał im lody jakiś dzieciak popchnął dziewczynkę, ta upuściła loda i zaczęła płakać. Jej brat oddał jej loda i przytulił ją. Tylko się uśmiechnęłam nie potrafiąc oderwać od nich wzroku. Słońce grzało coraz bardziej więc założyłam okulary które oczywiście ukradłam Rossowi. Spędziłam na tej plaży dobre kilka godzin rozkoszując się świeżym powietrzem. Czytałam książkę i słuchałam muzyki. Żałuję tylko że nie było przy mnie chłopaka który trzymałby moją wiecznie zimną dłoń. Na zewnątrz mogłoby być 80 stopni a moje ręce dalej byłyby chłodne. Nie miałam pojęcia dlaczego się tak działo ale jakoś nie bardzo miałam ochotę teraz się tym przejmować. Co ja powiem jutro Rossowi? Obiecałam sobie że jutro mu to powiem. Jednak nie miałam zielonego pojęcia co. Po prostu zabiorę go w jakieś fajne miejsce i porozmawiam na spokojnie. Nie podejmujmy pochopnych decyzji słyszysz serce?-powiedziałam dotykając się piersi. Tak się zamyśliłam że nie zauważyłam nawet później godziny, była już 20. Poczułam to dopiero kiedy zorientowałam się że na plaży nie ma już wielu ludzi, molo jest puste, a powietrze ochłodziło się. Ocean na tle zachodzącego nieba to dla mnie wciąż najpiękniejsze miejsce na świecie. Poszłam do domu się przebrać a miałam jeszcze na 'refleksyjne' spacery prawie 2 godziny bo zabawa w domu Rossa zaczyna się o 22. Założyłam leginsy i zwykłą bluzkę. Podciągnęłam rękawy, wzięłam komórkę i zdjęłam z nosa okulary przeciwsłoneczne. Zaczęło się już ściemniać kiedy minęła godzina od mojego spacerowania. Doszłam do parku w którego centrum rozstawione były namioty. Można tam było dostać watę cukrową, popcorn lub inne przekąski. Stała tu nawet kiedyś butka telefoniczna, razem z Rossem, Raini i Calumem nie potrafiliśmy się powstrzymać by tam nie wejść. Pamiątkowe zdjęcia przypięte mam nad łóżkiem. Padł mi telefon więc nie mogłam sprawdzić która godzina. Nie miałam pojęcia czy muszę już wracać. Wokół nie było nikogo kto wiedziałby która godzina, biegały tu tylko psy. Wróciłam się więc i nawet nie zdążyłam wyjść z parku kiedy natknęłam się na Rossa.
-Laura!-krzyknął podbiegając do mnie-Boże co ty tu robisz cały czas cię szukam nie odbierasz komórki.
-Padł mi, chciałam się przejść nic mi nie jest-powiedziałam starając się ukryć moje ranne serce.
-Znam cię i wiem że nie wszystko jest dobrze-powiedział.
-Po prostu..-zaczęłam-Za dużo się naoglądałam dzisiaj zakochanych i mam już tego legalnie dość rozumiesz?-spytałam próbując powstrzymać łzy.
-Wczoraj się całowaliśmy-dotknął mojego policzka-Laura ja naprawdę się o ciebie martwię i jesteś dla mnie najważniejsza na świecie.
-Ty też jesteś dla mnie bardzo ważny- powiedziałam wycierając łzy które oczywiście musiały mi spłynąć z oczu.-Ale daj mi czas do jutra dobrze?
-No dobrze, chodź tu-chłopak pocałował mnie w czoło i mocno przytulił. Czułam się bezpiecznie.


-A teraz przestań płakać-powiedział po dobrych pięciu minutach tulenia mnie-Idziemy do mnie.
-Macie alkohol?-spytałam.
-Um.. wiesz..-zacinał się-Chłopaki kupili kilka browarów i butelkę wódki.
-Kupiliście smakowe piwa?
-Tak cytrynowe tak jak lubisz-powiedział.
-To dobrze bo mam ochotę wypić z dwie butelki-uśmiechnęłam się całując go w policzek i tuląc jeszcze raz. Wróciliśmy do jego domu niczym para. Chłopak obejmował mnie w tali i co chwilę przytulał do mnie twarz. Chyba chciał żebym poczuła się jak jego dziewczyna, którą być może od jutra będę. Przywitałam się ze wszystkimi i zaczęliśmy się bawić. Wypiłam kilka drinków i 2 piwa. Uznałam że wystarczy bo zaczynało kręcić mi się w głowie.
-I wiecie co?!-krzyknęła konkretnie już pijana Carrie, opowiadając kolejną historyjkę z przeszłości. Dużo tego było-Ross powiedział do niej co jest koleś?
-Moja wina że miała wąsy?!-fale śmiechu roznoszą się po domu a ja czuję że coraz bardziej odpadam, jutrzejszy kac już mnie przeraża.
-Dove odprowadzisz mnie?-krzyczę.
-Co?!-odpowiada-Nie słyszę!
-Odprowadzisz mnie do domu?-czuję że zaczynam tracić zmysły. Normalnie poprosiłabym o to Rossa, chłopak jednak był trochę pijany więc postanowiłam poprosić o to jedyną w miarę trzeźwą osobę. Moja przyjaciółka nie piła dużo na pewno ze względu na małą Demi. Dziewczyna trzymała mnie pod ręką bo miałam już zaburzenia ruchów miałam więc jakieś 0,5% alkoholu we krwi. Ludzie nie byłam taka pijana!!!
-Wiesz że cię kocham Dove?-powiedziałam śmiejąc się-Jesteś dla mnie jak siostra bliźniaczka..biała na łbie ... ale jak bliźniaczka. Zupełnie nie byłam świadoma tego że blondynce napłynęły łzy do oczu.
-Tak ja też cię kocham-odpowiedziała. Ostatnie co pamiętam to to że dziewczyna położyła mnie do łóżka i od razu odpadałam z bólem głowy.
                                                                       *Narrator*
Dove czuła się okropnie, po tym jak usłyszała to od Laury. Bała się że jeżeli nie pomoże Jessice w jej planie zdobycia Rossa.. ona opowie wszystkim o jej przeszłości. Tym czasem niczego nie świadomy blondyn dokończył szklankę piwa, do której Jessica wrzuciła tzw. pigułkę gwałtu. Ross stracił świadomość i czucie we wszystkich kończynach po kilku minutach. Reszta R5 wraz z Ellingtonem, Rylandem, Vanessą, Shane'm oraz Anselem i Carrie, bawili się w najlepsze. Zniecierpliwiona brunetka czekała na powrót Dove. Kiedy ta wreszcie wróciła zaciągnęła pijanego i nieprzytomnego Rossa do auta. Blondynka nie wypiła nic tylko dlatego, że Jessica nie miała prawa jazdy i musiała zawieść ją i blondyna do jej domu przy ulicy. Morrewood 23. Dziewczyny wniosły chłopaka na 4 piętro i rzuciły na pościelane już łóżko, brunetka wszystko dokładnie zaplanowała.
-Pomóż mi go rozebrać-rozkazała.
-Zwariowałaś?!!!!
-Musi myśleć że się ze mną przespał!-Blondynka robiąc to powtarzała tylko 'Nie wierzę że to robię'. Kiedy skończyła z płaczem wyszła z domu brunetki. Wiedziała że właśnie zruinowała związek Rossa i Laury, a byli już tak blisko by być razem. Jessica przytuliła się do blondyna zadowolona z siebie. Następnego ranka świat Rossa runie w gruzach. Z pewnością nie będzie miał pojęcia co się z nim działo. A Laura? Laura załamie się ... i zawiedzie na chłopaku, którego tak pokochała.
******************************************************************

No hej miśki ;3
Wróciłam po tak długiej i wkurzającej przerwie -,-
Po prostu teraz jest tak ,że jak przekroczę limit to nie mam internetu przez miesiąc.
Nigdy nie miałam żadnych limitów!
Ale wiecie jak zaczął szybko chodzić to musiałam obejrzeć kilka filmów i.. limit się przekroczyło!
Co myślicie o rozdziale?
Według mnie nie ma on najmniejszego sensu!
Za dużo przemyśleń Laury?
Zostawicie mi komentarz żebym wiedziała że ze mną jesteście!
Zwłaszcza moi ulubieńcy z długimi komentarzami.
Postaram się wynagrodzić wam tę przerwę i napisać rozdział 1 na drugim blogu.
PS:Bardzo wam dziękuje za 20 tyś wejść!!!!!
 


17 komentarzy:

  1. Woooooow *-* Brak słów. Czy Laura czeka na księcia z bajki? Czy na chłopaka, który ją szczerze pokocha? Jestem ciekawa co dalej wyniknie z tej naszej Raury ;) A ta Jessica?!! Wyrwałabym jej wszystkie kudły ze łba!!! Teraz już na pewno zniszczy Raurę!!! Lau nie będzie chciała być z Rossem po tym jak Lynch się obudzi i będzie pewnien, że on i Jessica się ze sobą 'przespali'... Jak ja jej nienawidzę!!! Mówiłam to już? Chyba tak ;-; NIENAWIDZĘ JEJ!!! Buuuu :o Niech spada na bambus, o!
    Czekam na next i zapraszam:
    mydilemma-raura.blogspot.com - historia Rossa jako nauczyciela i Laury jego uczennicy. Mam nadzieję, że wpadniesz i skomentujesz ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. A już myślałam że będą parą
    Biednu Ross i Laura już się boje następnego dnia

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie rozwalaj Raury :(
    Nie lubię Jessici.
    Dobra... pamiętaj
    Ja zawsze jestem z tobą i czekam na nexta.
    I zapraszam do mnie:
    rauraeasylove.blogspot. com
    raura-egypt-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział :*
    Pieprz ona Jessica. Zabić to mało powiedziane.
    Biedna Lau będzie i Ross. No cholera.
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Już znienawidziłam tą Jessice. Wredny babsztyl!
    Rozdział cudny *.*
    Biedna Lau i Ross. Ross się przecież załamie...
    Czekam na szybkiego nexta z niecierpliwością!
    A mialam taką nadzieje, że będzie już Raura :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Wpadam na twojego bloga po raz 1 i jestem bardzo zadowolona. Bardzo fajnie piszesz :D
    Dawaj szybko next! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny, czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Omg omg omg!
    Rozdział ogólnie wspaniały. Świetnie opisujesz te wszystkie przemyślenia Laury i całą resztę ;)
    Ale albo mam jakąś schizę, albo czegoś kompletnie nie ogarniam, ale w poprzednim rozdziale Ross powiedział Laurze, że ją kocha... Nie wiem czy to były myśli czy to na serio się wydarzyło :o Liczę na wyjaśnienie, bo nie wiem czy jestem zdrowa czy mam się leczyć na przewidzenia xD
    Czekam na next ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Omg przeczytałam końcówkę ostatniego rozdziału i Ross serio powiedział, że ją kocha...
      Pogubiłam się :/

      Usuń
    2. kurde kochana przepraszam was to wyszło w poprzednim rozdziale jako dialog?!!!! Boże już nie ogarniam samej siebie tak chodziło o to że w poprzednim rozdziale były to tylko przemyślenia Rossa. Wybacz kochana !

      Usuń
    3. Aaaaa to wszystko tłumaczy xD
      Nic się nie stało, dziękuję za wyjaśnienie :*

      Usuń
  9. Nie zasnę do póki Raura nie będzie razem...!! Oni muszą być razem. W końcu są słodcy razem i wgl...(dobra procesor główny wali mi się na łeb...XD). Jezu jak ja kocham te twoje opisy. Serio jesteś zajebista w tym. KOCHAM...i ty dobrze o tym wiesz. Tak ja to słodzę jak przystało na Słodką....haha. Dobra teraz przejdźmy do ważniejszych spraw. Ku**a jak ta Jessica mnie wkurza. Tą to tylko wysłać do Oświęcimia i spalić. Nic innego mi się nie marzy....serio. Przez nią nie będzie Raury i ja wpadnę w załamke. Pewnie nie tylko ja....całe grono czytelnicze...!!! Ja się pytam kto spłodził tą dziwkę?? Chyba grabarz z prostytutką!! Denerwująca suka!!!
    Okej chyba się uspokoiłam...ja mam nadzieję...że nasza para jakoś przetrwa. Poza tym jestem ciekawa co ukrywa Dove...biedna!!!
    Okej moja mózgownica się przegrzała (dzień jak co dzień...). Życzę weny kochana...buziaki od Chocolate<3

    OdpowiedzUsuń
  10. No tak i jak zwykle Wierna Czytelniczka na końcu ;) No cóż ktoś musi tu być prawda? :)
    No więc po pierwsze bardzo się cieszę z twojego powrotu ;) Jak zobaczyłam notkę o powrocie, to codziennie wchodziłam by zobaczyć jak tam postępy (wiesz, mam na myśli rozdział czy się już pojawił i takie tam xD ;D)
    Co do wiadomości dziękuję za informację, ale rozdział czytałam wcześniej ;D (w sensie, że przed wiadomością xD) Ech nie umiem się dziś wysłowić przepraszam za to, że komentarz będzie badziewny :( Postaram się go urozmaicić jak tylko mocno będę potrafiła ;)
    Tak więc o tym, że rozdział jest zajebisty to chyba już nie muszę mówić :) Fabuła coraz bardziej mnie wciąga, boje się, że mnie pochłonie, wciągnie i już nie zobaczysz moich komów :) nie no żartuję ;D będę się bronić przed tym xD Ale tak na poważnie na prawdę uwielbiam twoją historię... chociaż... albo nie nie powiem tego... przecież nie jestem egoistką, nie będę mówiła tylko o sobie, swoich odczuciach, nie, nie będę, choćby mnie mięli igłą przebijać..... Dobra powiem ;D Dzisiejszy rozdział po prostu zburzył moją drabine emocjanalną, jak mogłaś zrobić Rossowi coś takiego o.O Boże, co z Ciebie za człowiek... ;( (Uwaga rozpoczynam mój lament ;D) Przez ten epizod, Ross nie będzie wiedział co się działo i będzie się domyślał nie wiadomo jakich rzeczy. Ta małpa (Jessica czy jak jej tam xD) go omami powie, że było tak i tak, a on jak myślisz co zrobi?? No oczywiście, że uwierzy taj larwie (sory i szacun dla jej fanów) Aż strach pomyśleć do czego jeszcze się posunie... No bo co... Może jeszcze będzie Rossa szantażować żeby z nią był bo inaczej powie Lau? Co?! Koniec, końców związek Raury będzie wisiał na włosku albo ... nie nie wypowiem tego... W OGÓLE NIE POWSTANIE??!! *,* I co? Co ty masz zamiar z tym zrobić hę? No odpowiadaj (ta... ja i mój straszny ton ;D) Biada Tobie jeżeli coś im zrobisz.... (niecnie zacieram ręce ;))
    Uff... Już mi przeszło... Przepraszam za mój wybuch, ale to po prostu dogłębnie mną wstrząsnęło (hahaha xD Klawiatura się zacięła od tych emocji xD ;D) Także ten wierze, że cos z tym zrobisz nie wiem co... ale coś zrobisz... musisz... Co nie? :(
    Ech.... No dobra nie będę zamulać, nic mi się nie chcę, jutro szkoła i sprawdzian z biologii także żyć się odechciewa... ;| Dobra ty tam Skarbie twórz i módl się aby fabuła nie wpędziła mnie do grobu, bo inaczej Ciebie też pociągne (xD ;D) A tak szczerze to dużo weny na nexta i oczywiście czekam, z góry zaznaczam, że to, że czasem nie ma moich komentarzy nie oznacza, że nie czytam, po prostu nie mam kiedy ich dodać... Ech... Złośliwość losu... No i oczywiście powodzenia z limitami... ta... beznadziejna sprawa też nienawidzę limitów... No nic trzymam kciuki za Ciebie, rozdział i limity(xD)

    Pozdresy
    ~ Wierna Czytelniczka ~

    OdpowiedzUsuń
  11. Jejku jejku jejku ! Oby wszystko się dobrze skończyło ! ;) Biedny Ross i Laura zabieram się do czytania dalej szybko ! <3

    OdpowiedzUsuń