sobota, 21 czerwca 2014

Rozdział 7.

*Narrator*
Rydel krążąca dookoła i patrząca w sufit,trzymała Rossa w coraz to większym napięciu.Chłopak siedział na łóżku podpierając głowę ręką z nic nie mówiącym wyrazem twarzy i czekał na reakcję siostry.Dziewczyna obróciła się do brata i uśmiechnęła się szeroko.Z tego czekania zaczynał boleć go brzuch.Spojrzał na blondynkę i wzruszył ramionami.Czekał...i czekał..
-Kurwa Rydel no co tak stoisz powiedz coś!-krzyknął w końcu.Dziewczyna oparła się o biurko chłopaka.
-Jesteś pewnien że to coś wyjątkowego?
-Sam nie wiem-zaczął-Ona jest..taka piękna i mądra i prawdziwa..a kiedy się uśmiecha to jakby cały świat stał się piękniejszy..a jej oczy...jest tyle oczu na świecie a ja musiałem utonąć akurat w jej.-Na twarzy Rossa pojawiły się rumieńce.Rydel pierwszy raz widziała to u swojego brata.
-Ty ją kochasz-przyznała-Boże kochasz Laurę!-podbiegła do blondyna i mocno go przytuliła.-Musisz jej powiedzieć ona całe życie marzy o miłości.
-Nie mogę bo ona ma mnie za przyjaciela..wczoraj...dzisiaj rano powiedziała "nie chcę żebyś pomyślał że jestem w tobie zakochana"-wyżalił się z lekkim smutkiem.
-Więc pokaż jej że jest dla ciebie kimś więcej.
-Kiedy wczoraj z nią spałem..poczułem że chciałbym mieć ją tak już zawsze-przyznał-Pierwszy raz poczułem że, w łóżku tuli się do mnie dziewczyna..jej chyba też było dobrze.
-Laura potrzebuję chłopaka który by się nią opiekował-zaczęła-ty taki jesteś Ross.
-Dzięki niej uzależniłem się od przytulania!-blondyn się zaśmiał-Masz rację..Kocham Laurę.-Rydel piszczała z radości i znowu przytuliła Rossa całując go w policzek.
-Kto by pomyślał-powiedziała.
-Myślisz,że Lau już śpi?
-No nie wiem..jest 23:15.
-Zaryzukuje i pójdę do niej-powiedział-Tęsknie za nią-uśmiechnął się.-Dziękuje Delly.
-Nie ma za co Rossy-powiedziała i wyszła z pokoju chłopaka.Ross podniósł się z łóżka i wyjął bluzę z szafy,która stała obok jego ukochanej gitary.Blondyn włożył ją na siebie i zbiegł po schodach na dół.
-Dokąd to?-spytała Stromie.Zauważała co się działo w jej domu nawet kiedy czytała "Doktor Sen".
-Do Laury-odpowiedział chłopak.
-Na noc?-spytała kobieta a chłopak zaczął się śmiać.
-Na chwilę.
-Napisz do niej cms'a-powiedziała Stromie.
-Sms'a-poprawił ją chłopak.-Nie,chcę ją zobaczyć.
-Widziałeś się z nią trzy godziny temu-powiedziała-Nawet do Mai tak nie latałeś,pozatym ta dziewczyna to wredna jędza nigdy jej nie lubiłam-Ross podszeł do mamy i pocałował ją w policzek.
-Niedługo wrócę-Chłopak wskoczył w trampki,poczym wyszedł z domu.
Tymaczes u panienki Marano...
Laura i jej łóżko-to dwie nierozłączne na zawsze rzeczy.Lampka paląca się przy nim,dodawała idealnego nastroju do czytania książki.Na stoliku nocnym stała niedopita przez dziewczynę herbata,ściana natomiast pokryta była ślicznym kwiatowym wzorem z plakatem "Harrego Potter'a" i celebrity crush-szatynki czyli George'a Clooney'a  oraz półką z ulubionymi książkami dziewczyny.Ma ich tak dużo że,z pomocą siostry, przemieniła zwykłą piwnicę w bibliotekę.Laura uwielbiała takie chwilę kiedy mogła położyć się w łóżku,zapomnieć o wszelkich kłopotach i zaczytać się w powieści Stephena Kinga.Dzisiaj kończyła (bynajmniej miała zamiar skończyć) "Ręka Mistrza".Szatynka przeżywała każde słowo książki jak coś niesamowitego.Każde kolejne słowo wzbudzało w niej coraz to nowe emocje, zostało jej tylko 130 stron.Nie zamierzała się poddać!Chociaż oczy..zmuszały ją do czegoś innego..
"Nie przerywaj pracy,dopóki obraz nie jest skończony.Nie powiem ci ,czy jest to podstawowa zasada wszelkiej sztuki,bo nie jestem nauczycielem,ale mam wrażenie,że te osiem słów podsumowuje wszystko,co starałem się tobie przekazać"-Po jej ciele przeszedł dreszczyk emocji,który uwielbiała-"Talent to rzecz cudowna ale nie posłuży temu,komu brak wytrwałości.A zawsze przychodzi taki moment-jeśli twoje dzieło jest szczere,jeśli zrodziło się w tym magicznym miejscu,gdzie jednoczą się myśli,pamięć i uczucie-kiedy będziesz chciał przerwać prace,kiedy zacznie ci się wydawać,że jeśli opuścisz kredkę,to oczy i pamięć zajdą mgłą...a ból ustanie.Dowiedziałem się o tym wszystkim z ostatniego rysunku,który powstał tego dnia,a przedstawiał zdarzenie na plaży.Był to zaledwie szkic,ale kto kreśli mapę piekła,nie potrzebuję nic więcej.."-Powieki Lau,zamknęły się ,a ona zsunęła się po poduszce i zapadła w sen.W tym samym czasie do jej drzwi dobijał się Ross.Damiano podniósł się z kanapy i otworzył mu drzwi.
-Dobry wieczór-uśmiechnął się.Pan Marano spojrzał na zegarek.
-Raczej dobranoc-również się uśmiechnął.-Co się stało?
-Lau jest w domu?-spytałem.
-Zawzięcie czyta jakąś kolejną psychologiczno-horrorową książke Stephena Kinga-przewrócił oczami.-Wejdź jest u siebie.Chłopak wszedł do środka i zaczął ściągać trampki.
-Nie ściągaj butów!-krzyknęła Ellen.
-Nawet u siebie nie chodzę w butach-odezwał się chłopak-Jestem dobrze wychowany.-Można powiedzieć..że zarobił tym plusa u pana Damiano.Ross powędrował do pokoju szatynki i zapukał do drzwi.Dziewczyna nie otworzyła więc chłopak postanowił wejść do środka.Na widok śpiącej Laury tylko się uśmiechnął.Podszedł bliżej,uklęknął obok jej łóżka i pocałował ją w czoło,niestety obudził ją.Laura otworzyłam oczy i zobaczyła przed sobą Rossa.Na jego widok tylko szeroko się uśmiechnęła.Odłożyła książkę na stolik.I spojrzała na chłopaka.
-Co tu robisz?-spytała.
-Patrzę na ciebie-powiedział i również się uśmiechnął.
-Która godzina?-spytała znów zaspana.
-Jest północ...chce powiedzieć ci coś ważnego-zaczął-Gdybym wiedział,że śpisz to bym zaczekał do jutra.
-Co się stało?-spytała zaniepokojona.
-Wiesz że mama każe mi odwiedzić ciocię Lauren?-spytał.
-Tak-odpowiedziała szatynka chwili namysłu.
-Pojadę ale..z tobą.-Bardzo zaskoczył tym Laurę i to bardzo.
-Chcesz żebym z tobą pojechała?-spytała.
-No pewnie-powiedział-Moja ciocia jest bardzo fajna.-Dziewczyna zamyśliła się i coś wpadło jej do głowy.
-Został ostatni tydzień nauki-powiedziała.-Może..po zakończeniu roku szkolnego byśmy do niej pojechali.
-Ok-uśmiechnął się.
-No chodź już do mnie nawet mnie nie przytuliłeś!-fochnęła się podnosząc kołdrę.Blondyn zawahał się ale po chwili położył się obok niej.Ich dłonie były bardzo blisko siebie.Oboje chcieli złapać się za ręce.Oboje byliśmy też jacyś nieswoi.Lau wykonała pierwszy krok,postanowiła,że sama się do niego przytuli.Kiedyś powiedział jej, że nigdy by jej nie odepchnął.Położyła głowę na jego ramieniu i złapała go za rękę.Odwzajemnił to.W brzuchu mieli tysiące motyli.
-Przeprowadzka do "miasta aniołów" dała mi największe szczęście w życiu.-powiedziała po chwili.
-Pierwszą przyjaciółkę?-spytał.
-Nie-zaśmiała się-ciebie.-Ross uśmiechnął się szeroko i wbił w dziewczyne swój wzrok.Wciąż trzymalisię za ręce.
-Jesteś piękna-powiedział-I mądra i prawdziwa,na pewno będziesz mieć jeszcze wielu chłopców.
-Obyś miał rację-przytuliła go mocniej i ziewnęła.
-Pójdę już-powiedział-śpij-cmoknął szatynkę w policzek-Jutro do szkoły.
-Ostatni tydzień i wakacje!-dziewczyna bardzo się cieszyła.-Nie mogę się doczekać spania do 11 rano,leniuchowania,i nocnych pidżamowych imprez u Carrie.
-To będą najpiękniejsze wakacje w życiu.-powiedział Ross.
-Nie mogę się doczekać-powiedziała dziewczyna i uśmiechnęła się do Blondyna,który wyszedł z jej pokoju.Niestety gdyby wiedzieli co ich czeka..nie cieszyliby się tak bardzo...
Tydzień później..Piątek 27.czerwca
*Laura*
Nareszcie upragniona od dawana chwila.Rozdanie świadectw!!!Skończyliśmy liceum i planuję iść na studia.Pani Desjardin z dumą rozdawała te magiczne papiery zwiastujące upragnione przez wszystkich wakacje.
-Gratuluję dzieciaki-powiedziała-Tak samo jak wy cieszę się z tych wakacji ale jedno mnie smuci..-Każdy spojrzał na nauczycielkę ze zdziwieniem,dziwne przecież wszyscy zdali i to na całkiem dobrych wynikach!
-Dlaczego?-spytała Carrie.
-Bo od dzisiaj nie jestem waszą wychowawczynią.-zasmuciła się-Byliście najlepszą klasą jaką miałam.-Wszyscy się uśmiechnęliśmy.
-Misiaka!-krzyknął Ross i wszyscy przytuliliśmy panią Desjardin.Ostatnie chwilę w L.A Champs szybko dobiegły końca.Rodzice pozwolili mi jechać z Rossem.Dziwne bo tata zastanawiał się nad tym jakieś dwie godziny..zwykle trwałoby to góra 3 dni.Nim się obejrzałam pakowałam najpotrzebniejsze rzeczy do mojej ślicznej walizki.Nie przesadzałam oczywiście!Jedziemy tam tylko na dwa dni.Powoli zaczynałam kończyć zapełnianie mojej walizki.
-Hej piękna-odezwała się stojąca w drzwiach Nessa.
-Hej śliczna-rzuciłam w nią gaciami.
-Tylko mi się tam nie kochać-jak zwykle musiała mnie denerwować.
-Van-syknęłam-Za dwa dni wrócę,myśle że zatęsknisz.
-Kto wie-powiedziała i odrzuciła moją bieliznę.-Zeszłam z walizką na dół,pożegnać się z rodzicami.Stałam w kuchni i czekałam na nich,z lekkim pod denerwowaniem.W końcu przyszli i mocno mnie wyściskali.Wyszłam z domu kierując się prosto pod dom Rossa.Niestety po drodze wpadłam na Maię.Stała obok domu chłopaka z Dylanem i Codym.Wiem,że nie ładnie jest podsłuchiwać,ale po prostu musiałam.Nie słyszałam ich za dobrze,więc podeszłam bliżej i byłam świadkiem dość dziwnej sytuacji.
-Powiedz mu prawdę-powiedział Cody i szarpnął dziewczynę.
-Nie mogę co on sobie pomyśli?-spytała-Ty skurwielu jak mogłeś wkręcić się w interesy z takimi ludźmi?!-popchnęła Dylana a ten aż się przewrócił.Z daleka było słychać coś w rodzaju syreny policyjnej.
-Chodźcie stąd-powiedział Cody-jak nas złapią mamy przejebane.-Zupełnie nie wiedziałam o co chodziło..te zdarzenie a tamten trup w parku?!Nie mam pojęcia.Postanowiłam nie zaracać sobie tym głowy i udałam się do domu chłopaka.Zapukałam do drzwi i weszłam do środka.
-Lauruś!-krzyknęła Delly i podbiegła mnie przytulić-A myślałam że cie nie ukocham!-Odwzajemniłam jej gest.-Boże ciotka zamęczy cię historiami z przeszłości!
-Oj tam-zaśmiałam się-Gdzie jest Ross?-spytałam ale chłopak otworzył drzwi.
-Boże Laura cały czas cię szukam!-krzyknął-No chodź już.
-Ok jeszcze minutka-powiedziałam i znów przytuliłam Rydel.Trwało to dłuższą chwilę.
-Heloł wracamy w poniedziałek!-krzyknął.
-No już idę-powiedziałam-Pa kochanie.
-Pa.-Wyszłam z domu Rossa i podałam mu walizkę.Zdziwiło mnie tylko to,że chłopak zamiast iść w stronę przystanku autobusowego udał się do garażu.
-Ty chcesz motorem jechać?!-spytałam-40 km?
-Nie-odpowiedział krótko-Chodź zobaczysz-Poszłam za nim i zobaczyłam że wsiada do auta.Auta?To było porsche.
-Wow-powiedziałam i otworzyłam szeroko oczy.
-Bardzo długo na niego zbierałem a..rodzice się dorzucili.-powiedział i podszedł do mnie.-Obiecuję że będę jechał spokojnie przecież mnie znasz-pocałował mnie w czoło.
-Ok-powiedziałam.-Masz prawo jazdy?
-Coś ty jedziemy na ślepego.
-Pojebało cię?!
-Boże ty serio nie łapiesz sarkazmu-powiedział-Oczywiście że mam.-Wsiadłam do samochodu chłopaka.Jadąc do ciotki Lauren trochę mi się nudziło.Mam chorobę lokomocyjną,więc było źle bo Ross zatrzymywał się co kilka minut, bo wymiotowałam.Kiedy dojeżdżaliśmy do Chamberline,zauważyłam obok stacji aptekę.
-Rossiu zatrzymaj się.
-Co znowu?
-Nie wyjdę do apteki-powiedziałam.Chłopak zjechał na pobocze,i zatrzymał auto.Wysiadłam z samochodu a chłopak razem ze mną.-Daj spokój pójdę sama.
-Nie zostawię cię-powiedział i złapał mnie pod rękę.-weszliśmy do środka.Za ladą stał starszy mężczyzna w okularach i obsługiwał jedną z klientek,która nie mogła zdecydować się jakie chce witaminy więc trochę sobie postałam.Wreszcie przyszła moja kolej.
-Paczkę tych tabletek-powiedziałam pokazując mu receptę.
-Przykro mi ale recepta na ten miesiąc jest już po terminie.-odezwał się.
-Błagam pana-powiedziałam-Wymiotuję co 15 minut.
-Musimy zadzwonić do pani lekarza-powiedział.
-Nie mam tyle czasu!-krzyknęłam.
-Przykro mi ale..
-Niech pan na nią spojrzy ona aż mdleje!-krzyknął Ross który dalej mnie podtrzymywał.
-Nie mogę.
-Kurwa psia twoja mać!-Ross wziął mnie na ręce i zaniósł do samochodu.Kiedy odpalił znowu zrobiło mi się nie dobrze.-Wytrzymaj kochana.
-Ross ja już nie mogę-chłopak złapał mnie za ręke.
-Hej tu za rogiem jest szpital-powiedział-Jedziemy dadzą ci jakieś zastrzyki.
-Dlatego cię kocham.-chłopak przyłożył mi rękę do czoła.-Masz gorączke.-W szpitalu dali mi zastrzyk przeciw wymiotom,i na uspokojenie bo ostro panikowałam.Reszta podróży minęła mi w spokoju i nim się obejrzałam czułam się dobrze.Byliśmy na miejscu.Wysiadłam z samochodu i wyjęłam z bagażnika moją walizkę.
-Mógłbym w tym zamieszkać-powiedział Ross patrząc na moją walizkę.
-Bardzo śmieszne-wytkałam mu język.Dom jego ciotki był mały.Można powiedzieć taki na 4 osobową rodzinę ale jego plusem były pokoje na piętrze.
-Ciociu jestem!-krzyknął.
-Ross skarbie ale urosłeś-jego ciocia uściskała go-Przystojniak.
-Dzień dobry-powiedziałam.
-Ty musisz być Laura-przytuliła mnie-Na pewno jesteście głodni.
-Nie ciociu ja..
-Ja jestem głodna-powiedziałam.
-Chodźcie na kolację spaghetti-pociągnęła nas do kuchni.Podczas kolacji ciocia Rossa rzeczywiście dużo opowiadała.Głównie o tym jak Ross był mały.Widziałam że miał tego dość.
-A jak to jest między wami?-spytała oboje spojrzeliśmy na nią ze zdziwieniem.
-Ale..-zaczął Ross.
-Jesteście parą?-spytała.
-Co?-spytałam-Oczywiście że nie.
-Tak ładnie razem wyglądacie-uśmiechnęła się.-A ty Ross!gdzie miałeś oczy jak byłeś z tą Mitchell?-krzyknęła-Nigdy jej nie lubiłam.-Nastał wieczór.Miło spędzony wieczór dobrze mi zrobił bo czułam że będę spać do 12!Ross siedział u siebie w pokoju.Postanowiłam pójść do niego na chwilę,zanim pójdę do łóżka.
-Hej-usiadłam obok niego a chłopak mnie przytulił.
-Lepiej ci już?-spytał troskliwie.
-Tak-powiedziałam-Jak będę się w nocy bać mogę przyjść do ciebie?-spytałam.
-Pewnie-powiedział-Nie obrazisz się jak każe ci pójść do siebie strasznie chce mi się spać-spytał.
-Nie śpij-przytuliłam go i wyszłam.Kiedy byłam już u siebie zasłoniłam rolety i położyłam się do łóżka.Zasnęłam dosyć szybko.Niestety obudził mnie telefon.Spojrzałam na wyświetlacz numer był zastrzeżony odebrałam i nie zdążyłam nic powiedzieć tylko usłyszłam: "Dziwne..nie powinnaś była zostawiać Carrie samej..nie zobaczysz jej już więcej".Pomyślałam,że ktoś chce mnie nastraszyć i pobiegłam do pokoju Rossa.Obudziłam go.
-Nie to nie ja-powiedział zaspany.
-Ross boje się mogę spać z tobą?-spytałam.
-Dobrze chodź tutaj-powiedział i mocno mnie przytulił.Było mi przy nim tak dobrze,że szybko zasnęłam.
*****************************************************
Cześć wszystkim!
Napisałam rozdział i jak zwykle proszę o komentarz.
Rozdział dla _Unpredictable_♥
Muszę wam powiedzieć,że zacznie się tu strasznie dużo dziać :)
Serdecznie zapraszam was na nowo założonego bloga:
http://divine-stories.blogspot.com/
Kolejny rozdział za tydzień :)
Do napisania ♥


17 komentarzy:

  1. Co ty planujesz zrobić?
    Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  2. Supeeer rozdzialik :*
    Ciekawe, co planujesz...
    Czekam na next <33

    OdpowiedzUsuń
  3. Super, cudowny, wspaniały <3
    Ciekawa jestem co się dalej wydarzy :3
    Więc czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  4. Cuuudo *o*
    A teraz dawaj Raurę , nexta i jakąś akcję xDD

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudny rozdział dla mnie? Serio? Rozpieszczasz mnie *^*
    Nie muszę ci mówić, że zajebiście piszesz? Nie? To spoko
    Zapraszam cie też do mojego drugiego bloga, którego prowadzę razem z Refive -> http://because-life-is-wonderful.blogspot.com/?m=1

    Za tym czekam na next xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja cię rozpieszczam? *.* no co ty XD dziękuje za zajebiście i na pewno wpadnę :)

      Usuń
    2. No tak! Idiotko o_0 kocham czytać twoje opowiadanko!
      Szybko Next <3
      Oczywiście obowiązkowy spam. Zapraszam na 39 rozdział
      raura-i-love.blogspot.com

      Usuń
  6. Super czekam na next :-)
    Agata

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny rozdzial sister <3 czekam na next

    OdpowiedzUsuń