niedziela, 21 września 2014

Rozdział 18.

*Laura*
Obudziła mnie moja mama kłócąca się z Vanessą. Nie wiem dokładnie o co chodziło, ponieważ budząc się zawsze widzę i słyszę jak przez mgłę. Do mojej głowy niczym impuls przypłynęły wczorajsze wydarzenia, zorientowałam się że miałam iść do Rossa już o ósmej.. patrząc na zegarek zobaczyłam 9:35. Pośpiesznie wstałam i zaraz po tym przemyłam twarz letnią wodą. Potem ubrałam się i ścielając łóżko zauważyłam że ktoś przysłał mi sms...Tym ktosiem był oczywiście mój Ross.
,,Strasznie tęsknie" czytając to znów poczułam się tak jakbym była jego dziewczyną. Postanowiłam że dzisiaj z nim porozmawiam o moim uczuciu. W końcu kiedyś każda historia miłosna umrze więc.. nie wiem ile czasu ja i Ross mamy do przeżycia ale chcę jak najdłużej żyć na ziemi. Po prostu do niego pójdę, przywitam się z nim a potem spojrzę w te jego śliczne oczka i powiem ,,Ross ..musimy pogadać..lubię cię?"chyba nie dam rady powiedzieć mu czegoś więcej. Dlaczego jest tak że on tego nie odwzajemnia? Boże zawsze coś musi być nie tak! a tutaj problem polega na tym że chciałbym usłyszeć od niego ,,Kocham cię w TEN sposób" wiem że to dziecinada ale ludzie mamy 19 lat! Kocham go i myślę o związku z nim na poważnie. Życie zupełnie nie jest takie jakie się wydaję. Ostatnio dużo przeszłam. Jednak byłam szczęśliwa dlatego że mój przyjaciel się obudził. Wychodząc z domu zupełnie nie wiedziałam jak zacząć rozmowę z blondynem. Bałam się ale chyba każda dziewczyna by się bała prawda? Jest taki mit o Herkulesie.. wiecie taki wielki Heros syn Zeusa. Pokonał lwa z nemi zabił hydrę i tak dalej. Ale moim zdaniem Herkules uczy nas jak wygrać z samym sobą. Jak zwyciężyć siebie, uczy nas że trzeba stawić życiu czoła i pokonać własne słabości. Mój boże jak ja się boję... ale tak jak mój ulubiony mityczny bohater stawie temu czoła. Dochodząc do budynku szpitala czułam się coraz mniej pewna tego co chcę mu powiedzieć. Kiedy już doszłam stanęłam przed drzwiami jakby chcąc się zastanowić czy aby na pewno chce to zrobić. Po chwili zastanowienia otworzyłam drzwi i wchodząc poczułam charakterystyczny dla tego miejsca zapach. Wchodząc do windy odruchowo wybrałam piętro OIOMU. Sekundę później zorientowałam się że Rossa już od wczoraj tam nie ma, więc postanowiłam zejść 4 piętra niżej schodami. Szpital jak zawsze wyglądał tak samo. Masa pielęgniarek plątała się po holach nosząc leki, bądź pomagając pacjentom iść do toalety. W oddali widziałam już salę mojego przyjaciela.
-Panienko Lauro!-krzyknął ktoś za moimi plecami. Obróciłam się na pięcie i spostrzegłam wysokiego siwego mężczyznę w białym fartuchu.
-Tak..?-przeciągnęłam.
-Mogę panią prosić?-spytał i wskazał ręką na drzwi. Zorientowałam się że z pewnością jest lekarzem i woła mnie do gabinetu. Niechętnie poszłam w przeciwnym kierunku by z nim porozmawiać. Nie miałam na to ochoty bo jak najszybciej chciałam zobaczyć się z Rossem. Lekarz pokazał mi gestem dłoni bym usiadła i czuła się jak u siebie-dodał. Wykonałam jego polecenie.
-Dr. House-przedstawił się podając mi dłoń-Zajmuje się pani chłopakiem i pomyślałem że lepiej będzie.. jeżeli powiem to pani.. rodzina może zareagować dość kiepsko.- Po raz setny w tym szpitalu zostałam nazwana dziewczyną Rossa. Ale okay.. nie mam sprzeciwów.-Widzę że pani go bardzo kocha..
-Tak.. nikt nigdy nie kochał go tak jak ja-uśmiechnęłam się-Co chcę mi pan powiedzieć? Złamie mi pan serce.
-W kuli którą wyjęliśmy z nogi pana Lyncha znaleźliśmy odłamki silnego narkotyku..-zaczął-Wywołało to u niego infekcję więc.. podejrzewamy nowotwór 2 stopień.-to było jak uderzenie młota.
-Jak nowo.. że co kurwa?!!!!!-rozdarłam się w gabinecie-Co pan pieprzy?!
-Spodziewałem się takiej reakcji...-przeciągnął-Musi pani mu o tym powiedzieć-przełknął ślinę-Potoczna nazwa tej choroby to kostniakomięsak.-zamknęłam oczy i złożyłam dłonie jakby chcąc się pomodlić.
-Co to za choroba?-spytałam niemal płacząc-Czy on umrze?
-Nie wiadomo..muszą potwierdzić to wyniki.-zaczął- To jest tak że ta choroba atakuję część ciała człowieka.. pożera ją-tu zaczęłam płakać-A jeżeli człowiek mu posmakuje prosi o więcej.
-Boże nie.-powiedziałam-O jezu.
-Jeżeli te wyniki się sprawdzą..-zaczął-przykro mi.
-Mogę już iść?-spytałam ledwo się podnosząc.
-Oczywiście-wyszłam z gabinetu opierając się o ścianę. Chwilę później zrobiło mi się słabo i osunęłam się po ścianie. Natychmiast podbiegła do mnie pielęgniarka spytać co się stało. Odpowiedziałam tylko że wszystko okay.. co oczywiście nie było prawdą. Wstałam i udałam się w kierunku sali w której leży mój przyjaciel. Złapałam za klamkę i patrząc w ekran iPhone'a starałam się zobaczyć czy aby nie widać że płakałam. Weszłam do środka i od razu zobaczyłam uśmiechniętego Rossa. Wyglądał inaczej. Miał lekko sine wargi był bardzo blady. Zaniepokoiło mnie to.
-Hej-szepnął cicho chyba nie mógł nawet mówić.-Chodź do mnie-uśmiechnął się. W środku wciąż jest taki sam potrafi się uśmiechnąć nawet w najgorszej sytuacji..
-Cześć blondasku-przytuliłam go najmocniej jak umiałam i usiadłam na krześle obok niego. Wpatrywał się we mnie jak w obrazek-Jak się czujesz?-spytałam.
-Jest lepiej ale lekarze mówią że mam niedobory witamin stąd te sine usta i blada cera.-wyjaśnił.-A tak poza tym..-złapał moją dłoń czym mnie zdziwił-Chciałbym ci coś powiedzieć.
-Ja też ..-zaczęłam.-Proszę pozwól zrobić mi to pierwszej chcę to mieć za sobą.-chłopak podniósł się wyżej i położył dłoń na moim policzku patrząc mi chwilę w oczy.
-Płakałaś-zauważył-Co się stało?-spytał troskliwie.
-Nie potrafię ci tego powiedzieć-po moim policzku spłynęła pojedyncza łza którą chłopak zaraz starł palcem.
-Co się dzieje?
-Myślisz że.. lepiej byłoby powiedzieć ci prawdę niż okłamywać cię?-spytałam na co chłopak odpowiedział że woli gorzką prawdę niż kłamstwo.
-Dr.House podejrzewa u ciebie..-odetchnęłam głęboko-Nowotwór 2 stopień.-rozpłakałam się. Ross puścił moją dłoń i padł na łóżko. Zamknął oczy z których strumieniem polały się łzy.
-To pewne?-spytał po chwili.
-Muszą potwierdzić to wyniki-rozpłakałam się jeszcze bardziej. Chłopak zauważył to i znów złapał moją dłoń.
-Nie martw się o mnie Laura znajdę sposób żeby tu zostać i nazywać cię ślicznotką jeszcze przez długi czas-zaśmiał się-Nic mi nie jest.
-Co mi chciałeś powiedzieć?-spytałam.-Wiesz trochę mnie wystraszyłeś-powiedziałam, starając się zatamować łzy.
-Że...-zaczął lecz zaraz przerwał-Za 3 dni mnie wypisują-powiedział po chwili. Mimo tego że Ross nie dawał tego po sobie poznać widziałam że jest załamany i smutny. Kochałam go i znałam go najlepiej na całym świecie więc wiedziałam o nim wszystko. Kiedy Maia go zostawiła sprawiał wrażenie jakby w ogóle się tym nie przejmował. W głębi duszy jednak był załamany bo było to po nim widać bynajmniej ja to widziałam. Ross jest niezwykłą osobą. Jest miły, czuły,delikatny i opiekuńczy. Myśli rozważnie i nie popisuje się przede mną nawet jeżdżąc motocyklem. Uwielbiam chodzić na jego koncerty. Wtedy wydaje się najszczęśliwszy na świecie. Ze mną dzieje się tak samo kiedy mogę zobaczyć jego uśmiechnięte usta i szczęśliwe zaszklone łzami szczęścia oczy.
Wiedziałam że zawali mu się świat kiedy to powiem. Jest silny i myślę że poradzi sobie z tym nawet jeżeli ta choroba okaże się prawdziwa. W sali Rossa zjawili się Car i Ansel trzymający się za ręce.
-Aww cześć słodziaki-wstałam i przytuliłam każdego z nich.
-Hej Laura-powiedział Ansel i podszedł do Rossa-Cześć stary-przybił mu piątkę.
-Jak się czujesz?-spytała Carrie przytulając blondyna.
-Źle-zażartowałam Ross.
-To nie prawda-Blondynka wytkała mu język i usiadła swojemu chłopakowi na kolanach.-Ansel przyniósł twoją konsolę i fife 15.
-Ah nareszcie sobie pogram-uśmiechnął się.
-Laura czy Rydel pisała może do ciebie że Calum i Raini wracają z Australii?-spytała.
-Tak a co?-spytałam.
-Mają tu za chwilę być-uśmiechnęła się.
-Mają tu być za chwilę wszyscy.-poprawił ją brunet-Twoje rodzeństwo Ross, Vanessa, Dove i Shane, Raini i Calum, no i oczywiście Ellington.- Fakt chłopak poznał już całą bandę R5 i resztę "gangsty". Jeżeli można to tak nazwać. Rossa odwiedzili już wszyscy z wyjątkiem Caluma i Raini którzy wyjechali do Australii. (od aut. zabijcie mnie zapomniałam o tym wspomnieć). Więc czekaliśmy rozmawiając o starych dobrych czasach 'jak to zawsze mawiała moja babcia'-pomyślałam.

-Ohhh pamiętasz jak niechcący wrzuciłem cię do jeziora? Maia powiedziała ci, że to specjalnie i wylałaś mi koktajl na głowę - kolejne salwy śmiechu opuszczały nasze gardła.
-Trudno, aby zapomnieć Ross, byłam nieźle wkurzona!-zaśmiała się Carrie.-Nie umiałam pływać - przyjacielsko szturchnęła blondyna w ramię.
-Błagam cie, miałaś 10 lat ... ja już jeździłem na motorze-chłopak dumnie unosi brwi.
-Pff ... Cudowne Dziecko się znalazło-Czułam się tu dziwnie swobodnie, tak jakbym  zawsze tu była. Widocznie miła atmosfera i przede wszystkim ŻYJĄCY Ross Shor Lynch dobrze na mnie wpływają.
-Coś długo ich nie ma-westchnęłam zapalając ekran iPhone'a i widząc 12:00.
-Mówili że szykują coś wielkiego dla zespołu.
-O boże na pewno pojedziemy w trasę już to widzę-Ross przewraca oczami.
-Dlaczego jesteś do tego tak negatywnie nastawiony?
-Hollywood Records piłują się na R5 że za mało ludzi ich słucha by wydawali pieniądze na trasę-powiedziała za niego Carrie.
-Naprawdę chciałbym by 'Louder Tour' był żywym marzeniem-Ross wziął do ręki kontroler od xbox'a . Nie chcę żeby pojechali w trasę bo on z pewnością znajdzie tam jakąś laskę. To było najgorsze co chyba może mi się teraz w tej chwili przytrafić! Spokojnie Laura nie panikuj-pomyślałam.
-Możemy wreszcie zagrać?-spytał zniecierpliwiony Ross.
-Okay wy grajcie a ja i mój kochany-Car cmoka Ansela w nos-Pójdziemy poszukać tej bandy dzikusów.
-Wróćcie szybko!-krzyknęłam kiedy wychodzili.
-Czyżby ktoś miał mnie dosyć?-blondyn uniósł jedną brew w geście 'focha'. Uśmiechnęłam się tylko do niego i włączyłam grę.
***
-To nie fair oszukujesz!-krzyknął Ross kiedy kolejny raz wpakowałam do jego bramki piłkę kopniętą przez Aguero. Muszę przyznać że uwielbiam Argentynę.
-Po prostu mam niesamowitego przyjaciela który całkiem nieźle mnie w tym przeszkolił-usiadłam obok niego i przytuliłam go.
-Kogo Rikera?-spytał oburzony.
-Nie-warknęłam-Ciebie gburze mój kochany-pocałowałam go w czoło, on jak na złość musiał akurat w tej chwili odwrócić głowę w moją stronę. Nasze oczy się spotkały.. znowu.
-Ja..-zaczęłam-Wiesz...um..może...-byliśmy bardzo blisko siebie chłopak zaczął się do mnie zbliżać bardzo tego chciałam więc uśmiechnęłam się szeroko i położyłam mu dłoń na policzku, po czym tak jak on pochyliłam się lekko do przodu. Nasze usta dzielił milimetr kiedy do pokoju wparowała Rydel piszcząc że szczęścia.
-Pokaż to lekarzowi-odskoczyłam od chłopaka próbując jakoś wybrnąć z tej sytuacji.
-Tak jasne dziękuje Laura-usiadłam na krześle totalnie wkurzona na moją przyjaciółkę. Za nią pojawiła się reszta R5 wraz z Rylandem, Car i Ansel, Vanessa (która nie opuszcza swojego chłopaka na krok), nawet Dove z Shanem i malutką Demi.
-Ross jak ci coś powiemy to zemdlejesz!-wrzasnęli razem Rik i Rocky.
-No mówcie denerwuje mnie moment kiedy trzymacie mnie w niepewności-mruknął. Co on taki nerwowy?-pomyślałam znów.
-Hollywood records zgodziło się na nakręcenie kolejnego teledysku- Byłam w szoku zupełnie jak blondyn i cała reszta nigdy wcześniej nie pomyślałabym że te buraki zrobią jeszcze dla nich cokolwiek.
-Problem jedynie w tym że musimy znaleźć dziewczynę do teledysku.-wzrok wszystkich zatrzymał się na mnie.
-Co?-spytałam.
-Wiesz kochanie-Rydel usiadła obok mnie obejmując mnie ramieniem.-W tym teledysku dziewczyna Rossa okrada bank a naszym zadaniem jest odciągnąć uwagę reszty.-powiedziała.
-Co ja mam z tym wspólnego?-spytałam.
-Jak to co?!-spytała zdziwiona-Zagrasz w tym teledysku do cholery jasnej nie chcę słuchać sprzeciwów rozumiesz?! Idealnie zagrałabyś jego dziewczynę.
-Nie no ludzie to bez sensu.
-No zgódź się-powiedział Rocky i po sali zaczął roznosić się gwar oburzenia i smutku.
-Nie mogę unikam publicznych występów poza tym.. nie mam daru do aktorstwa-skłamałam mało kto wie że jako mała dziewczynka zagrałam równie małą (jak ja wtedy) rolę w Goldfish w 2007 roku. Ja miałabym grać jego dziewczynę? 'Trafili w 10-tkę'
-Laura jesteś pewna?-spytał Ross próbując złapać mnie za rękę którą zaraz od chłopaka zabrałam. Sama nie wiem dlaczego to zrobiłam
-Tak jestem pewna Ross.
-W sumie to ja mam pomysł-wtrąciła Dove-Znam dziewczynę która chciała być aktorką ale jak wylali ją z jednego castingu porzuciła marzenia. To Jessica Grace.
-Okay...skoro ma grać moją dziewczynę może warto byłoby się z nią spotkać co?-spytał Ross.
-Chyba tak-stwierdziła Dove-Skontaktuje się z nią i dam ci znać.-mrugnęła do niego po przyjacielsku.
-A cemu wujet ma nogę w bandażu?-spytała mała demi siadając Rossowi na brzuchu.
-Wujek się skaleczył kochanie-pocałował małą w czoło.
-Boli cię?-spytała dając mu całusa. Na sali rozległo się wielkie Awwww.
-Nie kochanie nie boli-mała zeszła z chłopaka wskakując w ramiona Shane'a który dopiero teraz się odezwał.
-Co z piosenką?-spytał.
-Ktoś musi ją napisać.-Rydel skrzyżowała ręce na brzuchu rozglądając się po sali.
-Ach wiecie co?-spytał Riker-Muszę iść do łazienki.-wyszedł.
-A ja się napić-powiedział Rocky i również wyszedł.Tak każdy po kolei oprócz mnie i Rossa szukał wymówki chcąc się wymigać od praktycznie najprostszej na świecie rzeczy. Zgodziliśmy się z chłopakiem napisać tę piosenkę za to że nie zgodziłam się wystąpić w tym teledysku. Do sali chłopaka wszedł dr.House.
-Co was tu tyle!?-uśmiechnął się.
-Dzień dobry-powiedzieli chórem.
-Masz wspaniałych przyjaciół .. i rodzeństwo chłopcze-zaczął-Ale proszę was nie męczcie go już zostawcie go najlepiej z jego dziewczyną-spojrzał na mnie a ja puściłam buraka (jak zawsze). Wszyscy pożegnali się z nami i niechętnie opuścili jego salę. Spojrzałam na chłopaka który znów spróbował chwycić moją dłoń.
-Nie.-odsunęłam się.
-Dlaczego nie?!-krzyknął na mnie.
-Nie jestem twoją dziewczyną Ross-szepnęłam.Chłopaka chyba to nie obchodziło bo znów złapał mnie za rękę. Kiedy lekarz zmienił mu kroplówkę i wyszedł blondyn spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem.
-Co?-spytałam.
-Dowiedziałem się ze być może jestem śmiertelnie chory-zaczął-A ty zabraniasz mi trzymać twoją dłoń?-spytał.
-Niezręcznie się czuję z tym wszystkim wiesz?-spytałam-Po prostu głupio się czuje kiedy wszyscy nazywają mnie twoją dziewczyną.
-Okay rozumiem-zaczął-Ale mi wystarczy jedynie twoja obecność żeby czuć się lepiej-uśmiechnął się.-Nie wiem jak wytrzymam tu jeszcze te 3 dni.
-Masz 18 lat prawie 19 możesz się wypisać jeśli chcesz-dopiero teraz dotarło do mnie jaką głupotę palnęłam. Powinien jeszcze odpoczywać a ja mu mówię że jest pełnoletni?! Jestem totalnie nie mądra.
-Wypisze się czuje się dobrze idź po lekarza-poprosił.
-Ross proszę cię zostań tutaj jak ci się pogorszy?-spytał.
-Nic mi się nie pogorszy idź proszę po dr.House'a.- Nie chętnie zgodziłam się iść po lekarza który sporządził wypis dla chłopaka. On też nie był z tego zadowolony ale blondyn jest dorosły i może zrobić co chce. Myśląc o tym co mi powiedział rzeczywiście głupio się wobec niego zachowałam nawet nie pozwalając mu się dotknąć. Fakt są w życiu takie momenty, w których nie oczekujemy żadnych słów pocieszenia. Jedynie chcemy poczuć że jesteśmy dla kogoś ważni. Tak chciał Ross. Jestem pewna tego że jeśli on jest chory i umrze .. będę okropnie cierpiała. Postanowiłam więc trzymać go na dystans bo może wtedy moje uczucie do niego wygaśnie. W głębi duszy jednak, trzymam kciuki za jutro, za pojutrze i za kolejny tydzień także!Trzymam kciuki za całe przyszłe życie, liczę na szczęście, na kilka powodów do uśmiechu, na kogoś bliskiego, na jego ramiona, na wspólne życie.! Szczeniackie marzenia-pomyślałam. Chłopak podpisał wypis i czekał aż odłączą go od kroplówki która właśnie się kończyła. Zerkał co chwilę na mnie lecz ja uciekałam wzrokiem, co chwilę zamyślając się. Denerwowało go to i to bardzo. Nie odzywał się do mnie. Nie wytrzymałam i wybuchłam.
-Nawet nie wiesz jak bardzo mnie ranisz tym milczeniem!.-krzyknęłam.
-Wybacz..-spojrzał na mnie-Ja po prostu nie chcę umierać.
-Ty nie umierasz Ross-chłopak usiadł obok mnie i złapał moją dłoń.
-Wiesz co?-spytał-Co ty na to żebyśmy poszli sobie zaraz na spacer?
-Um...okay.
-Jest piękna pogoda dawno nie spędziliśmy chwili razem-uśmiechnął się i spojrzał na mnie.
-Przestań to robić!-krzyknęłam.
-Ale co ja robię?-spytał.
-Podrywasz dziewczyny tym zniewalająco pięknym spojrzeniem-mruknęłam-Niestety na mnie to nie działa więc odpuść sobie.
-Wiem że na ciebie to nie działa-zaskoczył mnie-Zwykle dziewczyny lecą na umięśnione ciało i ładną buźkę..ale ty jesteś inna.-mój wzrok zatrzymał się na nim-Nigdy nie chciałaś miliona adoratorów, chciałaś tylko tego jednego jedynego.-westchnął-I wiedz że z pewnością go dostaniesz bo zasługujesz na prawdziwą miłość.
-Jesteś romantykiem-powiedziałam kładąc głowę na jego ramieniu.
-Popłakałem się na 'Gwiazd naszych wina'-zaczął-Uwielbiam tę książke zupełnie jak 'Zostań Jeśli Kochasz'.- w tym momencie do sali weszła pielęgniarka chłopaka i zdjęła mu kroplówkę.
-Musimy jeszcze pobrać ci krew do badań.-powiedziała. Chłopak niechętnie mnie puścił i poszedł do zabiegowego z Rosą. Kiedy wrócił poprosił bym wzięła go pod ręke po boli go noga i jeżeli spacer ma nam wypalić musimy chodzić tak cały czas. Widziałam że mnie nie okłamuje bo widocznie kuśtykał na zranioną nogę. Miałam jednak nadzieję że niedługo mu przejdzie. Nikomu nie wspomnieliśmy słowem że Ross wraca do domu. Chciałam pobyć z nim sama i... kto wie może mu to powiem? Postanowiliśmy pójść na plażę. Zachodzące słońce i niemal pomarańczowe niebo wyglądało niesamowicie wyglądało na tle oceanu. Los Angeles to najpiękniejsze miejsce na świecie i nie zmienie zdania już nigdy. Chyba że mój chłopak (który nie istnieje) zabierze mnie do Paryża. To by było coś pięknego. Usiedliśmy z blondynem na końcu molo na którym nie było już ludzi. Obserwowaliśmy zachodzące słońce ciesząc się chwilą. Przysięgam że mam ogromną ochotę wbić się wreszcie w te jego usta.
-Wiesz co?-spytał-Od chwili w której zbliżyliśmy się do siebie tak bardziej.. mam wrażenie że moje serce już nie należy do mnie, moje serce składa się z ciebie moja przyjaciółko-uśmiecham się i nagle coś przychodzi mi do głowy.
-'Got my heart made up on you'-powiedziałam.-Ross jesteś niesamowity!-krzyknęłam.
-Masz pomysł na piosenkę?-spytał.
-Tak będzie świetna mogę napisać ją nawet teraz.. może nie całą ale coś wymyślimy. Wyciągnęłam z torebki swój pamiętniko-zeszyt i zaczęliśmy z Rossem pisać. To był jak przypływ twórczości pisarskiej jakiegoś pisarza. Chłopak zaczął śpiewać:

You said what you said
When words are knives it's hard not to forget
But something in my head wouldn't reset
Can't give up on us yet
No, whoa, wo-ooh

 Po chwili i ja dołączyłam.
Your love was so real
It pulled me in just like a magnetic field
I'd let you go but something's taking the wheel
Yeah it's taking the wheel
Oh, oh
Refren wypłynął z nas jakbyśmy znali ten tekst od lat:
My mind says: no, you're no good for me
You're no good, but my heart's made up on you
My body can't take what you give to me
What you give, got my heart made up on you
Wo-ooh, Wo-ooh
Got my heart made up on you
-Boże jesteś genialna!-chłopak przytula mnie.-Jutro wymyślimy drugą zwrotkę i dodamy muzykę.
-Nie wspominałam że jestem całkiem niesamowita?-zaśmiałam się-Piosenki wyciągam jak z rękawa.
-Właśnie dlatego tak bardzo cię lubię Laura-zaczął blondyn uśmiechając się do mnie-Jesteś tak przejęta brakiem miłości że nawet nie zauważasz jaka jesteś wyjątkowa. Serio nie czujesz się szczęśliwa.?
-Dla mnie szczęście to nie czterolistna koniczyna Ross-powiedziałam-Dla mnie szczęście to twoja obecność.Ty.Po prostu-skończyłam.
-Masz mnie, rodzinę i przyjaciół-powiedział-Wszyscy cię uwielbiamy. Wieczór z Rossem minął mi bardzo szybko i miło. Poczułam się jak dawniej znów śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Nie miałam najmniejszej ochoty się z nim rozstawać więc poszłam do chłopaka do domu. Jakie zdziwienie wszystkich kiedy zobaczyli go w domu. Oczywiście jego rodzice narzekali na to że sam się wypisał ale co mogli zrobić? Jest pełnoletni. Poszliśmy na górę do jego pokoju. Usiedliśmy na łóżku.
-Pachniesz szpitalem-powiedziałam.
-Rzeczywiście-zauważył-Wiesz co pójdę wziąć prysznic a ty może poszukaj jakiegoś filmu w necie co?
-Horror?-spytałam.
-Nie wiem-zaczął wyciągając z szuflady bokserki i świeżą koszulę-Coś na co masz ochotę.-Chłopak poszedł do łazienki a ja wyciągnęłam jego laptopa firmy Apple. Po kilku minutach znalazłam drugą część filmu 'A haunted House' w dosłownym znaczeniu dom bardzo nawiedzony. Miałam wielką ochotę na komedię ale też na horror. Ten film to strzał w 10-tkę. Na pierwszej części niemal posikaliśmy się ze śmiechu. Ross wyszedł z łazienki kiedy podłączyłam kabel usb laptopa do jego telewizora tak żebyśmy mogli to obejrzeć większym ekranie.
-Jak to zrobiłaś?-spytał.
-Jestem czarodziejką-zaśmiałam się. Usiadłam obok chłopaka puszczając film. Sikałam ze śmiechu dosłownie bo aż rozbolał mnie brzuch. Kiedy film się skończył wybiła 23. Nim się obejrzałam była już 24. Ziewnęłam mocno i przeciągnęłam się. Mogłabym patrzeć na ciało chłopaka przez cały dzień. Niestety musiałam iść do domu.
-Serio jest już północ?-uśmiechnął się.
-Tak..powinnam już iść do domu spać-ziewnęłam znów.
-Naprawdę musisz już iść?-chłopak wyraźnie posmutniał-Zostań ze mną.
-Nawet nie mam w czym spać-Ross zdjął z siebie białą koszulkę bez rękawów i włożył ją na mnie od razu zrobiło mi się ciepło.
-Teraz już masz.
-Nie powinieneś-pokiwałam głową zaciągając się zapachem chłopaka.
-Zostań ze mną-pocałował mnie w szyję. Miałam ochotę pozwolić mu na wszystko nawet chciałam go pocałować. Lecz się powstrzymałam.
-Okay zostanę ale jeden warunek..-zaczęłam pisząc sms'a do mamy-Nie przytulasz mnie słyszysz?
-Dlaczego?
-Bo nie masz się od tego odzwyczaić i tyle-powiedziałam-Ja z resztą też nie jesteśmy parą.
-Dobra postaram się.-Położyłam się obok niego i przytuliłam się do poduszki. Chciał pocałować mnie w policzek na dobranoc ale ja natychmiast odwróciłam się do niego plecami. Zasnęłam po kilku minutach. Mój sen nie trwał długo bo czułam tulącego się do mnie tyłem Rossa. Jego silne ramiona strasznie mnie ogrzewały ale dłonie miał tuż przy moich piersiach.
-Przestań-powiedziałam cicho chociaż wcale nie chciałam by przestawał.
-Lauruś-zaczął przytulać się mocniej nawet całować moje ucho.
-Cicho..śpij.-Boże jak mi z nim dobrze. Mrużyłam z rozkoszy oczy. To nie jest normalne jak na parę przyjaciół. Kochałam go i miałam ochotę wtulić się w jego ramiona poczuć go całego i nigdy nie wypuścić. Lecz za każdym razem kiedy się do mnie zbliżał w głowie zapalała się lampka 'nie wolno ci jesteście przyjaciółmi a on być może jest śmiertelnie chory'. Powtórzę się. Nie robiłam tego dlatego by przestać go kochać, tylko dlatego że może mieć raka. Tak jak w 'Gwiazd Naszych Wina' (jeżeli wyniki się potwierdzą) Ross będzie jak granat.. który pewnego dnia wybuchnie. Nie potrafię o nim zupełnie zapomnieć ale.. przynajmniej postaram się nie przywiązywać tak do niego bo wiem że będę cierpiała kiedy umrze albo jego stan będzie się pogarszał. Uwiódł mnie znowu. Przekręciłam się na drugi bok tuląc się do niego z całej siły. To co powiedział zwaliło mnie z nóg.
-Nie zapomnij o mnie-szepnął-Czuje ból w nodze..to boli.
-Przestań-pocałowałam go w tors-Cicho już-przytuliłam go mocniej-Zapomnieć o tobie?-spytałam-Nie potrafiłabym.-chłopak zaczął cicho mruczeć.
-Chcę ci jutro coś powiedzieć-szepnął.
-Dobrze teraz śpij-powiedziałam to tak cicho że chyba nawet mnie nie usłyszał. Zmartwił mnie tym że czuje tam ból. Nie chcę żeby umierał. Dopóki nie ta cała akcja z gangami i w ogóle marzyłam że ja i Ross stworzymy piękny związek. Że będziemy nierozłączni i będziemy kochać się całe noce. Niestety jest zupełnie inaczej. Chcę spróbować wyobrazić sobie świat bez niego i widzę że byłby pusty. Nie widziałam nic oprócz nagiego torsu chłopaka i czułam tylko jego zapach. Czułam się nieswojo będąc tak blisko niego. Miałam w końcu na sobie tylko bieliznę i jego koszulkę która zwisała na mnie jak worek więc moje piersi były niemal na widoku. Powtórzę się to nie jest normalne! Czułam że nie jestem w stanie utrzymać otwartych oczu ani chwili dłużej. Zamknęłam je. Ross jest ode mnie na tyle wyższy że tuląc go zawsze słyszę jak bije mu serce. Więc słucham tego pięknego dźwięku i teraz. Jego płuca pracowały w rytm snu. Byłam tak blisko że nie mogłam oddychać. Jedna moja dłoń leżała na jego torsie natomiast druga była wyciągnięta na całą długość mojego ciała. Za to jedna dłoń chłopaka spoczęła na moim policzku a drugą mnie obejmował. Zaczęłam robić się mokra. Jednak nie miałam nawet siły lekko go puścić bo trzymał mnie bardzo mocno.. Odlatywałam.. obraz robił się ciemniejszy a oddech głębszy..
*************************************************************
Hej kochani ;3
Dzisiaj bez obrazków w notce bo net mi się zbuntował -,-
Anyway...xD
Co myślicie o rozdziale? -stałe pytanie. Wiem lipa i krótki (cała ja)
Jak dla mnie za słodki ale dużo Raury.
Musiałam napisać że została u niego na noc bo sama bym się wkurzyła jakbym puściła ją do domu.
Wierna czytelniczko-zaskoczyłaś mnie totalnie tym OGROMNYM komentarzem!
Matko 0.0 nie widziałaś mojej miny jak zobaczyłam jaki jest duży.
Dodałam już zakładkę kontakt ;) wracaj także do zdrowia! xD
PS:Akcja z teledyskiem rozwinie akcję na tym blogu tak kochana jak napisałaś 'chyba że coś szykujesz zła kobiet' -uwierzcie mi będzie się dużo działo i nawet nie wiem czy połącze wreszcie Raurę xD
Wiecie że ostatnio nie jest ze mną najlepiej jutro mam pobieranie krwi i kto wie czy nie dostanę kroplówki -,- Nie nawidzę tego xD
Jeżeli będzie dużo komentarzy postaram się dodać rozdział za tydzień w sobotę lub niedzielę.
A wiecie że u mnie dużo to ponad 15.
Bo wiecie źle się czuje a 10 komentarzy to nie zachwycająca liczba.
Jednak ciesze się że ktoś wgl mnie czyta ♥
Ostatnio Tinsley daje mi fajne opinie więc czekam na komentarze od mojej trójcy ♥
Co do rozdziału na 2 blogu nie mam pojęcia kiedy się pojawi napisałam połowę jednak chcę skupić się głównie na tym blogu.
Whatever..
Dobra koniec tej nudnej i lekko pretensjonalnej notki xD
Do (może)następnego weekendu!




15 komentarzy:

  1. Kochana ty chyba przedawkowałaś Gwiazd Naszych Wina prawda?

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś czuje że ta dziewczyna namiesza.Ostatnia scena mega słodka.Kiedy on w końcu będą razem?Tak fajnie razem zachowują:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Teraz to ja będę musiała szczelić z deka długi komentarz, bo z komentowaniem u mnie, to masakra. Zacznę od tego, że twoje pisanie zwala mnie z nóg. Na szczęście nadrobiłam zaległości z rozdziałami i mogę teraz napisać swoją opinię na ten temat. Piszesz niesamowicie, świetnie opisujesz uczucia, czynności, zupełnie, jakbyś tam była, a ja czuję, jakbym to wszystko oglądała na żywo. Od zawsze podziewiam blogerki, które piszą oczami bohatera. Ja tylko piszę narratorem, bo nie zawsze mi wychodziło pisanie "oczami". A czytając to u ciebie, to rosspływałam się, jak czekolada. Strasznie podoba mi się, jak piszesz oczami Lau, jak opisujesz jej uczucia, pragnienia, itp.
    Co do tego rozdziału, jestem dalej pod dużym wrażeniem:) Naszej Raury nigdy nie za dużo, o nie! Mam nadzieję, że Ross, jak obudzi się, może wyzna miłość Lau? Pewnie była by cała happy, hehe. Mam nadzieję, że Ross wyzdrowieje dla rodziny i dla Lau, no dla samego siebie. No bo mając przy sobie takie wsparcie, to na sto procent^^ A co do tej dziewczyny z teledysku, to mam nadzieję, że nie namiesza nam w Raurze, jak ta jest coraz bliżej siebie:)
    Aaaa, zapomniałabym. Ostatnio w notce podałaś tytuł książki i filmu "Gwiazd naszych wina". Oglądnęłam film i strasznie mi się spodobał. Takie filmy są o wiele lepsze od jakiś komedii, czyl horrorów, jak dla mnie super film. A do tego jeszcze Ansel, aktor, który zagrał genialnie w Carrie z Chloe^^ Od siebie mogę ci polecić Sagę księżycową, książkę, superowa, albo Nostalgię Anioła, film;)
    Uff, z deka się rozpisałam, hehe, pewnie nie chce ci się tego czytać, ale musiałam nadrobić te spore zaległości, większe od Wiernej Czytelniczki:p
    Teraz postaram się regularnie czytać i zostawiać po sobie ślady:D
    Ps, To jest chyba najdłuższy komentarz, jaki napisałam kiedykolwiek, wow:D
    Pozdrawiam, Patka;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju jaki wspaniały ❤ I tak dużo Raury- mrrrr :3 Ale Ross... biedny :( Mam nadzieję, że wszystko będzie okay... Czekam na next ❤

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział :*
    Naszej Raury, nigdy za dużo xD Jak słodko.
    Kiedy oni będę parą, do cholery.
    Oby Ross nie był na tą chorobę chory xD
    Czekam na next <33

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeeeeaaaaa xD
    Jest rozdział ludzie!!! Szaleję xD Hahahahaha no dobra już mi powoli przechodzi ale nie obiecuję, że mój napad głupoty się nie powtórzy ;D
    Co ty w ogóle mi gadasz rozdział jest zajebisty i nie przyjmuję innej opinii kapieren???? xD Dzisiejsza Raura po prostu mnie zwaliła z nóg... A końcówka to już w ogóle i wcale nie uważam że było za słodko (czasami musi tak być ;*) Poza tym kocham miłość i romantyzm także jak najwięcej miłości <3
    Ale Ross jest chory no wiesz? Łamiesz mi serce normalnie :( Ale na szczęście szybko sie regeneruję i mam nadzieję że w następnym rozdziale będzie lepiej i za mną i z Blondaskiem ;* Ale poważnie Ross musi wyzdrowieć nie wiem jak to zrobisz ale pamiętaj wierzę w Ciebie Słońce ;** ;)
    Teledysk + aktorka grająca dziewczynę Rossa + Laura (niestabilna uczuciowo) = ciekawa akcja ;} Aż strach myśleć co szykujesz... Co prawda mam swoje podejrzenia ale zostawię je dla siebie... ;] Historia nabiera rumieńcy... ;D Nie mogę się doczekać dalszego ciągu xD
    A tak poważnie myślałam w końcu że między Raurą do czegoś dojdzie "mięta, rumianek" i te sprawy aż wstrzymałam oddech i nagle bum koniec, a moja mina O.O Wyrażała więcej niż tysiąc słów... Pamiętaj ja sie palę na romantyczną Raurę (a może nawet na coś więcej ;] ) He he he he he he za dużo czasu poza domem wśród niekolorowych ścian.. ;D
    Kolejna sprawa... co to ja miałam powiedzieć, a no tak... Dziękuję za wyróżnienie w notatce i za spełnienie prośby na pewno się z Tobą skontaktuję... (jakoś xD) A co do mojego ostatniego długiego komentarza to wiesz byłam straaaaaasznie opóźniona więc chociaż w taki sposób mogłam Ci jakoś moją nieobecność wynagrodzić, poza tym nie komentnęłam przedostatniego rozdziału także ten... :/ ech... No a oprócz tego ja lubię dużo mówić tylko wszyscy mówią że to nie na temat... I i tak komentarz ma za mało znaków żeby pomieścić wszystko to co kłębi mi się w głowie.... xD
    No i oczywiście dziękuję za życzenia powrotu do zdrowia ;) Już mi lepiej i życze Ci tego samego, mam nadzieję że z twoim zdrowiem też już lepiej? ;D
    Napisałabym coś jeszcze ale nie mam żadnej sensownej myśli, która nadawałaby się na komentarz więc lepiej ugryznę się w język, bo moje obecne myśli wykraczają poza strefę naszej galaktyki.... xD
    Ta... Robi się coraz gorzej więc ja już lepiej skończę... ;D Życzę weny, powrotu do zdrowia, trzymaj się cieplutko Słońce i czekam na porażającą akcję z teledyskiem coś czuję że myślimy podobnie... ;] (niecnie zacieram ręcę) Tak więc trzymaj się pa ;****

    ~ Wierna Czytelniczka ~

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział masz zajebisty... niesamowity... i słodki.
    Kochany... bardzo.
    Co do Raury to cieszę się, że jest jej trochę.
    Wracaj szybko do zdrowia, i uwierz że ja nienawidzę pobierania krwi( mam co trzy miesiące)
    Jak znajdziesz parę minut, wpadnij do mnie.
    rauraeasylove.blogspot.com
    :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jezuuuu *_* Słodziaki to z nich niezłe :) Zgadzam sie z Patką Cher. ^^ Kocham czytać takie blogi, bo jak czytasz to czujesz się jakbyś brała udział w wydarzeniach. Jaka zakochana Raura :* No normalnie miód i malinki :3 Wracaj do zdrowia kochana!

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział jest..jest Party!!! Hahahah...tak za dużo energii jak na ten dzień...ale przecież jest rozdział. Trzeba się cieszyć.
    Najsłodsza Raura jaką czytałam...really...i love it. Soooooo much. Bosz...tak blisko pocałunku. Dlaczego 'blisko', a nie 'kiss'...Why?? Ale tak na poważnie..zakochałam się w tym rozdziale. Na prawdę. Wcale nie jest przesłodzony..albo krótki...a tym bardziej...wypluj te słowo...lipa. Jak możesz normalnie przydusze. I mówię serio. Kochana to jak opisujesz uczucia...albo różne czynności....zwala z nóg. Masz wielki talent. I za każdym razem kocham czytać te kochane "lipy". To jak piszesz jest dla mnie jak cud miód i malina...hahah...serio. Kocham twój styl i nie tylko ja. Każdy...zaufaj mi. Ale wracając do tego cudeńka...ostatnia scena mnie rozwaliła...serio. Rosspłynęłam się...to było takie słodkie. Genialne...a jak to opisałaś. OMG...Pamiętaj jeszcze raz powiesz coś złego na temat tych cudów...normalnie nie wiem co ci zrobię. Zapamiętaj to raz na zawsze jesteś świetną pisarką..masz wielki talent, którego nie marnujesz. Co widać po rozdziałach.
    Co mogę dodać...poza tym że kocham cię i to jak piszesz....hahah. Dobra teraz mi odwala, bo Polska wygrała mistrzostwa i pisze to kilka minut po dowiedzeniu się o tym. Tak więc moja psychoza jest teraz maksymalnie rozszerzona...hahah. Czekam na nexta i te twoje cudeńka....nie 'lipy'...zapamiętaj!!! Życzę weny...buziaczki<3

    OdpowiedzUsuń
  10. "Lauruś" hahaha xD Nie słyszałam, żeby przyjaciele całowali się w szyję i ucho :D Rozdział tak słodki, że aż mdli, a zęby bolą ^^ Nie mogę przestać się szczerzyć do ekranu xd Ze mną już na prawdę jest coś nie tak... Przez takie blogerki jak ty mój poziom inteligencji spada ;_; Ale nie martw się, lubię jak ktoś psuje mój mózg (y) :D Ech.. co tu jeszcze napisać? Chyba tylko tyle, że czekam na następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Słodki lubię takie rozdziały :)
    Czekam na naxt.

    OdpowiedzUsuń
  12. Hehehehe:D To się porobiło ;) To mówisz, że za dużo ci słodzę? ♥ Jak dla mnie to na tak wspaniałe rozdziały jak ty piszesz komentarzów nigdy za wiele bejbe xD Mi odbija po twoich rozdziałach... Serio^^ Nie wiem jak się zachować, co zrobić, co myśleć <3 Jesteś niesamowita kochana ♥ I jak tu nie skomentować? No jak? Dla mnie to wręcz creme brulee (nie wiem czy dobrze). Tak masło maslane, czaisz? Tyle uczuć, wszystkie myśli Laury... Tak jakbyś ty nią była. Czuła jej ciałem to co ona. Aż się łezka w oku kręci ;) Tak, bardzo słodko :3 Nigdy nie mogę się doczekać twoich rozdziałów, jak żadnych nie licząc Patki Cher, Żelko Jadka i Pinki. Jesteś na moim pierwszym miejscu licząc 4 osoby ;D Przez ciebie nie wiem jak ułożyć jakieś normalne zdania!!!!! Ugh -,- Ross jest taki kochany a t scenka kiedy ją tak mocno przytula to... ♥ Ahh :* Brak słów kochana... Rozpływam sie nad nimi jak nie wiem co. Za słodko, za słodko ♥ Mam nadzieję, że ta dziewczyna do teledysku nie namiesza za dużo! Bo jak Raura nie będzie tak bliziutko siebie jak teraz i tylko parę milimetrów dzieli ich od wyznania sobie miłości to ja zrobię ci tu taki Paranormal Activity, że jelita wysrasz, o! Ma być Raura! Now! ♥ Okej... Spokojnie... Czekam kochanie jak zawsze na next, życzę dużo weny, wolnego od szkoły i zapraszam:

    chce-ci-tylko-pomoc-raura.blogspot.com
    marry-you-auslly.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Jezuu... Kocham kocham kocham kocham <3 <3 <3 Rozdział totalnie zajebisty i przesłodziaszny xD Weź częściej takie pisz ;D Huhuhuh żygusiam tęczą ^^
    Kiedy Raurę zrobisz?? Czekam już 18 rozdziałów xD MA BYĆ RAURA!!! NOW!!! xD
    A jeśli zrobisz że Ross umrze czy coś w tym stylu to masz przesrane xD Jakoś cie znajdę. Nie wiem jak ale znajdę xD Więc plissss... Zrób żeby było happy i będzie git ^^
    I postaraj się napisać szybciej nexta bo tyle nie wytrzymam. Błaaaagamm <3
    Życzę duuużooo weny i jeszcze dłuższych rozdzialików *.*

    OdpowiedzUsuń